Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji raz jeszcze będzie musiało ustosunkować się do niezależnej opinii profesorów chemii, którzy wykazali rażące błędy w badaniach próbek pobranych w Smoleńsku z wraku TU-154M oraz miejsca katastrofy.
Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zleciła CLKP wydanie opinii uzupełniającej do dotychczas przesłanych ekspertyz. To efekt kolejnego wniosku w tej sprawie pełnomocnika wielu rodzin ofiar tragedii smoleńskiej mec. Piotra Pszczółkowskiego oraz pogłębionych analiz wybitnych chemików, prof. Krystyny Kamieńskiej-Treli oraz prof. Sławomira Szymańskiego, specjalistów w dziedzinie identyfikacji związków organicznych.
Ruch teoretycznie jest po stronie CLKP, lecz właściwie los śledztwa w tym, jakże istotnym, wątku należy wyłącznie do wojskowych śledczych. To oni muszą bowiem rzetelnie ocenić odpowiedź laboratorium i poważnie rozważyć zlecenie powtórnych badań, najlepiej zagranicznej jednostce. Dotychczasowe działania śledczych sprawiały wrażenie, jakby nie byli oni zainteresowani rozwianiem fundamentalnych wątpliwości wynikających z nierzetelnej ekspertyzy CLKP.
O dziwnym sposobie badania próbek jako pierwszy pisał w czerwcu tygodnik wSieci.
Główny zarzut, jaki chemicy stawiają biegłym z policji, dotyczy zignorowania sygnałów świadczących o wysokim prawdopodobieństwie odnalezienia śladów heksogenu (RDX), silnego środka wybuchowego) w badanych próbkach, zwłaszcza pobranych z foteli tupolewa – przechowywanych w lepszych warunkach od reszty wraku (bo od początku w szopie, nie zaś pod gołym niebem) i lepiej absorbujących osiadłe na nich substancje.
CLKP przyjęło też zaskakującą, niespotykaną w tego typu przypadkach metodologię w zasadzie uniemożliwiającą stwierdzenie obecności poszukiwanych substancji (każda z czterech zastosowanych metod musiała dać te same wyniki, a znacząco różnią się one selektywnością). Co najdziwniejsze, w jednej z metod stwierdziło substancje, których tym sposobem wykryć się nie da (co przyznał profesorom producent wykorzystanego przez CLKP urządzenia). W dodatku badania przeprowadzono niechlujnie, a ich wyniki przedstawiono prokuratorom w sposób, na jaki nie pozwoliłby sobie student pierwszego roku chemii, bo wiedziałby, że nie dostanie zaliczenia.
Prof. Kamieńska-Trela mówiła o wynikach badań i najnowszych ustaleniach na III Konferencji Smoleńskiej, która odbyła się w poniedziałek w Warszawie.
Profesorowie poświęcili kilka miesięcy na przeanalizowanie wszystkich chromatografów (ponad 4 tys. stron dokumentów), pracując przez setki godzin w wolnym czasie, nie biorąc za swoją pracę ani złotówki. Robili to dla sprawy. I odkryli rzeczy o wartości nie do przecenienia. Jaka była odpowiedź CLKP?
Niezwykle zuchwała – szef CLKP w piśmie przewodnim do WPO unikał merytorycznego odniesienia się do zarzutów postawionych przez badaczy i pozwolił sobie na zuchwałe wtręty o „groteskowości” sytuacji, oskarżał wybitnych naukowców o „brak wiedzy” i żalił się, że CLKP zostało skrzywdzone ich opinią.
Tam gdzie biegli z policyjnego laboratorium zdecydowali się zdawkowo odpowiedzieć na wątpliwości profesorów, znów rzeczywistość pokolorowali na swój sposób, co prof. Kamieńska-Trela i prof. Szymański natychmiast wychwycili, przygotowali kolejną prywatną opinię. Tę mec. Pszczółkowski dołączył do nowego wniosku skierowanego do prokuratury.
Punktuje w nim wiele nieścisłości, na jakie pozwoliło sobie CLKP, m.in.:
— brak zbadania wątpliwej jakości wzorca, na podstawie którego prowadzono badania nad próbkami ze Smoleńska; mnóstwo niechlujności w przedstawianych wynikach i niewłaściwą ich interpretację;
— fragmentaryczność przekazanych prokuraturze wyników badań, z których nie można wyciągnąć jednoznacznych wniosków;
— brak odpowiedzi na zarzuty profesorów, w miejsce której pojawia się polemika z ich ustaleniami;
— rażącą rozbieżność między profesorami i biegłymi z CLKP w kwestii interpretacji wyników w dwóch z czterech przyjętych przez laboratorium metod badawczych, co wywołuje konieczność ich wyjaśnienia.
Prokuratorzy najwyraźniej przyjęli te argumenty, bo nakazali CLKP wydanie opinii uzupełniającej. Tym razem, jak potwierdził nam rzecznik NPW ppłk Janusz Wójcik, policyjne laboratorium ma czas na odpowiedź do 15 grudnia.
Będzie to już szósta (!) opinia wydawana w tej samej sprawie przez CLKP. Poprzednią prokuratura podsumowała następującymi słowy:
Analiza wskazanej opinii prowadzi do wniosku, iż w sposób jasnym, pełny i nie budzący wątpliwości , opiniująca instytucja ustosunkowała się do wszystkich zarzutów podniesionych przeze wnioskodawcę oraz autorów „opinii prywatnej”.
Okazuje się jednak, że teraz z tego sformułowania trzeba się wycofać. Może więc lepiej przestać bawić się w kotka i myszkę z „ekspertami” z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, tracić czas i wreszcie zlecić te badania porządnej instytucji zagranicznej? Do dzieła, panowie prokuratorzy!
POLECAMY także najnowsze wydanie tygodnika „wSieci”, w którym znajda Państwo analizę dziwnych losów czarnej skrzynki z TU-154 oraz wątpliwości co do autentyczności jej nagrania przekazanego Polsce przez Rosję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/219119-nasz-news-jeszcze-jedna-szansa-na-rzetelne-zbadanie-probek-z-tu-154m-pod-katem-materialow-wybuchowych