Wojskowi śledczy odpowiadają na pytania dziennikarzy: nie ma sygnałów, by ktoś wpływał na pilotów. "Wrak musi wrócić do Polski. Pytanie tylko: po co?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Prokuratura nie może być zakładnikiem braku wraku, bo inne państwo mogłoby wpływać na bieg postępowania w Polsce. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: po co ten wrak? By tylko był na terytorium RP, czy żeby przeprowadzić na nim badania?

pytał płk. Ireneusz Szeląg podczas konferencji prasowej na pytania zadane wojskowym śledczym przez dziennikarzy.

Przypomnijmy - wcześniej prokuratorzy obwini załogę TU-154M za katastrofę smoleńską.

CZYTAJ WIĘCEJ: NPW obwinia załogę TU-154M za katastrofę smoleńską. Śledztwo przedłużone do października 2015. Prokuratura stawia zarzuty

Śledczy nie chcieli odnieść się do tego, czy rosyjscy kontrolerzy lotu będą skutecznie ścigani przez prokuratorów.

Prokuratura nie jest od tego, by prognozować, czy uda się czy nie. Prokuratura jest od tego, by robić swoje. (…) Prokuratorzy oszacowali wszystkie możliwe scenariusze przebiegu zdarzeń i mają wypracowaną metodę dalszych działań. Jeśli chodzi o wrak, to jest to przedmiot publikacji medialnych. Wrak musi wrócić do Polski - to własność polskiego rządu, to nie budzi żadnych wątpliwości. Z punktu widzenia procesowego istnieje jednak możliwość zakończenia śledztwa, nawet jeśli ten wrak nie wróci

— mówił Szeląg.

Prokurator cytował też fragment opinii biegłych, że konieczne badania zostały dokonane, a dostęp do wraku i wszystkich elementów samolotu był taki, jaki sobie życzyli.

Brak wraku nie stoi na przeszkodzie, by śledztwo zakończyć. Ale to kwestia hipotetyczna

— ocenił.

Na sugestię dziennikarzy TVN wrócił temat rzekomej obecności gen. Błasika w kokpicie.

Zdaniem biegłych przeprowadzone prace fonoskopów wskazały, że istnieją przesłanki dotyczące przebywania w kabinie dowódcy sił powietrznych. Oparto ten pogląd na analizie częstotliwości głosów, zeznaniach jednego ze świadków, który znał pana generała i kontekstu sytuacyjnego. (…) Biegli orzekli, że możliwym jest uznanie obecności dowódcy sił powietrznych w kokpicie bądź jego sąsiedztwie

— przekonywali śledczy.

Jak mówili, „nie była zachowana sterylność kokpitu” co jednak nie oznacza złamania prawa.

W odróżnieniu od lotnictwa komunikacyjnego - przepisy nie wymagały bezwzględnej sterylności kokpitu. (…) Jeżeli przebywały w kabinie pilotów inne osoby, albo drzwi były otwarte i osoby przebywały blisko, to odbyło się to w zasadzie w zgodnie z przepisami

— przekonywał.

Prokuratorzy nie chcieli jednak powiedzieć, kto miałby rozpoznać rzekomy głos gen. Błasika.

Brak jest jakichkolwiek sygnałów, by jakakolwiek osoba wpływała na członków załogi. Proszę, zakończmy ten temat - bo ja nie mogę o tym mówić

— tłumaczyli.

Dziennikarze pytali też o termin organizowania konferencji prasowych i wpisywania się ich w kampanie wyborcze.

Proszę nie wyciągać żadnych wniosków co do tego, kiedy konferencja NPW jest organizowana. Prokuratura działa jedynie wobec kalendarza ściennego, a nie wyborczego czy politycznego. (…) Do wczoraj trwała analiza opinii przez prokuratorów referentów i to oni podjęli decyzję, że określone fakty można państwu przedstawić

— zaznaczył.

Prokuratura pracuje i 1 kwietnia, i w Wigilię, i 13 w piątek.

— dodawał.

Jeśli chodzi o odpowiedzialność rosyjskich kontrolerów, to śledczy mówili:

Analiza przebiegu lotu w sposób świadomy i celowy pomija fakty dotyczące odpowiedzialności po stronie rosyjskiej osób, co do której wydano postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Wynika to z konieczności dbania o dobro śledztwa i nieupubliczniania informacji, które mogą mu zaszkodzić. Uchybienie strony rosyjskiej - nieodesłanie na inne lotnisko - nie jest objęte zarzutem, bo nie obejmuje „bezpośredniości” wpływu na katastrofę

— ocenił.

Śledczy przyznali też, że Andrzej Artymowicz był jednym z biegłych.

Kodeks postępowania prawnego nie przewiduje sytuacji, że poszkodowani zgłaszają kandydatów na biegłych. (…) Żaden przepis nie wskazuje, że najpierw trzeba poinformować strony postępowania. Wszystko, co się odbywa, jest zgodnie z prawem

— mówił Szeląg.

Podczas konferencji pojawił się też wątek słów Jurgena Rotha o tym, że niemieckie służby mają informację o zamachu.

Wpłynął oznaczony jako bardzo pilne wniosek jednego z pełnomocników procesowych, uzasadniając, że to bardzo ważne informacje. Jeśli chodzi o kwestię uwzględnienia tego wniosku, to decyzję podejmie prokurator referent. Internet pełen jest przekazów, czy też poglądów dotyczących katastrofy smoleńskiej. Wydawcy wydali szereg publikacji: książkowych, filmowych… Istotne nie jest dla prokuratury to, jaki kto ma pogląd, ale interesujące są dokumenty źródłowe

— mówili.

Dopytywani, dlaczego jeszcze po uderzeniu samolot wzniósł się po uderzeniu, przekonywano, że był to efekt „ciągu silników”.

Opinia jest tutaj bardzo szczegółowa i na wysokim stopniu naukowości. Streszczę to kilkoma zdaniami: przytoczyłem, że przesunięcie dźwigni sterowania na pełny ciąg nastąpiło przed kontaktem z przeszkodami i że maksymalną moc silników samolot uzyskał po uderzeniu w brzozę

— zaznaczył, dodając, że rozpęd spowodował „quasi balistyczny” tor lotu.

Śledczy odmówili też udzielenia odpowiedzi na pytanie, czy piloci chcieli odejść na drugi krąg, czy też - jak sugerował MAK - lądowali.

Biegli w opinii zawarli swoje zdanie na temat tego, czy wszystkie działania, ale również zaniechania, jakie miały miejsce ze strony pilotów, bardziej świadczą o nieudanej próbie odejścia na drugi krąg, czy lądowania. Uchylę się od odpowiedzi na to pytanie z uwagi, że prokurator referent odmówił udzielenia informacji

— mówił.

Uchylono się też od odpowiedzi dotyczące zarzutów dla Tomasza Arabskiego, którego sprawa może przedawnić się 10 kwietnia.

Jeśli chodzi o osobę ambasadora, to oceny tej nie będzie dokonywała wojskowa prokuratura. W tym zakresie będzie zrobiony wyciąg opinii przesłany do prokuratury Warszawa-Praga. (…) Przekazujemy ten wątek, bo nie jesteśmy od ocen prawnych

— umywał ręce Szeląg.

svl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych