Polacy i zamach w Smoleńsku. Oficjalna farsa nie pozostawia złudzeń. Najczarniejszy scenariusz coraz bardziej realny

Fot. wPolityce.pl/Faktysmolensk.gov.pl
Fot. wPolityce.pl/Faktysmolensk.gov.pl

Putin nie mógł zmarnować szansy zlikwidowania „takiej ilości wrogów” w jednym samolocie. (…) Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 pasażerów w tym Prezydent Polski Lech Kaczyński ze względu na najwyższy poziom przygotowania pilotów i współczesne wyposażenie, jest absolutnie niewytłumaczalna

–- pisała kilka dni po tragedii smoleńskiej rumuńska agencja informacyjna Romanian Global News. To w rumuńskich mediach w pierwszych dniach po tragedii występowali eksperci i dziennikarze, wskazujący, że 10/04 mogliśmy mieć do czynienia z zamachem.

W podobnym tonie widać było komentarze w Izraelu.

”Kaczyński działał na Putina i Miedwiediewa, jak czerwona płachta na byka”; „Kreml nienawidził Kaczyńskiego”; „Tak długo jak śledztwo będzie prowadzone i kontrolowane bezpośrednio przez Putina, tak długo pewnie nie poznamy prawdy”

— takie komentarze zamieszczały izraelskie gazety.

To możliwe, że Rosja i jej liderzy, którzy, delikatnie mówiąc, nie lubili Kaczyńskiego, są odpowiedzialni za jego śmierć

— wskazywała gazeta „Be-Hadrei Haredim”.

W inna, „Yediot Ahronot”, dodawała:

Polakom, którzy są przyzwyczajeni do tego, że są otoczeni przez wrogów, ciężko będzie uwierzyć, że ich polityczna i wojskowa elita zginęła w wyniku tragicznego splotu technicznych usterek i ludzkich błędów.

Natychmiast po tragedii smoleńskiej, gdy w Rosji oraz Polsce rozpoczynała się propaganda kłamstwa i zaciemniania prawdy o tragedii w mediach światowych można było znaleźć rzetelną i trzeźwą ocenę tego, co stało się w Smoleńsku. Niestety, wbrew sugestiom jednej z izraelskich gazet, Polakom dość łatwo udało się wmówić, że 10 kwietnia na pewno do zamachu nie doszło. Choć wiele środowisk przekonywało od początku, że właśnie taką wersję wydarzeń, należy zbadać przede wszystkim, choć wszyscy przekonywali, że tragedia wygląda jak zamach, Polacy dopiero obecnie się budzą. Mimo zmasowanej kampanii kłamstwa i utrwalania smoleńskich mitów siła faktów jest miażdżąca. Badania tygodnika „wSieci” są w tej kwestii jednoznaczne.

Jak wynika z sondażu, którego wyniki publikuje tygodnik „wSieci” już niemal 40 procent Polaków przekonanych jest, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Takich osób jest od lat coraz więcej. Odwrotnie niż tych, którzy sądzą, że oficjalne śledztwa wyjaśniły cokolwiek. Coraz mniej respondentów ufa MAKowsko-Millerowskiej wersji wydarzeń. Te wyniki to nie tylko efekt pracy niezależnych naukowców, zespołu smoleńskiego oraz ujawnianych co chwilę faktów, skandali i zaniedbań. To również efekt działania władz Rosji i Polski, które od początku wyglądają, jakby oficjalnym czynnikom zależało jedynie na mataczeniu.

Od początku Polacy stawiali sobie w sprawie smoleńskiej pytanie: mieliśmy do czynienia z zamachem, czy tylko ktoś chce, byśmy tak sądzili? Właściwie działania oficjalne nie dawały bowiem innych możliwości. Chęć ukrycia prawdy o zamachu lub straszenie rzekomym zamachem i podsycanie wątpliwości dotyczących jego przeprowadzenia, by wygrywać tę sytuację politycznie - to jedyne racjonalne scenariusze, jakie są w stanie wytłumaczyć, co dzieje się w „śledztwie” dot. 10/04.

Jednak dziś coraz mniej możliwe wydaje się granie na podsycanie strachu. Przekonanych o zamachu jest coraz więcej Polaków. A to zaczyna zagrażać rządzącym i tym, którzy sprawą smoleńską są obciążeni. Grupa przekonanych o innym przebiegu tragedii smoleńskiej niż oficjalna jest już tak duża, że władza nie może czuć się spokojnie. Rządzący mają media, mają wpływ na silne ośrodki opiniotwórcze, ale, jak wskazuje choćby prof. Zybertowicz, procesy społeczne nigdy nie są do końca kontrolowalne. A to oznacza, że nad smoleńskimi emocjami władza mimo wszystko może nie zapanować. Smoleńska gra zaprowadziła więc obecny establishment na skraj przepaści. I rządzący mogą spodziewać się silnego kroku naprzód niemal w każdym momencie.

Czy władza pozwoliłaby sobie na tak niebezpieczną dla siebie grę, jeśli nie musiałaby prowadzić działań, ocierających się o mataczenie? Czy karmiłaby proces społeczny napędzający grupę przekonanych o zamachu, gdyby nie była zmuszona? Czy igrałaby z rozjuszonymi emocjami społecznymi, których wybuch może realnie im grozić, jeśli nie musiałaby klajstrować swojej absurdalnej tezy o politycznym podłożu?

Badania zamieszczone w tygodniku „wSieci” to kolejny test dla władzy. Silna dynamika wzrostu grupy Polaków, przekonanych o zamachu w Smoleńsku, powinna skłonić rządzących do szybkiego przekonania, że o żadnym zamachu nie ma mowy. Śledztwo smoleńskie powinno więc stać się znacznie bardziej transparentne i rzetelne. W ten sposób, i tylko w ten sposób, opinia publiczna mogłaby uznać, że jednak o zamachu nie ma mowy. Naiwnością jest jednak sądzić, że przy tym rządzie i w obecnych warunkach może dojść do takich zmian w podejściu do tragedii narodowej. Wydaje się, że rządzący wolą brnąć w działania jawnie sugerujące mataczenie w sprawie o wielkiej stawce. Jak wielkiej? Działania oficjalnych czynników wskazują jednoznaczną odpowiedź…

Sprawa smoleńska jednak kiedyś sama da o sobie znać. A wtedy obecni decydenci mogą nie mieć już szans na żadne tłumaczenia.

———————————————————————————————————-

Polecamy wSklepiku.pl:„wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r.”

W książce znalazły się analizy publicystów oraz wzruszające wspomnienia czytelników związane z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 roku. Teksty w niej zawarte pozwalają zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.