Burzliwe posiedzenie komisji obrony narodowej! Macierewicz odsłania kulisy działań po tragedii 10/04: "Negowanie faktu, że samolot rozpadł się w powietrzu jest próbą zawracania kijem Wisły". WIDEO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Ta tragedia zjednoczyła wszystkich Polaków w tamtych kilkunastu godzinach. Czy nie jest możliwe, by próba dojścia do prawdy zjednoczyła nas wszystkich raz jeszcze? Czy naprawdę to nie jest możliwe?

— pytał minister Antoni Macierewicz podczas sejmowej komisji obrony narodowej.

Szef MON tłumaczył posłom powody powołania nowej komisji badającej przyczyny tragedii smoleńskiej. Macierewicz nie krył swojej irytacji z powodu podejścia posłów opozycji należących do tej komisji:

Miałem nadzieję, że dzisiejsze spotkanie będzie poświęcone informacji i pytaniu ze strony posłów wnioskodawców o informację. Miałem świadomość, że to może być płonna nadzieja, pamiętając o tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ubiegłych sześciu lat. Miałem świadomość, że być może jestem naiwny, licząc na to, że zainteresowani są państwo wiedzą, że podobnie jak my wszyscy jesteście po prostu najnormalniej w świecie zatroskani tym, że po 6 latach nie wiemy, jak zginęła polska elita narodowa. Że to przypadek i niedopatrzenie, że w Sejmie RP przez cztery lata Waszych rządów zapomnieliście umieścić informację o tym, że tam zniknął prezydent RP. Że w MON zapomnieliście o tym i nie było żadnego znaku, że tam zginął wtedy prezydent RP. Że to wszystko są pewne okoliczności, które może się zdarzyły i miały miejsce, ale minęło już parę lat i chcecie państwo o tym uczciwie porozmawiać… Taką miałem nadzieję i będę się starał przedstawić informację ograniczając do minimum odpowiedź na coś, co traktuję jako niepoważną zaczepkę, mającą na celu uzyskanie lepszych tytułów gazetowych i podgrzewanie atmosfery

— mówił Macierewicz.

Ta tragedia zjednoczyła wszystkich Polaków w tamtych kilkunastu godzinach. Czy nie jest możliwe, by próba dojścia do prawdy zjednoczyła nas wszystkich raz jeszcze? Czy naprawdę to nie jest możliwe? Zastanówcie się nad tym - czy mamy prowadzić na tym poziomie tę rozmowę? Potrzebne to jest? Czy musicie mówić tak żenujące rzeczy, pozbawione jakichkolwiek punktów odniesienia? Czy mam przypominać rozporządzenie z roku 2004 podpisane przez ministra Janusza Zemkego?

— zastanawiał się minister obrony narodowej.

Szef MON cytował kolejne fragmenty rozporządzenia, które - zdaniem Macierewicza - umożliwiają mu dziś powołanie podkomisji ds. tragedii pod Smoleńskiem.

Następnie Macierewicz przypominał szereg nieprawd, półprawd i dezinformacji, jaka miała miejsce po samej katastrofie. Odnosząc się do samej nowej podkomisji badającej przyczyny tragedii, Macierewicz przekonywał, że to przedstawiciele elity polskiej nauki.

Jest sytuacją szczególną, która będzie musiała być wyjaśniona w trybie postępowania karnego, dlaczego nie skierowano do badań laboratoryjnych materiałów, o których komisja, ale także przewodniczący komisji badania wypadków lotniczych powziął wiedzę? Podobnie zresztą jak szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej, co do wady fabrycznej, jaką obarczony był jeden z głównych zespołów technicznych samolotu TU-154. Wady, która była niewykrywalna bez badań niszczących, a więc wymagała pobrania fragmentu tej części samolotu. Tę informację przewodniczący PKBWLLP, pan Miller i ówczesny szef NPW otrzymali w październiku 2010 roku. Nic z tą informacją nie zrobiono, nie pobrano fragmentu samolotu, nie pobrano go do badań

— opowiadał szef MON.

Dodał przy tym, że przed opinią publiczną utajniono ten fakt.

Być może jest tak, zwracam się tutaj do posła Siemoniaka, że i przed panem ten fakt utajniono. Być może tak jest. Nie wiem, czy to pana tłumaczy, bo nadzór był pana obowiązkiem, a dokumentacja znajdowała się w pana kancelarii tajnej. Nie chcę tego przesądzać. Być może również pan minister Siemoniak i jego zastępca nie wiedzieli o tym, że materiał dowodowy, który w publicystyce, argumentacji przywoływanej przez urzędników zatrudnionych później do propagandy w urzędzie premiera, przywoływali jako główny argument. Że o to jest polska czarna skrzynka - jej nikt nigdy nie czytał. Tę skrzynkę Polacy przywieźli osobiście do Polski i odczytali - ona zawiera samą prawdę i udowadnia, że było tak, jak napisał Miller, przepisując raport pani Anodiny. Istnieje taka skrzynka - rzeczywiście. Nawet przywieziono ją do Polski w terminie, który jest przywoływany w tych publicystycznych argumentacjach. Jest film pokazujący, jak zapakowany przedmiot zostaje przywieziony przez polskich przedstawicieli z Moskwy. Jest stół, na którym zostaje rozpakowany ten przedmiot - ale to nie była polska czarna skrzynka, nie był ten przedmiot. Okazuje się, że przysłano zupełnie co innego - i tak jak kluczowe po 16 sekund z nagrania w kokpicie trzykrotnie musiał jeździć pan Miller w tę i z powrotem, tak samo po polską skrzynkę musiano jeździć do Moskwy, bo przysłano zupełnie co innego

— opowiadał Macierewicz.

Szef MON dopytywał, dlaczego podległa MON instytucja „ukryła materiał dowodowy, że było obowiązkiem dokonania analizy wady fabrycznej w głównym zespole technicznym TU-154”.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych