O szokującym pojmowaniu przez Jana Hartmana wolności pisze Teresa Bochwic w Gazecie Polskiej Codziennie.
W wolnym społeczeństwie nie wymagamy już od nikogo, aby w życiu prywatnym praktykował takie czy inne obyczaje, a od tego czy owego się powstrzymywał. Zgorszenie możliwe jest tylko co najwyżej publicznie
–- przypomina publicystka jego słowa. Ale dla Hartmana takie rozumienie wolności skłania do żądania, żeby podjąć dyskusję nad tabu kazirodztwa.
CZYTAJ TEŻ: - Palikociarnia na dnie. Hartman całkiem serio żąda dyskusji o legalizacji… kazirodztwa!
Kazirodztwo go nie gorszy, gorszą go zwykli ludzie w Kościele
— podkreśla Bochwic, przypominając, że Europa tym tropem przedyskutowała już parę tematów, żeby zaraz potem znieść zakazy.
Legalne bywają związki homo, dobija się starsze i chore osoby
— wskazuje elementy „wolności” w postępowych krajach. Ale kazirodztwo niesie inne zagrożenie.
Ta „wolność” zwiększa liczbę chorób i psuje pulę genetyczną populacji
— podkreśla publicystka i z sarkazmem dodaje:
Zgoda, niech się dorosłe rodzeństwa parzą między sobą. Pod warunkiem wszakże, że po przymusowej sterylizacji. Jak mawiał Marks, wolność to uświadomiona konieczność, nieprawdaż?
— kończy Teresa Bochwic.
kim, GPC
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/216023-bochwic-o-kazirodztwie-a-la-hartman-niech-sie-najpierw-wysterylizuja