Wszystkie szkoły w Polsce odczuwają skutki „wielkiej kumulacji roczników” spowodowanej reformą edukacji. Jest za mało miejsca, nie są z gumy. Od września w szkołach zacznie się horror, którego resort edukacji nie był najwyraźniej w stanie przewidzieć.
Samorządy, które zarządzają szkołami nie mają odpowiednich warunków lokalowych, aby od września pomieścić w placówkach wszystkie maluchy. Większość będzie musiała wprowadzić, nawet dla najmłodszych uczniów, system dwuzmianowy, który nie jest dobry dla dzieci i bardzo nie podoba się rodzicom. Zwraca na to uwagę serwis edukacja.dziennik.pl
Od września do pierwszej klasy pomaszerują roczniki: druga połowa 2008 i cały 2009 do klasy pierwszej i prawie cały 2010 do zerówki. Pięciolatki będą wypychane do szkół, bo MEN zobligował gminy do obowiązkowego przyjęcia wszystkich czterolatków do przedszkola właśnie od 1 września 2015 roku.
To oznacza tylko jedno - przeładowane szkoły i przedszkola.
W Inowrocławiu nawet dzieci w wieku trzech lat trafiają do oddziałów przedszkolnych usytuowanych w szkołach (zerówek) – mimo że powinny być tam umieszczane tylko pięciolatki. Podobnie jest w Bydgoszczy. W tym mieście jest też przedszkole, które będzie pracować w systemie dwuzmianowym
—informuje portal edukacja.dziennik.pl
Ten problem pojawia się wielu innych miejscowościach. Ministerstwo Edukacji Narodowej bagatelizuje problem i twierdzi, że samorządy we własnym zakresie powinny zadbać o jak najlepsze warunki nauki dla przedszkolaków i pierwszaków.
Jak w takim tłoku nauczyciele mają uczyć, rozwijać kreatywność i dbać o bezpieczeństwo maluchów? Na te problemy MEN pewnie znajdzie rewolucyjne rozwiązania w swoim stylu. Program do wdrożenia, kamery w szkołach, albo jeszcze jeden pełnomocnik rządu… i po problemie.
Czytaj też:
ann/edukacja.dziennik.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/260297-upychanie-dzieci-w-szkole-czyli-nauka-na-dwie-zmiany-i-oblezone-swietlice-to-men-zgotowal-szesciolatkom-w-2015-roku