Takie akcje warto odnotowywać i, choć nie lubię tego robić, trzeba wyrazić oburzenie. Zwłaszcza, że dzieją się (rykoszetem) za przyczyną rządzących.
Środowisko „Krytyki Politycznej” postanowiło wyrazić swój sprzeciw wobec pomysłu budowy pomnika upamiętniającego Polaków ratujących Żydów. Monument miałby stanąć tuż obok Muzeum Historii Żydów Polskich. Na stronach pisma opublikowano list otwarty, w którym jesteśmy zachęceni do wyrażenia sprzeciwu. Powód? Pomnik nie byłby w smak środowiskom żydowskim i przypomniałby dobre karty polskiej historii, zasługi Polaków. A tak przecież być nie może, by na relacje polsko-żydowskie pierwszym odruchem nie było hasło „antysemityzm”.
Kuriozalna jest również argumentacja.
Dla zainteresowanych prawda o Sprawiedliwych jest znana, dla większości jednak nadal pozostaje mglista. Nadal nie dość powtarzać, że NIE działali oni w imieniu narodu polskiego
— czytamy na stronach „Krytyki Politycznej”.
Aż chciałoby się zapytać: to kto działał w imieniu narodu polskiego i kto ma o tym decydować? Czy w historii trudnych i złożonych problemów dotyczących relacji polsko-żydowskich musimy pamiętać jedynie o szabrownikach, złodziejach i antysemitach?
Autorki listu są zadziwione tym mocniej, że pomysł wyszedł nie z środowisk pisowskich, narodowych czy – szeroko rozumiejąc – patriotycznych, ale… od organizacji żydowskich właśnie.
Postawienie pomnika Sprawiedliwych obok MHŻP to egzorcyzmowanie tej przestrzeni. Dokładniej – przeganianie z niej duchów żydowskich narracji, niewygodnych dla samopoczucia większości, po to, by w centrum umieścić narrację dominującą, zgodną z polityką historyczną i wyobrażeniami większości. Ustawienie pomnika w sąsiedztwie MHŻP pomniejsza też znaczenie Muzeum, ustawiając je z góry w relacji wobec przesłania pomnika Sprawiedliwych
— irytują się autorki.
Warto zwrócić uwagę na nazwiska autorek listu. Pani Bożena Umińska-Keff to eseistka w Żydowskim Instytucie Historycznym. Swojego czasu zasłynęła z napisania innego listu otwartego – wówczas sprzeciwiała się budowie w Warszawie pomnika Romana Dmowskiego. Druga z nich, Helena Datner, była przewodniczącą Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, a jedną z jej głównych prac były socjologiczne badania nad polskim antysemityzmem. Wykonała je do spółki z prof. Ireneuszem Krzemińskim.
Ktoś może zapytać: a po cóż zajmować się niszowym, skrajnie lewackim środowiskiem i ich wymysłami? Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz „Krytyka Polityczna” dowodzi, że jakikolwiek związek z Polską, polskością i tożsamością narodową (ach, ten ohydny i patriotyczny patos!) jest dla nich czymś irracjonalnym.
I w jakiejś części to prawda. Ministerstwo, które ma w nazwie dodatek o dziedzictwie narodowym (!), wspiera organizacje, a „KryPol” jest tylko jedną z nich, które nie kryją swojej niechęci do wszystkiego, co związane z dumą tego zatęchłego narodu. Bogdan Zdrojewski może więc perorować o polskiej kulturze, działać na rzecz odzyskania obrazów i mądrze zamyślać się w tefałenowskich programach poświęconych książkach. Ale realne wsparcie dociera gdzie indziej.
Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego, w ramach którego działają dzielne chłopcy i dziewczyny, panie i panowie, spod znaku „Krytyki Politycznej”, dostaje rok w rok spore dotacje od resortu Zdrojewskiego. W ostatnich kilkunastu miesiącach na konta stowarzyszenia trafiło kilkaset tysięcy złotych. Dziś, w ramach swoich działań, sprzeciwia się pomnikowi Sprawiedliwych.
Dzisiaj nie ma realnych powodów dla których Żydzi mieliby włączać się w kolejną oficjalną polską kampanię wizerunkową, dowodząc „żydowskiej wdzięczności
—- czytamy w liście.
Oczywiście, że tak. O swoją tożsamość i skuteczność „narracji” i „kampanii wizerunkowych” mogą zadbać Żydzi. Mogą i Niemcy usuwać swoją winę i odpowiedzialność z czasów II wojny światowej, mogą Rosjanie promować wizerunek armii, która wyzwoliła Europę spod jarzma Hitlera i przyniosła prawa człowieka wraz z demokracją. Wówczas, choćby było to jawne kłamstwo i ściema, trzeba uszanować ich wrażliwość i okazać zrozumienie. Ale w Polsce ma panować pedagogika wstydu. To chyba jedyny przedmiot obowiązkowy, z którego raz po raz egzaminują lewicowo-liberalne media.
Żadnych pomników, które przypominałyby o pięknych czynach Polaków, żadnych filmów w stylu „Historii Kowalskich”, żadnych książek jak ta ostatnia Grzegorza Górnego. Wstydźmy się i pokutujmy, choćby nawet żydowskie środowiska chciały inaczej.
Panie ministrze, jest pan dumny z akcji swoich podopiecznych? Podpisze się pan pod listem „Krytyki Politycznej” ws. pomnika Sprawiedliwych przy Muzeum Historii Żydów Polskich? A może choć kolejne srebrniki na ich działanie?
Marcin Fijołek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/189002-skad-to-oburzenie-na-pomysl-budowy-pomnika-sprawiedliwych-przy-muzeum-historii-zydow-polskich