Niemiecka Polonia z bólem o "polskich obozach": "Obwiniamy Tuska, który woli być poklepywany przez panią Merkel i nic nie robi w sprawie Polski". NASZ WYWIAD

youtube.com
youtube.com

Związek Polaków w Niemczech chyba powoli pozbywa się złudzeń: organa ścigania i rządowe III Rzeczypospolitej nie są w stanie walczyć o tak prozaiczną sprawą, jak to, że wybudowane przez Niemców obozy zagłady i koncentracyjne tyle miały wspólnego z Polską, że były budowane na terenie okupowanej Polski lub przebywali polscy więźniowie.

Ostatnio warszawska prokuratura na Mokotowie uznała - że niemiecka gazeta „Rheinische Post” pisząc o „polskim obozie zagłady” i sugerując jednocześnie w artykule, że takim obozem był także ten w Ravensbrück i w Buchenwaldzie - jedynie dała „wskazówkę geograficzną”, a nie była chęcią obrażenia Polski. Związek Polaków w Niemczech, który żądał śledztwa przeciwko „Rheinische Post” i otrzymał tak kuriozalne uzasadnienie odmowy śledztwa, zwrócił się prokuratora generalnego o interwencję u swoich podwładnych.

O piśmie do prokuratora Andrzeja Seremeta rozmawiamy z jego współautorem Józefem Galińskim, członkiem Rady Naczelnej Związku Polaków w Niemczech.

CZYTAJ WIĘCEJ: Niemiecki obóz koncentracyjny w Ravensbrück „polskim obozem”. Jest zawiadomienie na prokuratorów, którzy ocenili, że to nie szkalowanie Polski, lecz… wskazanie geograficzne. NASZ NEWS

Państwo ze Związku Polaków bardzo emocjonalnie podchodzicie do tej sprawy. Wasze zawiadomienie na pięciu prokuratorów pełne jest mocnych sformułowań. Dlaczego?

Tak, bo to co się dzieje, to jest skandal niebywały, aby oczywistej prawdzie – nie było polskich obozów zagłady – zaprzeczali polscy prokuratorzy, którzy nie ścigają przestępców. Dlatego tak do tego podeszliśmy. Raz na zawsze trzeba ukrócić praktykę znieważania Polski poprzez insynuacje, że Polacy tworzyli obozy koncentracyjne. To horrendalne kłamstwo wywraca obraz drugiej wojny światowej w głowach młodych Niemców i innych nacji. Brakuje przestrzeni na fakty historyczne, takich jak te, że z rąk Niemców zginęło sześć milionów obywateli Polski, w tym dwa tysiące naszych kolegów – działaczy Związków Polaków w Niemczech spod znaku Rodła. Do tego można dodać – w kontekście współczesnej polityki, że dotychczas majątek tegoż związku nie został zwrócony przez Niemcy, które to Niemcy decyzją z 1940 r. ten majątek skonfiskowali. To wszystko wpisuje się w politykę historyczną tego kraju.

W waszym zawiadomieniu mowa jest o tym, że w niemieckich mediach pojawia się tendencja do rozszerzenia zakresu geograficznego „polskich obozów zagłady” i w tym kontekście wskazujecie artykuł napisany tak, jakby obóz Ravensbrück był „polskim obozem”. Mimo to prokuratura polska uznała zwrot „polskie obozy zagłady” za „wskazówkę geograficzną”.

Ja też tego nie rozumiem. Przecież aby dostać się na studia prawnicze zdaje się chyba historię i geografię. Nie wiedzą, że Ravensbrück leży na terenie Brandenburgii, a drugi wymieniony w artykule obóz Buchenwald na terenie Turyngii. Niemcy kłamią w żywe oczy, a prokuratorzy piszą, że przeprowadzono „dogłębne, wnikliwe postępowanie sprawdzające”?! Ja sprawdziłem co należy do tych działań sprawdzających prokuratury i widać, że niczego nie sprawdzano. Każdy, kto by wszedł na Wikipedię dowiedziałby się stamtąd gdzie leży Ravensbrück i Buchenwald. Oraz to, że oba te obozy istniały już przed wojną.

Skąd się bierze Indolencja i taki „tumiwisizm” polskich organów ścigania oraz organów rządowych niechętnych do naciskania rządu niemieckiego na zwrot zagrabionego majątku Polaków w czasach kanclerza Adolfa Hitlera?

Obwiniamy o to obecnego polskiego premiera Tuska, który woli być poklepywany przez panią Merkel i nie śmie, nie potrafi nic zrobić i powiedzieć w sprawie Polski. Może w grę wchodzą jakieś inne powody - o których nie wiemy, ale które sprawiają, że cokolwiek Niemcy złego zrobią wobec nas, to nie ma adekwatnej odpowiedzi. To pewnie jakiś jego kompleks. On pochodzi z Kaszub, ale ja też stamtąd pochodzę i wiem, że Kaszubi są ludźmi nastawionymi bardzo propolsko. Jest nawet takie powiedzenie: „Nima Kaszëb bez Pölonii, a bez Kaszëb Pölśczi”, a więc „Nie ma Kaszub bez Polski, a bez Kaszub Polski”. Nie rozumiem premiera. Przypominam, że odebrał od kanclerz Niemiec trzy nagrody, w tym imienia – Walthera Rathenaua, (antypolski polityk niemiecki z czasów republiki weimarskiej – przyp. red.). To wszystko jest bardzo niezrozumiałe dla nas, tu w Niemczech.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.