Roth ujawnia materiały niemieckich służb: „Tragedia 10 kwietnia 2010 roku nie była zwykłym wypadkiem. W użyciu były materiały wybuchowe”

fot. YouTube
fot. YouTube

Juergen Roth, którego książka nt. katastrofy smoleńskiej ukaże się niebawem na polskim rynku mówi w rozmowie z „Super Ekspressem”, że nie był od początku zwolennikiem tezy o zamachu.

(…) zacząłem swoje śledztwo dziennikarskie nie z myślą o książce, ale po prostu z chęci wyjaśnienia i wytłumaczenia niemieckim czytelnikom, co się stało 10 kwietnia 2010. Nie było w tym śladu doszukiwania się czegokolwiek poza katastrofą, obiektywnie sprawdzałem różne tropy, różne punkty widzenia. Podejrzeń nabrałem dopiero po zaskakująco szybkim i zdumiewająco „rozwiewającym wątpliwości” raporcie Rosjan ogłoszonym przez panią Anodinę, w którym winni byli wyłącznie Polacy

— tłumaczy swoje wątpliwości niemiecki autor.

CZYTAJ TAKŻE: „Jürgen Roth nie musi się bronić. Jego publikacje czynią to za niego”. Mec. Hambura o książce niemieckiego dziennikarza ws. 10/04. NASZ WYWIAD

Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny. Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent. Mam nadzieję, że do zmiany tych opinii przyczyni się też moja książka, która ukaże się 7 kwietnia w Niemczech, a w maju w Polsce

— dodaje Roth. W swojej książce ujawni dokumenty niemieckich służb.

(…) w raporcie BND (Federalnej Służby Wywiadowczej) są komentarze i uwagi, że tragedia 10 kwietnia 2010 roku nie była zwykłym wypadkiem i że w użyciu były materiały wybuchowe. To bardzo szczegółowy i długi raport oparty na różnych źródłach

— zapewnia autor, który nie może jeszcze ujawnić szczegółów. Roth mówi za to chętnie o postawie polskich prokuratorów.

Waszym śledczym „pomagają” Rosjanie, którzy nawet w przypadku tragedii z udziałem ich obywateli niemal za każdym razem zaciemniają obraz, tuszują prawdziwe powody, utajniają dokumenty. Nigdy nie idzie to normalną drogą jak w przypadku normalnego śledztwa

— zauważa Juergen Roth, który widzi także diametralne różnice w działaniu premiera Tuska po katastrofie w porównaniu do działania premiera Holandii po zestrzeleniu MH17 nad Ukrainą.

Premier Tusk w jasny sposób chciał też zbliżenia z Putinem i to zapewne mu przeszkadzało. Premier Holandii przeciwnie. Głośno podkreślał wagę śledztwa międzynarodowego w takiej sprawie. Dziwię się też największym polskim mediom, że nie porównywały tych sytuacji i przemilczały to, że jednak śledztwo międzynarodowe nie tylko było możliwe, ale bardzo pomogło

— podsumowuje Roth.

CZYTAJ TAKŻE: Tak wyjaśnia się katastrofę! „wSieci”: Poruszający reportaż z Holandii, gdzie badana jest tragedia samolotu MH17!

źródło: se.pl/WUj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.