Ile jest wart „nowy” stenogram z kokpitu tupolewa? Okazuje się, że materiał, który posłużył za wrzutkę przed rocznicą tragedii smoleńskiej, opatrzony jest w prokuraturze druzgoczącą opinią biegłego.
Stenogram z kokpitu tupolewa, opracowany m.in. przez Andrzeja Artymowicza, można podważyć. Powód? Był przygotowany nieprofesjonalnie
— informuje „Nasz Dziennik”.
Gazeta dotarła do jednego z załączników ekspertyzy, znajdującego się w kompleksowej opinii biegłych, która przed miesiącem temu trafiła do prokuratury wojskowej.
Powołany przez śledczych biegły – prof. Grażyna Demenko z Zakładu Fonetyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu – stwierdza w nim, że autor stenogramu skoncentrował się jedynie na odsłuchu nagrania dokonanego w Moskwie na początku ubiegłego roku w dobrej jakości słuchawkach. Nie dokonano natomiast analizy spektrograficznej dźwięków przypisywanych choćby gen. Andrzejowi Błasikowi
— pisze „ND”.
Jak podkreśla gazeta, zgodnie z opinią biegłego, nie można w oparciu o analizę Artymowicza kategorycznie przypisać głosu dowódcy Sił Powietrznych, jak np. rzekomo wydawania przez niego komend na 280 m i 100 m.
Artymowicz nie zwrócił również należytej uwagi na to, że mikrofon zbierał także dźwięki dalsze niż tylko te z kabiny
— dodaje gazeta.
Prokuratura, jak podaje ND, nie chce odnosić się do tych informacji, twierdząc, że wszystko, co chciała przekazać w tej sprawie, znalazło się w jej komunikacie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jarosław Kaczyński: Prokuratura prowadzi akcję polityczną, a nie śledztwo
JUB/”ND”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/240239-wrzutka-do-kosza-biegly-o-nowym-stenogramie-nie-mozna-w-oparciu-o-te-analize-przypisac-glosu-gen-blasikowi