Chodzi o pokoleniowe sędziowskie zaniedbanie, polegające na tym, że to pokolenie sędziów nie potrafiło w sposób należyty, sprawiedliwy, rozliczyć zbrodniarzy czasów komunistycznych. Te zaniedbania dotyczą całej korporacji sędziowskiej, a Sądu Najwyższego szczególnie. Przypomnę o postawie sędziów w momencie, gdy tworzono sąd lustracyjny. Wtedy okazało się, że nie można znaleźć chętnych sędziów, którzy by weszli w to sądownictwo lustracyjne. To była manifestacja polityczna, dotycząca niechęci do rozliczenia w ramach lustracji
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, senator PiS.
wPolityce.pl: Wczoraj Senat przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym, debatowali Państwo aż 15 godzin. Jak Pan skomentuje przebieg obrad jako osoba bezpośrednio uczestnicząca w tych wydarzeniach?
Prof. Jan Żaryn: To była w dużej mierze rzeczowa dyskusja. Pojawiły się także elementy obstrukcji, szczególnie w formie nieracjonalnego przedłużania kolejnych sekwencji programu prac Senatu. Celem opozycji było utrzymywanie cały czas takiego napięcia, któremu, jako senatorowie PiS, mieliśmy ulegać. Graniczyło to z pewnego rodzaju szantażem. Napięcie to miało wynikać z obecności manifestantów pod oknami Senatu. Skandowali oni różne hasła, takim wiodącym było wypowiadanie kolejnego nazwiska senatora z następnym okrzykiem „Senatorze jeszcze możesz!”. Miało to zachęcić nas do zmiany poglądów. Można to nazwać też elementem groźby, ale tutaj akurat senatorowie PO nie musieli nadmiernie się angażować.
Schetyna swego czasu uznał, że jak tylko PO zdobędzie władzę, to natychmiast utworzy ustawę, która spowoduje pociągniecie do odpowiedzialności wszystkich przestępców, jak rozumiem to jest synonim PiS-u. To też świadczy o pojmowaniu praworządności przez pana Schetynę, bo jak wiemy prawo nie działa wstecz. Trudno zatem będzie uznać nas za równie krwawych rzezimieszków, jak Niemców z czasów II wojny światowej.
Do mediów przebił także happening senatora Jana Rulewskiego, który przyszedł na obrady w stroju więziennym. Jak Pan ocenia takie zachowanie?
Wykonał on monodram, który moim zdaniem, nie z punktu prawa stanowionego, ale etyki, w której funkcjonujemy, stanowi obniżenie standardów izby wyższej. Pojawiła się tu także sugestia uwłaczająca nam, jako senatorom PiS. Skoro on był więźniem, to znaczy, że my byliśmy nadzorcami tego więzienia i w domyśle wsadziliśmy tego uczciwego człowieka do więzienia. To jest obrzydliwe, ale wolno tak się zachowywać, zatem niektórzy tak robią.
A jak Pan ocenia ustawę o Sądzie Najwyższym pod kątem merytorycznym?
Wsłuchiwałem się w argumenty senatorów PO. Nie potrafili mnie przekonać do tego, że ta ustawa jest rzekomo niezgodna z konstytucją. Mnie przekonuje argumentacja ministra Ziobry, że do tej pory można było mówić o pewnej nierównowadze w trójpodziale władz, ponieważ władza sądownicza w ogóle nie była pod jakąkolwiek kontrolą pozostałych władz. Moja wątpliwość dotyczy skuteczności tej ustawy. Chodzi o to, czy te instrumenty wprowadzone tą reformą są wystarczające, aby by usunąć ten zły balast, który zaistniał w korporacji sędziowskiej i którego jesteśmy świadkami w ciągu ostatnich 28 lat funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.
Skoro pojawiły się u Pana wątpliwości, to dlaczego poparł Pan tę ustawę?
Uważam, że dziś podstawowym dylematem jest to, czy damy szansę dobrej zmianie na reformowanie systemu sądownictwa, czy też ma być tak, jak jest, a wszyscy wiedzą, że jest źle. Tu nie ma żadnej alternatywnej propozycji. Warto zatem dać rządowi szansę.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Chodzi o pokoleniowe sędziowskie zaniedbanie, polegające na tym, że to pokolenie sędziów nie potrafiło w sposób należyty, sprawiedliwy, rozliczyć zbrodniarzy czasów komunistycznych. Te zaniedbania dotyczą całej korporacji sędziowskiej, a Sądu Najwyższego szczególnie. Przypomnę o postawie sędziów w momencie, gdy tworzono sąd lustracyjny. Wtedy okazało się, że nie można znaleźć chętnych sędziów, którzy by weszli w to sądownictwo lustracyjne. To była manifestacja polityczna, dotycząca niechęci do rozliczenia w ramach lustracji
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, senator PiS.
wPolityce.pl: Wczoraj Senat przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym, debatowali Państwo aż 15 godzin. Jak Pan skomentuje przebieg obrad jako osoba bezpośrednio uczestnicząca w tych wydarzeniach?
Prof. Jan Żaryn: To była w dużej mierze rzeczowa dyskusja. Pojawiły się także elementy obstrukcji, szczególnie w formie nieracjonalnego przedłużania kolejnych sekwencji programu prac Senatu. Celem opozycji było utrzymywanie cały czas takiego napięcia, któremu, jako senatorowie PiS, mieliśmy ulegać. Graniczyło to z pewnego rodzaju szantażem. Napięcie to miało wynikać z obecności manifestantów pod oknami Senatu. Skandowali oni różne hasła, takim wiodącym było wypowiadanie kolejnego nazwiska senatora z następnym okrzykiem „Senatorze jeszcze możesz!”. Miało to zachęcić nas do zmiany poglądów. Można to nazwać też elementem groźby, ale tutaj akurat senatorowie PO nie musieli nadmiernie się angażować.
Schetyna swego czasu uznał, że jak tylko PO zdobędzie władzę, to natychmiast utworzy ustawę, która spowoduje pociągniecie do odpowiedzialności wszystkich przestępców, jak rozumiem to jest synonim PiS-u. To też świadczy o pojmowaniu praworządności przez pana Schetynę, bo jak wiemy prawo nie działa wstecz. Trudno zatem będzie uznać nas za równie krwawych rzezimieszków, jak Niemców z czasów II wojny światowej.
Do mediów przebił także happening senatora Jana Rulewskiego, który przyszedł na obrady w stroju więziennym. Jak Pan ocenia takie zachowanie?
Wykonał on monodram, który moim zdaniem, nie z punktu prawa stanowionego, ale etyki, w której funkcjonujemy, stanowi obniżenie standardów izby wyższej. Pojawiła się tu także sugestia uwłaczająca nam, jako senatorom PiS. Skoro on był więźniem, to znaczy, że my byliśmy nadzorcami tego więzienia i w domyśle wsadziliśmy tego uczciwego człowieka do więzienia. To jest obrzydliwe, ale wolno tak się zachowywać, zatem niektórzy tak robią.
A jak Pan ocenia ustawę o Sądzie Najwyższym pod kątem merytorycznym?
Wsłuchiwałem się w argumenty senatorów PO. Nie potrafili mnie przekonać do tego, że ta ustawa jest rzekomo niezgodna z konstytucją. Mnie przekonuje argumentacja ministra Ziobry, że do tej pory można było mówić o pewnej nierównowadze w trójpodziale władz, ponieważ władza sądownicza w ogóle nie była pod jakąkolwiek kontrolą pozostałych władz. Moja wątpliwość dotyczy skuteczności tej ustawy. Chodzi o to, czy te instrumenty wprowadzone tą reformą są wystarczające, aby by usunąć ten zły balast, który zaistniał w korporacji sędziowskiej i którego jesteśmy świadkami w ciągu ostatnich 28 lat funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.
Skoro pojawiły się u Pana wątpliwości, to dlaczego poparł Pan tę ustawę?
Uważam, że dziś podstawowym dylematem jest to, czy damy szansę dobrej zmianie na reformowanie systemu sądownictwa, czy też ma być tak, jak jest, a wszyscy wiedzą, że jest źle. Tu nie ma żadnej alternatywnej propozycji. Warto zatem dać rządowi szansę.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349965-nasz-wywiad-prof-zaryn-sedziowie-w-iii-rp-uczyli-tego-ze-bezkarnosc-obowiazuje-wobec-tych-ktorzy-byli-przestepcami-w-okresie-prl-u