Tobiszowski: Porozumienie i początkowe propozycje pani premier to dwa zupełnie inne światy. NASZ WYWIAD

Górnicy czterech zagrożonych „restrukturyzacją” (czytaj: likwidacją), czterech kopalni osiągnęli sukces i rząd ugiął się pod ich żądaniami i przed groźbą strajku generalnego zapowiedzianego przez „Solidarność”.

O tym, czy porozumienie jest trwałe, a rząd PO-PSL nic nie kombinuje rozmawiamy ze śląskim posłem PiS - Grzegorzem Tobiszowskim

wPolityce.pl: Rozmawialiśmy kilka dni temu, był pan bardzo wzburzony postępowaniem władzy. Jak dziś ocenia pan to porozumienie?**

Grzegorz Tobiszowski, poseł PiS ze Śląska: „Konsekwencje obecnych rządów odczuje nie tylko branża wydobywcza, ale cała energetyka, czyli wszyscy Polacy”. NASZ WYWIAD

Grzegorz Tobiszowski: Gdyby nie było takiego protestu i determinacji górników oraz mieszkańców Śląska. I gdyby nie było zapowiedzi strajku generalnego, to porozumienia by nie było.

Proszę zobaczyć, że treść porozumienia, w porównaniu z tym, co do niedawna proponowała pani Kopacz, która nie widziała możliwości żadnego ruchu, to są dwa światy. To co rząd podpisał różni się z tym, co górnikom szykował. Oczywiście, że dobrze, iż jest to porozumienie, bo zawsze lepiej się porozumieć, niż trwać w sporze.

Teraz przed nami nie tylko realizacja porozumienia, ale to co już kiedyś mówiłem na Sejmowej Komisji Gospodarki – przed nami za trzy, cztery miesiące podobny problem, tego samego typu, w trochę mniejszej skali: w holdingu katowickim i Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Wszędzie tam będą problemy z płynnością finansową i płatnością zobowiązań. Rząd musi przystąpić do działań, aby zdążyć na czas, który jest jeszcze dany. Górnicy mają nadzieję, że rząd zrozumiał, że nie można tak traktować ważnej branży, jak traktował dotychczas.

Czy górnicy mają teraz przed sobą perspektywę spokojnej pracy, czy powinni jednak wciąż patrzeć rządzącym na ręce?

Rzecz jasna pojawiło się na Śląsku pewne odprężenie i zadowolenie, ale i tak wszyscy mówią, że nie ulega wątpliwości, iż trzeba patrzeć, i to już od jutra, jak będzie wyglądać realizacja porozumienia. Wszyscy tutaj dostali dobrą lekcję. W Warszawie ogłoszono bez dyskusji tę ustawę, na dodatek w trybie nocnym. A tak w ogóle do tej „nocnej” ustawy rząd będzie musiał za pośrednictwem senatu wprowadzać poprawki, bowiem zawarte porozumienie wymusza zmianę tego, co zawarte jest w ustawie. My jako PiS mówiliśmy stronie rządowej, aby się wstrzymała i wyhamowała ten pośpiech i zaczekała na koniec negocjacji. To jest coś niesamowitego, że obecny rząd w ogóle nie respektuje podstawowych zasad współżycia społecznego i demokratycznych zasad współpracy z opozycją.

Ewa Kopacz po podpisaniu tego porozumienia jest bardzo atakowana przez część establishmentu medialnego. Czy może to świadczyć o tym, że podjęta będzie próba zastąpienia jej przez jakieś środowisko pozarządowe, np. obóz prezydencki?

Premier Kopacz nie bardzo wykorzystała czas od objęcia stanowiska do działań sanacyjnych w górnictwie. To co się działo jest przykładem na to jak nie przeprowadzać tego typu reform. Postawa prezydenta jest w tej sytuacji znamienna. Proszę zobaczyć, że po pierwszym odruchu niezadowolenia (słynny list z żądaniem raportu przez rząd sytuacji w górnictwie – przyp. red.) zrobił krok wstecz i do kobiet, które przyjechały ze Śląska wysłał swoją małżonkę.

Miał pojechać do do Zabrza, ale nie pojechał. Tak jakby prezydent wyczekiwał, co się wydarzy i jest to wszystko bardzo zadziwiające, co się dzieje. Nawet marszałek województwa śląskiego – Wojciech Saługa (PO – przyp. red.) na piątkowej sesji powiedział, że o programie „naprawczym” przegłosowanym w nocy dowiedział się z mediów i poparł uchwałę Prawa i Sprawiedliwości będący akcesem do protestu i jednocześnie będący żądaniem zmiany decyzji przez rząd. A przecież Wojtek Saługa był do niedawna posłem Platformy Obywatelskiej, wcześniej senatorem! Tak więc nawet to świadczy, że coś jest na rzeczy, o co pan zapytał.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki