Najpierw było przywożenie pizzy, ale minister Radek Sikorski ma także wiele innych pomysłów na to, jak skorzystać z przysługującej mu ochrony BOR. Wyszkoleni funkcjonariusze mogą robić za prywatnych kierowców, którzy odważą dzieci znajomych ministra. I kto mu zabroni?
Oczywiście można było zamówić taksówkę. Ale po co, skoro były miejsca w aucie BOR?
—mówił broniąc swojego szefa rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.
Inne stanowisko w tej sprawie zajmuje jednak były szef Biura płk Andrzej Pawlikowski.
Zachował się bez honoru i bez klasy. Po co szkoli się oficerów? Po to, żeby spełniali zachcianki VIP-ów czy po to, by realizowali swoje ustawowe zadania, czyli ochraniali ministra?
— pyta retorycznie pułkownik.
Pawlikowski, który stał na czele Biura od listopada 2006 do listopada 2007 r., w przeszłości był szefem ochrony osobistej nieżyjącego już ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka i jego następcy Władysława Bartoszewskiego - informuje „Super Express”.
I nigdy do głowy im nie przyszło, by samochodem BOR wozić znajomych czy wykorzystywać funkcjonariuszy Biura do prywatnych celów. Zarówno Geremek, jak i Bartoszewski uważali, że Biuro Ochrony Rządu jest od zapewnienia bezpieczeństwa, a nie od bycia chłopcami na posyłki
— relacjonuje b. szef BOR.
Minister Sikorski ma z kogo brać przykład, ale niestety „wyznacza nowe standardy”.
To kwestia klasy, honoru i prestiżu ministra. A tego najwyraźniej Sikorskiemu zabrakło
— twierdzi Pawlikowski.
I wszystko na ten temat.
Czytaj także:
ann/Super Express
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/211043-ma-dwor-bedzie-mial-wies-a-klasy-jak-nie-mial-tak-nie-ma