Analiza mec. Pszczółkowskiego w Sejmie: "Na wraku tupolewa występowały materiały wybuchowe!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/TVP Info
wPolityce.pl/TVP Info

Na wraku tupolewa występowały materiały wybuchowe!

przekonywał mec. Piotr Pszczółkowski w swojej analizie zaprezentowanej podczas posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zespół parlamentarny ws. 10/04. Ewa Błasik: „W momencie realnego zagrożenia naszej ojczyzny powraca się do skompromitowanej rosyjskiej propagandy!” NASZA RELACJA

Pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy przedstawiał szereg dowodów i dokumentów, które podważają dotychczasowe wysiłki prokuratorów, którzy zapewniają, że badają próbki z wraku pod kątem obecności materiałów wybuchowych.

To jest temat, który w piątą rocznicę tragedii trzeba poruszyć z kilku powodów. Pierwszy to kwestia taka, że - jak przypomniał minister Macierewicz - czekamy na prawdziwe informacje w tym zakresie od 2012 roku. Drugi powód to taki, że być może realizacja pełnych ustaleń w kwestii obecności materiałów wybuchowych jest zagrożona deklaracją, jaką przedstawiła strona rosyjska

— mówił, nawiązując do rosyjskiego stwierdzenia o „rozważeniu oddania wraku” po zakończeniu przez nich postępowania.

Pszczółkowski zapewniał, że materiały prokuratorskie do których ma dostęp jako pełnomocnik rodzin ofiar jasno wskazują na spore manipulacje przy procesie badania.

To temat, który wzbudził olbrzymie zniesmaczenie opinii publicznej w kwestii upubliczniania pewnych informacji. Zajmuję się tym tematem ponadstandardowo, ponieważ los dał mi możliwość prawdy na ten temat dawno temu. Czekam na możliwość przedstawienia tej prawdy w sposób procesowy i muszę powiedzieć, że napotykam coraz więcej problemów i oczywistych wskazań sugerujących, że te badania są prowadzone tak, by nic nie ujawnić. (…) W październiku 2012 roku, po powrocie prokuratorów wojskowych, doszło do publikacji red. Cezarego Gmyza i wówczas opinia publiczna dowiedziała się o tym, co prokuratorzy w Smoleńsku mieli odkryć. Zdumienie przyszło w dniu 13 października, gdy prokuratura wszystkiemu zaprzeczyła

— przypominał.

Zdaniem Pszczółkowskiego źródłem przecieku ws. ostatnio publikowanych „nowych stenogramów” są właśnie prokuratorzy.

A co ze sprawą obecności materiałów wybuchowych na wraku?

Ta kwestia jest udokumentowana - temat jest prawie zamknięty z oczywistym stwierdzeniem, że na wraku tupolewa występowały materiały wybuchowe. Postaram się państwu w krótkich kilku minutach przedstawić najważniejsze informacje w tym zakresie. Jak państwo wiecie, prokuratura przywiozła próbki ze Smoleńska po prawie trzech latach od katastrofy. Próbki takie cechuje daleko idący rozkład, są mało wartościowe pod względem obrazowości dowodowej

— mówił.

Zwracał też uwagę na szereg nieprawidłowości przy ekspertyzach wykonanych przez biegłych CLKP i prokuratury.

Prawdą jest, że prof. Szymański i śp. pani prof. Kamieńska-Trela nie badali próbek, ale dysponowali wszystkimi dokumentami związanymi z procesem badawczym. Podkreślono szczególną lekkomyślność w tych badaniach, podkreślono, że ponad 1/4 tych wykresów nie nadaje się do interpretacji, ale w tych przypadkach, gdzie to się nadaje, dwiema metodami badawczymi zgodnie wskazują na materiał wybuchowy RDX

— tłumaczył.

Jak mówił, niezależni naukowcy zajmujący się sprawą wykazali szereg nieprawidłowości przy metodologii zastosowanej przez CLKP.

Państwo z CLKP uznali, że opinia profesorów nie zasługuje na udostępnienie. Profesorowie jednak nie ustępowali w wysiłkach i złożyli wniosek o kolejną ekspertyzę

— przedstawiał ją Pszczółkowski.

Mecenas przedstawił przy tym nagrania i analizy świadczące o tym, że badania przeprowadzone przez „ekspertów” z CLKP są niewiarygodne… nawet zdaniem ich samych! Szerzej o sprawie pisał Marek Pyza, do którego tekstów odsyłamy.

CZYTAJ TAKŻE: Marek Pyza: Tego już nie da się wytłumaczyć! CLKP wpadło we własne sidła. Próbki ze Smoleńska muszą być zbadane jeszcze raz

Chodzi o zastosowaną przez biegłych metodologię GC/MS, która zawodzi przy wykrywaniu heksogenu.

Wynik tego eksperymentu komentował na uniwersytecie biegły CLKP - wybuch przy użyciu heksogenu był badany właśnie przez biegłych… I co wychodzi? Metoda stosowana przez CLKP wskazuje wynik… negatywny. Mamy przyjąć, że metodologia badań CLKP na potrzeby badania próbek ze Smoleńska ma wskazać jednoznacznie występowanie materiałów wybuchowych w sytuacji, gdy biegły CLKP pokazuje kontrolowany wybuch z użyciem heksogenu, wynik próbki nie wychodzi pozytywny…

— mówił.

Jak dodawał Pszczółkowski, państwo profesorowie napisali maila do producenta urządzenia zastosowanego przy innej metodzie: GC/TEA - czy zastosowany w tej metodzie detektor jest w stanie wykryć ftalany. Okazało się to niemożliwe.

**A właśnie biegli przekonywali, że w miejscach, gdzie z dużym prawdopodobieństwem wykryto środki wybuchowe - znaleźli ftalany, a nie heksogen. Zrezygnowali jednak w swoich badaniach z użycia specjalnego filtru do urządzenia, który pozwoliłby odrzucić tego typu pomyłki.

Proces badania próbek był jeszcze mniej transparentny niż reszta śledztwa

— mówił mecenas.

I dodawał:

Trzeba było pobrać próbki natychmiast po zdarzeniu i zastosować taką metodologię i filtry, które pozwolą na rzetelne zbadanie, a nie takie, które wskazują na „śmieci”, jak wskazał sam biegły prokuratury

— ocenił.

Kończąc, przekonywał, że sprawa jest niezwykle poważna:

Czekamy chyba jeszcze tylko na to, by Rosjanie nigdy nie dopuścili do pobrania następnych próbek. Chcę też powiedzieć, byście popatrzyli na fotografie ludzi, dzięki którym zrobiono milowy postęp w śledztwie

— mówił Pszczółkowski, przedstawiając niezależnych profesorów zajmujących się sprawą.

CZYTAJ TAKŻE: Dorota Skrzypek do Ewy Kopacz: „Apeluję o podjęcie działań zmierzających do powołania międzynarodowego zespołu ws. 10/04!”

maf

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych