Również słowa byłego zastępcy ambasadora Jerzego Bahra, pana Piotra Marciniaka w wywiadzie dla Rzeczpospolitej mówiąc kolokwialnie „wciskają w fotel” i rodzą pytania, czy to na pewno była tylko amatorszczyzna, czy jednak coś więcej.
Już mówiłem, że nie było żadnej struktury, sztabu, niczego.[…] My nawet oczekiwaliśmy, że skoro z Warszawy przyjadą urzędnicy najwyższego szczebla, to będą wydawali polecenia nam, a my będziemy robili to, o co proszą. Było zupełnie inaczej. […]Wszyscy improwizowali i wszystko było puszczone na żywioł, każdy sam sobie znajdował jakąś pracę. Wygląda tak, jakby decyzji politycznych, także tych o prowadzeniu śledztwa, nie podejmował nikt i podjęły się same. […]To, że najpierw była całkowita improwizacja, było do przewidzenia, ale byłem przekonany, że po pierwszych godzinach będzie ona ustępowała, że ktokolwiek zapanuje nad sytuacją. Było dokładnie odwrotnie – dochodziły nowe problemy i chaos trwał.”.(5)
Czy były to działania celowe, czy tylko skutek gnicia struktur państwowych - to powinni wyjaśnić śledczy i miejmy nadzieję, że kiedyś zostanie to ustalone. Wobec tych faktów trudno się zatem dziwić, że niektóre gremia i osoby, jak ognia obawiają się powrotu do tamtych wydarzeń, wznowienia śledztwa, czy przyjrzenia się ich działaniom po 10 kwietnia. Ten strach potęguje również, a może przede wszystkim, świadomość, że wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej wziął na siebie Antoni Macierewicz.
Martynka
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Również słowa byłego zastępcy ambasadora Jerzego Bahra, pana Piotra Marciniaka w wywiadzie dla Rzeczpospolitej mówiąc kolokwialnie „wciskają w fotel” i rodzą pytania, czy to na pewno była tylko amatorszczyzna, czy jednak coś więcej.
Już mówiłem, że nie było żadnej struktury, sztabu, niczego.[…] My nawet oczekiwaliśmy, że skoro z Warszawy przyjadą urzędnicy najwyższego szczebla, to będą wydawali polecenia nam, a my będziemy robili to, o co proszą. Było zupełnie inaczej. […]Wszyscy improwizowali i wszystko było puszczone na żywioł, każdy sam sobie znajdował jakąś pracę. Wygląda tak, jakby decyzji politycznych, także tych o prowadzeniu śledztwa, nie podejmował nikt i podjęły się same. […]To, że najpierw była całkowita improwizacja, było do przewidzenia, ale byłem przekonany, że po pierwszych godzinach będzie ona ustępowała, że ktokolwiek zapanuje nad sytuacją. Było dokładnie odwrotnie – dochodziły nowe problemy i chaos trwał.”.(5)
Czy były to działania celowe, czy tylko skutek gnicia struktur państwowych - to powinni wyjaśnić śledczy i miejmy nadzieję, że kiedyś zostanie to ustalone. Wobec tych faktów trudno się zatem dziwić, że niektóre gremia i osoby, jak ognia obawiają się powrotu do tamtych wydarzeń, wznowienia śledztwa, czy przyjrzenia się ich działaniom po 10 kwietnia. Ten strach potęguje również, a może przede wszystkim, świadomość, że wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej wziął na siebie Antoni Macierewicz.
Martynka
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/268695-blogerka-martynka-dla-wpolitycepl-smolenska-histeria-czyli-kto-sie-boi-macierewicza-to-emanacja-obaw-przed-odpowiedzialnoscia-karna?strona=3