MH17 vs. TU154M. Po tym, co widziałem w Holandii, jest mi podwójnie wstyd za polskie śledztwo ws. 10/04

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Spędziliśmy wraz z Markiem Pyzą prawie tydzień w Holandii, spotykając się z różnymi ososbami i zgłębiając temat śledztw prowadzonych ws. zestrzelenia malezyjskiego boeinga MH17. Oczywiście, że pojechaliśmy tam po to, aby porównać holenderskie dochodzenia do tego, co w Polsce dzieje sie ws. Smoleńska. Przed wyjazdem wiedzieliśmy, że są różnice, ale nie spodziewaliśmy się, że te dwie sprawy dzieli przepaść przy której kanion Kolorado to niewielka szczelinka.

Zachęcam do przeczytania w tygodniku “wSieci” artykułu “Tak wyjaśnia się katastrofę! „wSieci”: Poruszający reportaż z Holandii, gdzie badana jest tragedia samolotu MH17!”, szczegółowo opisujemy tam zawiłości śledztw prowadzonych w Holandii. Wcale nie jest tak, że wszystko jest jasne i przejrzyste i, że nie ma tam żadnych zawiłości. Owszem, są, ale nieskażeni kłamstwami władzy Holendrzy są niezwykle cierpliwi. Może aż za bardzo, szczególnie patrząc z polskiej perspektywy. Ale w sumie, czemu mieliby być nieufni wobec rządu, skoro ten ich nigdy nie oszukał i robi wszystko, aby rodziny ofiar nie czuły się w obliczu tej tragedii osamotnione.

Ta różnica była dla nas najbardziej szokująca. Na pierwszym miejscu, niezależnie od postępowania prokuratury i holenderskiej Rady Bezpieczeństwa zawsze są rodziny ofiar. Ci najbardziej poszkodowani. To im rząd i różne organizacje poświęcają swój czas zawsze, kiedy ci poproszą. To do ich dyspozycji oddelegowano ponad stu tzw. policjantów rodzinnych, funkcjonariuszy, przez których do poszkodowanych może dotrzeć każda pomoc, od materialnej po psychologiczną.

Zaprosił nas do swojego domu Hans De Borst, może pamiętają państwo człowieka, który w katastrofie MH17 stracił córkę i winą za to publicznie oskarżył Putina. Napisał to w liście otwartym, który przedrukowały agencje z całego świata.

CZYTAJ TAKŻE: Ojciec 17-letniej ofiary zestrzelonego boeinga w liście do Putina: „Zamordowaliście moją jedyną córkę”

Hans to spokojny, pogodzony z losem człowiek. Swoją tragedię przeżywa tak, jak potrafi. Rozmawia z mediami, z psychologami, czasem z przygodnie spotkanymi ludźmi. O Smoleńsku słyszał i wie tyle, co każdy Holender. Że wydarzyła się tragedia, że zginął polski prezydent. Kiedy rozmawialiśmy u niego w domu w miejscowosci Monster, dopytywał o szczegóły. Nie mógł uwierzyć, że polski rząd nie zadbał o to, by wrak i czarne skrzynki znalazły się w Polsce. Nie było czasu, aby porozmawiać o wielu innych szczegółach.

Hans De Borst pokazuje nam zdjęcie córki Elsemiek, fot. M. Czutko
Hans De Borst pokazuje nam zdjęcie córki Elsemiek, fot. M. Czutko

Przesłaliśmy Hansowi przetłumaczony artykuł, który znajdą państwo w najnowszym numerze “wSieci”. Odpisał zaraz po przeczytaniu.

Dziękuję bardzo, to bardzo obszerny artykuł, dowiedziałem się z niego wielu nieznanych dotąd szczegółów. Porównanie holenderskich śledztw do sprawy Smoleńska i tego jak zachował się polski rząd wprawiło mnie w wielki smutek…

— napisał Hans.

W obu katastrofach zginęli ludzie, nasi ukochani, których już więcej nie zobaczymy, ale troska z jaką pomaga nam holenderski rząd sprawia, że my cierpimy może choć odrobinę mniej

— dodał ojciec siedemnastoletniej Elsemiek, która zginęła w MH17.

Trudno coś dodać po takich słowach. Niektórym marzy nad Wisłą drugi Budapeszt, inni chcą drugiej Irlandii. Mnie wystarczy druga Holandia. Mały, ale bardzo cywilizowany kraj.


Zachęcamy do kupna najnowszego numeru tygodnika „wSieci” w wersji elektronicznej!

E - wydanie tygodnika - to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne.

Wejdź na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html i wybierz jedną z trzech wygodnych opcji zakupu.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych