WYBUCH – nie uciekniecie przed tym słowem. Roth ujawnia raport BND, a prof. Szymański przypomina o hucpie biegłych

Prokuratorzy wojskowi płk Ireneusz Szeląg (z lewej) i ppłk Janusz Wójcik. Fot. PAP / Radek Pietruszka
Prokuratorzy wojskowi płk Ireneusz Szeląg (z lewej) i ppłk Janusz Wójcik. Fot. PAP / Radek Pietruszka

Choćby nie wiem jak starali się wojskowi prokuratorzy, politycy kończącej drugą kadencję (i, mam nadzieję, ostatnią) ekipy oraz jej medialne zbrojne ramiona, nie uciekną przed słowem „wybuch”. Coś, czego smoleńska propaganda obawia się jak – nomen omen – ognia, wyłazi coraz bardziej i aż krzyczy: otwórzcie oczy!

Pułkownicy Szeląg, Filipowicz i Wójcik przekonywali nas w piątek, że ich biegli wykluczyli, by na pokładzie TU-154M mogło dojść do wybuchu. Należy zapytać, skąd ci eksperci tak świetnie potrafią to rozstrzygnąć, skoro nie wiedzą, jak wygląda samolot zniszczony w wyniku eksplozji, a w swojej obszernej analizie nie odnieśli się do wielu poszlak, wskazujących na prawdopodobieństwo wybuchu, a zwłaszcza do kwestii próbek badanych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji.

Pisałem o tym wielokrotnie. M.in. tu:

A jednak materiały wybuchowe? Biegli jeszcze przed badaniem próbek z TU-154 wiedzieli, co napiszą w raporcie. Tuskowi to się podoba!

NASZ NEWS. Jeszcze jedna szansa na rzetelne zbadanie próbek z TU-154M pod kątem materiałów wybuchowych

Tego już nie da się wytłumaczyć! CLKP wpadło we własne sidła. Próbki ze Smoleńska muszą być zbadane jeszcze raz

Wojskowi śledczy aktualnie głowią się, co zrobić z kolejnym wnioskiem dowodowym w tej sprawie. Wobec strzelenia sobie w stopę przez speców z CLKP (o czym pisałem w ostatnim z powyżej linkowanych tekstów), ciężko będzie uniknąć wezwania biegłych policyjnych i przesłuchania ich na okoliczność spartolonej roboty z arcyważnymi dowodami. Na razie prokuratura gra na czas.

O tym, jak CLKP pokpiło analizy próbek pobranych w Smoleńsku, mówił w Radiu Wnet prof. Sławomir Szymański, jeden z dwojga chemików, którzy odkryli manipulacje biegłych (drugim była zmarła w lutym śp. prof. Krystyna Kamieńska-Trela). Podkreślił, że konkluzje zawarte w raporcie laboratorium (jakoby nie wykryto śladów materiałów wybuchowych) są całkowicie nieuzasadnione:

Ten raport podaje wyniki badań około 700 próbek pobranych z wrakowiska. Każda próbka była badana 4 różnymi metodami. Recenzując ten raport, ja i moja koleżanka, która niestety dwa miesiące temu zmarła, musieliśmy się przez to wszystko przekopać. To było prawie 3000 zapisów wyników eksperymentalnych. W około 100 takich zapisach – chromatogramach – zaobserwowaliśmy sygnał, który odpowiada sygnałowi materiału wybuchowego o nazwie hexogen. Natomiast analitycy z laboratorium policyjnego zinterpretowali ten sygnał jako pochodzący od zupełnie niewinnej substancji, która chemicznie nazywa się ftalanem di-izobutylu. Ftalany towarzyszą naszemu życiu codziennemu. Są dodatkami do plastiku.

Profesor podkreślił, że nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden kluczowy fakt:

Dokonano tej interpretacji dla sygnałów wyprodukowanych metodą, która ftalanów nie powinna była widzieć. Została zaprojektowana po to, aby widzieć tylko związki organiczne zawierające w swojej strukturze azot. Ftalany go nie zawierają, a wszystkie popularne materiały wybuchowe – tak.

Naukowiec krok po kroku, bardzo jasno opowiedział, jak obalone zostały tezy CLKP. Gorąco polecam tę rozmowę. Można znaleźć ją tutaj.

Prof. Szymański zaznaczył, że dalsze analizowanie wyników podanych przez CLKP nie ma najmniejszego sensu, należy je bowiem powtórzyć na próbkach ponownie pobranych w Smoleńsku, bądź na tych, które są jeszcze w dyspozycji laboratorium. Według niego można zastosować banalne rozwiązania, które rozwieją wszelkie wątpliwości, czy sygnał pochodzi od ftalanu czy od heksogenu:

Jedna metoda polega na tym, że urządzenie używane do tych badań, zostanie zmodyfikowane (zostanie użyta inna kolumna chromatograficzna o innej polarności, mówiąc fachowo) – wówczas nie będzie możliwości, aby ewentualne sygnały heksogenu i ftalanu się pokryły. Pojawiłyby się w różnych miejscach wykresu. Druga metoda, też stosowana powszechnie, polega na tym, że z próbek przed badaniem na obecność materiałów wybuchowych, ten ftalan można usunąć – bo wiadomo, co to jest, jaki to rodzaj zanieczyszczenia. Dlaczego tego poprzednio nie zrobiono? Nie potrafię tego zrozumieć.

No właśnie – dlaczego tego dotychczas nie zrobiono? Przecież wydawałoby się, że należy zastosować wszystkie środki, które pozwolą na wysnucie jednoznacznych wniosków, niepodważalnych. CLKP tego nie zrobiło. Jak już pisałem wcześniej wniosek może być tylko jeden – badali tak, by nic nie wykryć.

Sprawa jest zbyt poważna, żeby to pozostawić. To jest wydarzenie bez precedensu, w poważnym państwie badanie musi być przeprowadzone w poważny sposób

— mówi prof. Szymański.

Problem w tym, że nie żyjemy w poważnym państwie. Jak można je tak traktować, jeśli jeden z najważniejszych prokuratorów wojskowych, przełożony referentów najważniejszego śledztwa toczącego się w Polsce, na pytanie o sensacyjny raport niemieckiego wywiadu wskazujący na dokonanie przez rosyjskie służby zamachu na polskiego prezydenta, dowódców wszystkich rodzajów wojsk, szefów urzędów centralnych i kilkadziesiąt innych ważnych osób, odpowiada rozbrajająco, że jeśli ktoś takim dokumentem dysponuje, to powinien go prokuraturze przekazać. Nie przychodzi mu do głowy choć zadeklarować, że śledczy zwrócą się o ten materiał albo do niemieckiego dziennikarza, który go ujawnia albo – poprzez służby polskie – do samego BND.

Płk Szeląg mówi też, że prokuratura wojskowa już zwracała się do innych państw o pomoc i przekazanie ewentualnie interesujących ją materiałów… pięć lat temu. Udaje, że nie pojawiły się żadne nowe okoliczności. Takiego oto mamy Szeląga…

Tymczasem Juergen Roth mówi wyraźnie, że według dokumentów, którymi dysponuje, opieczętowanych znakami niemieckiego wywiadu, w Smoleńsku przeprowadzono zamach. Jego autorstwo Niemcy mają przypisywać rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. Dokument ma nawet wskazywać nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamordowanie polskiej elity.

Oficera wojska polskiego oficjalnie to nie interesuje. Do czasu.

Naprawdę dziwię się, że prokuratorzy tak idą w zaparte. Przecież muszą widzieć, że ich wersja się sypie, a im bardziej będą odwlekać moment spojrzenia prawdzie w oczy, tym gorzej dla nich. Niby tacy doświadczeni, a tacy naiwni, że im się uda…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.