Marta Kaczyńska o konferencji NPW: „To jest powtarzanie starej śpiewki i pójście w zaparte”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Trudno nazwać odkrywczymi przedstawione dzisiaj wnioski Naczelnej Prokuratury Wojskowej z pięcioletniego już przecież śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Jak pani myśli, dlaczego znów śledczy wracają np. do wątku winy polskich pilotów?

CZYTAJ TAKŻE: NPW obwinia załogę TU-154M za katastrofę smoleńską. Śledztwo przedłużone do października 2015. Prokuratura stawia zarzuty

Marta Kaczyńska: Atmosfera wokół katastrofy smoleńskiej jakoś narasta, zwłaszcza w obliczu wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich miesiącach. Mam na myśli katastrofę malezyjskiego boeinga na Ukrainie i katastrofę niemieckiego samolotu sprzed kilku dni. W porównaniu z procedurami, które są przyjmowane w śledztwach holenderskim, a także niemieckim i francuskim bardzo jaskrawo widać nieprawidłowości do jakich dochodzi w postępowaniu dotyczącym Smoleńska. Dzisiejsza konferencja prokuratury była zapowiedziana kilka dni wcześniej, od kilku dni też pojawiały się pogłoski, co na niej zostanie ogłoszone… No, cóż… Ja bym bardzo chciała poznać metodologię badań przyjętą przez biegłych, którzy opracowali ekspertyzę pozwalającą prokuratorom na wyciąganie tak jednoznacznych wniosków. A patrząc obiektywnie, to rzeczywiście jest powtarzanie starej śpiewki i pójście w zaparte. Z drugiej strony mamy zastanawiającą próbę rozładowania pewnego napięcia poprzez sformułowanie zarzutów wobec rosyjskich kontrolerów lotu czy też poprzez stwierdzenie, że ten lot nie został właściwie przygotowany.

Z jednej strony prokuratorzy jednoznacznie stwierdzają winę pilotów i kontrolerów, ale z drugiej strony mamy zapowiedź, że śledztwo nie zakończy się w tym roku. Patrząc na to okiem prawnika, co to może oznaczać?

Całość sprawia wrażenie bardzo nieprofesjonalne. Rzeczywiście mamy oskarżenie pilotów i jednoczesne stwierdzenie, że postępowanie będzie się toczyło. To świadczy dobitnie o tym, jak bezwartościowe są te stwierdzenia o winie pilotów. Gdyby były na to dostatecznie mocne dowody, to co stałoby na przeszkodzie, żeby to śledztwo po prostu zakończyć? Widocznie tych dowodów nie ma. Zatem możemy chyba tę dzisiejszą konferencję uznać na kolejną polityczną „wrzutkę”. Znów jątrzymy sprawę smoleńską, znów oskarżamy nieżyjących, ale wystarczających dowodów na to nie ma.

A propos oskarżania nieżyjących, jak pani uważa, dlaczego dziennikarze TVN dopytywali dziś tak usilnie o kwestię rzekomej obecności pana generała Błasika w kokpicie?

To kwestia grania na emocjach. Przecież ta sprawa została już dawno wyjaśniona, ani nie było alkoholu w organizmie pana generała, ani nie było go w kabinie pilotów. Jego ciało zostało znalezione bardzo daleko od miejsca, gdzie były szczątki kokpitu. Zatem to nic innego jak taki ordynarny powrót do rosyjskiej, makowskiej narracji.

Prokuratura zarzeka się, że ogłaszanie tych „rewelacji” nie ma nic wspólnego z kalendarzem politycznym?

Mam wrażenie, że znów mamy do czynienia z propagandą głoszoną tym razem ustami prokuratorów. A co do kalendarza, to tak, mamy teraz kampanię wyborczą, śledztwo przedłużone do października, a w październiku będziemy mieli kolejne wybory, tym razem parlamentarne. Jaka jest koincydencja czasowa. niech każdy sobie sam to oceni.

Jak pani oceni obecne realne zaangażowanie prokuratury w wyjaśnianie przyczyn tragedii smoleńskiej?

Ręce opadają, kiedy słyszymy od prokuratora Szeląga stwierdzenie: po co nam właściwie ten wrak? Mówi także, że śledztwo można zakończyć bez wraku, niemal drwiąc sobie z podstawowego dowodu. Dziwi mnie to, że prokuratorowi działającemu w majestacie Rzeczpospolitej takie słowa mogą przychodzić z taką łatwością. Zwłaszcza patrząc na np. tragedię malezyjskiego samolotu, niespełna dwa miesiące po katastrofie szczątki MH17 zostały przetransportowane do Holandii, mimo, że na Ukrainie toczą się działania wojenne. Kolejna sprawa to czarne skrzynki, je także natychmiast odzyskano i zostały już odczytane w Londynie. To najlepiej pokazuje z jak kuriozalną sytuacja mamy do czynienia w Polsce. Niestety, taką mamy w tej chwili władzę i, jak widać prokuratura współgra z ta narracja narzucaną wcześniej przez rząd Tuska, a obecnie kontynuowaną przez rząd Kopacz.

Jak pani osobiście znosi te „wrzutki”, które pojawiają się w czasie szczególnym, tuz przed piątą rocznicą katastrofy?

To wszystko jest niezwykle bolesne. Powtarzałam to już niejednokrotnie, każda na nas, z osób, która kogoś straciła ma naturalna potrzebę wiedzy o tym, co było przyczyna śmierci naszych bliskich. To jest zupełnie naturalne, a my tej wiedzy nie mamy. Mało tego, nasi bliscy są wciąż obrażani, a my nie mamy prawa do rzetelnego śledztwa. Mogą na to np. liczyć rodziny ofiar malezyjskiego boeinga, a my nie. Tę różnicę ogromnie widać po przeczytaniu artykułu w ostatnim numerze tygodnika „wSieci”. Bardzo się także cieszę, że odbyło się to wysłuchanie w Brukseli, bo dzięki niemu europarlamentarzyści mogli się dowiedzieć, jak to u nas naprawdę wygląda. Bo siła rosyjskiej propagandy jest ogromna, ich przekaz poszedł w świat, a wielka część światowej opinii publicznej nie ma pojęcia, że w sprawie smoleńskiej dochodziło i wciąż dochodzi do takich nieprawidłowości.

Rozmawiał Marcin Wikło


„Moi Rodzice” to najbardziej wyczekiwana książka ostatnich lat. O Lechu i Marii Kaczyńskich w rozmowie z Dorotą Łosiewicz opowiada ich córka Marta Kaczyńska: „Moi Rodzice” Książka do nabycia wSklepiku.pl. Polecamy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych