Niemiecki obóz koncentracyjny w Ravensbrück "polskim obozem". Jest zawiadomienie na prokuratorów, którzy ocenili, że to nie szkalowanie Polski, lecz... wskazanie geograficzne. NASZ NEWS

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
bundesarchiv.de
bundesarchiv.de

Związek Polaków w Niemczech „Rodło” ma dosyć polskich prokuratorów badających zawiadomienia Związku w sprawie „polskich obozów zagłady” używanych w niemieckiej prasie. Jest zawiadomienie do do ich szefa - prokuratora generalnego na pięciu podwładnych, którzy albo uznali, że szkalowanie Polski tym określeniem to nie przestępstwo i bronili tej tezy w mediach.

Sprawa faktycznie wygląda kuriozalnie, bowiem np. Mariola-Reda Pieczeniewska  z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów uznała, że zwrot „polskie obozy” nie miał na celu obrażania Polaków, lecz wskazania położenia geograficznego. W ten sposób przyjęła metodę obrony stosowaną przez niemieckich dziennikarzy i pożytecznych idiotów w Polsce. Jednak w tym przypadku prokuratura sama strzeliła sobie w stopę. W zawiadomieniu była mowa bowiem o zasugerowaniu przez niemiecką gazetę, że „polskim obozem” był obóz zagłady w… Ravensbrück, na terenie Brandenburgii. Ten teren nawet za czasów podbojów Bolesława Chrobrego nie należał do państwa polskiego…

Tymczasem prokurator w uzasadnieniu napisała:

Nadto zauważyć należy ,iż sformułowanie”polskie obozy zagłady”choć wyjątkowo niefortunne nie miało na celu wskazania ,iż obozy takie zakładali Polacy a jedynie ,iż położone one były na ziemiach polskich.

Polonusi niemieccy w skardze do Seremeta wskazują również, że inni prokuratorzy: Paweł Szpringer i Tomasz Łopatka z tej samej – mokotowskiej prokuratury broniąc decyzji swojej koleżanki stwierdzili, że oszczerstwa nie były zamierzone przez redaktorów niemieckich.

A jakimi to dowodami mogą pochwalić się prokuratorzy na obronę tak postawionych  tez? Czy prokuratorzy posiadają zdolności przenikania do świadomości dziennikarzy niemieckich?A może też potrafią odgadnąć wolę redaktorów niemieckich mediów? A jakimi to jeszcze nadprzyrodzonymi zdolnościami mogą wykazać się panowie prokuratorzy?

— czytamy pytanie w zawiadomieniu do Seremeta. Faktycznie prokuratorzy nie przesłuchali dziennikarzy niemieckich, bazowali na notatce przekazanej im z ambasady RP w Berlinie. Czy placówka podległa służbowo Radosławowi Sikorskiemu, a za jego pośrednictwem Donaldowi Tuskowi mogłaby argumentować złe intencje redaktorów niemieckich? Oto treść tej notatki przysłanej do prokuratury z Berlina:

Użycie zakwestionowanych sformułowań było pochodną niefrasobliwości i nierzetelności dziennikarskiej.

Polacy w Niemczech wskazują, że organa państwowe powołane do ścigania tak naprawdę bronią oszczerców. Dlaczego to robią? Bo to są niemieccy oszczercy?

Sławomir Sieradzki

——————————————————————————-

Przypominamy, że w naszym portalowym sklepie wSklepiku.pl, można jeszcze kupić archiwalne numery miesięcznika „W Sieci Historii”!

TU JEST NASZ SKLEP!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych