Kiedy tylko została przyjęta ustawa o leczeniu niepłodności, Małgorzata Kidawa- Błońska podkreśliła, że „bardzo się cieszy”. Nie inaczej mówiła premier Ewa Kopacz. Uznała, że „to sukces polskiej wolności”.
Tylko pytanie: z czego panie tak się cieszą? Ustawa, która rzekomo ma leczyć niepłodność mówi tylko o in vitro, które- przypomnijmy po raz setny- nie leczy! Pary, które decydują się na ową metodę i tak pozostają bezpłodne.
Trudno nie odnieść wrażenia, że chodzi tylko o finansowanie biznesu in vitro. A za skutki tej mało skutecznej metody będziemy musieli płacić my, czyli podatnicy.
Ustawa ma tyle wspólnego z dobrem rodziny, co Ewa Kopacz i jej partia z katolicyzmem. Więc powiedzmy sobie szczerze: nic. Gdyby Partia Obłudników (powszechnie zwaną Platformą Obywatelską) chciała rozwoju polskich rodzin, już dawno uchwaliłaby program polityki prorodzinnej, który Polsce jest potrzebny: podwyższenie zasiłków rodzinnych (których wysokość jest chyba niesmacznym żartem) i większego wsparcia dla rodzin wielodzietnych.
Rząd powinien ludziom młodym, którzy chcieliby założyć normalne rodziny, zapewnić pracę, warunki do rozwoju, pomóc w polityce mieszkaniowej, tak, aby młodzież nie bała się i nie mówiła: „jak założyć rodzinę, skoro nie mam pracy, mieszkania?”
Potrzebne są prorodzinne działania rządu, a nie przyjmowanie ustaw, które świadczą, że PO nie szanuje godności człowieka. Bo przecież In vitro jest jej całkowitym zaprzeczeniem! Uderza w podstawowe prawo człowieka, jakim jest właśnie godność i prawo do życia. Ale widocznie PO inaczej rozumie najbardziej fundamentalne i najprostsze pojęcia.
Kościół w sposób jasny i przejrzysty odniósł się do ustawy. Przypomnijmy.
Z moralnego punktu widzenia dopuszczenie sztucznego zapłodnienia nie może być zaakceptowane, czyni bowiem człowieka produktem działania ludzkiego, poddanego racjonalności technicznej, a nie etycznej. Podobnie, nie każda regulacja może być zaakceptowana w perspektywie unormowań Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przewiduje ona konieczność traktowania ludzkiego embrionu jako człowieka, z wrodzoną godnością, jako podmiotu, a nie przedmiotu czy zlepku komórek
— można przeczytać w stanowisku Prezydium KEP.
O in vitro wypowiedział się także abp Henryk Hoser.
Ministerstwo utrzymuje, że przy opracowaniu takich projektów najważniejsze są kryteria medyczne, czyli biologiczne. W debacie dotyczącej spraw bioetycznych etyka w ogóle zniknęła. To jest cały dramat tej sytuacji. Mówimy o niesłychanie kontrowersyjnych procedurach, które wywołują duże zamieszanie dotyczące tradycji dobrej medycyny, tradycji medycyny hipokratesowej. W związku z tym politycy powinni walczyć o taką propozycję prawa, która wprowadza najwyższe standardy etyczne. To dotyczy nie tylko katolików, ale wszystkich polityków. Tu przecież chodzi o sprawę ludzkiej natury. W centrum tej debaty leży próba definiowania na nowo statusu embrionu ludzkiego, któremu się odmawia obecnie człowieczeństwa. To jest istota sprawy.
Ale gdzie PO przejmowałoby się nauką Kościoła… Tylko warto zadać pytanie: po co Ewa Kopacz i Małgorzata Kidawa-Błońska poleciały do Ojca Świętego, skoro lekceważą zdanie hierarchów kościelnych? Znowu tylko dla PR?
Co jeszcze złego dla Polski zrobi PO wraz ze swoim koalicjantem? Aż strach pomyśleć. Ale w końcu niedługo wybory i może będzie zmiana dla Polski…?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/257465-ustawa-o-in-vitro-to-hanba-rzadu-czy-teraz-glosujacy-za-beda-jeszcze-twierdzic-ze-sa-katolikami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.