Chyba mam coś z oczami, czyli „Polityka" o Smoleńsku

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Tygodnik „Polityka” postanowił dać odpór Macierewiczowi, poświęcając okładkę oraz sześć stron na próbę zdemolowania tezy, iż w Smoleńsku nastąpił czy mógł nastąpić zamach.

Jak niektórzy pamiętają, jestem smoleńskim agnostykiem, nie przekonanym ani do tezy o zaistnieniu, ani o niezaistnieniu zamachu. Nie będę więc deklarować zgody czy niezgody na poszczególne argumenty, którymi dziennikarz Grzegorz Rzeczkowski oraz znany krytyk prac prof. Biniendy, profesor fizyki Paweł Arytmowicz, uzasadniają swoje poglądy.

Moją uwagę przykuło coś innego. „Polityka” przedstawia szeroki i jak rozumiem w jej mniemaniu obiektywny obraz tego, co stało się w Smoleńsku i potem. Jak w Polsce rosły irracjonalne zdaniem tygodnika wątpliwości co do śledztwa, przekonanie że cała sprawa nie jest jasna, wreszcie – horrendalne podejrzenia, że był zamach.

Otóż ciekawe, że w tych analizach i relacjach nie ma ani słowa o tym, jak zachowywała się Rosja. O wszystkich matactwach i krętactwach MAK, wzbudzających od pewnego momentu pewne sprzeciwy nawet ekipy Tuska. Ani o zaniechaniach i błędach strony polskiej. Nawet w najoszczędniejszej, nawet w nawiasowej formie. Powtórzmy – ani słowa. Dosłownie.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.