Niezależnie od tego, kto jest odpowiedzialny za zamach w Manchesterze, ta zbrodnia po raz kolejny zwraca uwagę na bezpieczeństwo Europy. Problem imigrantów, w tym terrorystów dostających się do Europy wraz z kolejnymi imigranckimi falami, to jedna z najważniejszych kwestii bezpieczeństwa. Warto o tym mówić szczególnie dziś, gdy Komisja Europejska chce siłowo rozwiązać problem tzw. relokacji imigrantów, czyli zmusić wszystkie państwa UE do ich przyjmowania. Tyle tylko, że relokacja jest leczeniem objawowym, nie dotyka natomiast istoty choroby. A polega ona na tym, że klasyczny, zbrodniczy terroryzm nie byłby w świecie Zachodu takim zagrożeniem, gdyby nie terror bardzo naiwnie pojmowanego humanitaryzmu. Nie tylko wylewa się on wielkimi strumieniami z ust postępowych polityków i elit oraz z mediów przy okazji sprawy relokacji. Przede wszystkim bardzo „humanitarne” są przepisy imigracyjne, co sprawia, że służby imigracyjne są bezradne wobec osób mających „złe zamiary” bądź celowo fałszujących albo ukrywających swoją tożsamość. A wpuszczanie na teren Unii Europejskiej grup niekontrolowanych wcale bądź bardzo powierzchownie zwykle było uzasadniane względami humanitarnymi, czemu przeważnie towarzyszyła histeria postępowych mediów i tzw. autorytetów.
Często histeria bywa inspirowana ewidentnymi manipulacjami, np. „ustawionymi” fotografiami ofiar, żeby wywołać odpowiednie emocje. Rozpętywanie histerii o podłożu humanitarnym wydaje się wręcz jedną z najczęściej stosowanych w ostatnich latach strategii terrorystów. Strategii bardzo skutecznie maskujących ich rzeczywiste działania i prawdziwe intencje. I terror tak pojmowanego humanitaryzmu czyni kontrolę imigrantów fikcją. System przyjmowania imigrantów, zwanych często zamiennie uchodźcami, ma więc fundamentalną wadę na wejściu. Co oznacza, że nie jest żadnym sitem, a jeśli jest, to wyjątkowo dziurawym, o czym najlepiej świadczą zamachowcy z Belgii bądź Niemiec, nie wychwyceni ani na etapie wstępnej kontroli, ani później, gdy skierowano ich do konkretnych miejscowości czy rodzin zastępczych. Cała strategia Unii Europejskiej wobec przyjmowania imigrantów jest nacechowana prymatem szeroko pojmowanego humanitaryzmu nad względami bezpieczeństwa. Jest to bardzo szczytne i wzniosłe, tylko kompletnie niepraktyczne, gdyż właściwie nie chroni Unii Europejskiej przed przenikaniem niebezpiecznych osób na jej terytorium. A później odpowiednie służby nie potrafią bądź nie są w stanie ich zweryfikować. Nawet jeśli takie osoby zostaną zatrzymane, bardzo trudno je wydalić, gdyż przepisy azylowe są pełne korzystnych dla nich furtek, zaś przepisy ekstradycyjne są stosowane z wyjątkową opieszałością. Przed deportacją chroni nawet podejrzenie, że w kraju, do którego mieliby wrócić, groziłoby im nieludzkie traktowanie. Zdarzało się w ostatnich latach, że osoby unikające deportacji, m.in. na podstawie orzeczeń ETPC, popełniały kolejne przestępstwa terrorystyczne.
Bezpieczeństwo przegrywa z prymatem humanitaryzmu także na poziomie sądów oraz wykonywania ich wyroków. Sądy w państwach Unii Europejskiej są wręcz współodpowiedzialne za to, że terroryzmu nie udaje się zwalczyć. Systemy prawne w większości państw europejskich, na czele z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, orzekają wyjątkowo niskie kary (zwykle kilku lat więzienia) wobec osób oskarżonych o akty terroryzmu, co wynika z wyjątkowo szerokiej interpretacji praw człowieka. Z tym wiążą się również przedterminowe zwolnienia osób skazanych za zbrodnie o charakterze terrorystycznym. To sprawia, że w większości wypadków kara w ogóle nie odstrasza. Mało tego, odbywanie kary w więzieniach zorganizowanych tak, iż chroni się prawa więźnia w ramach bardzo szeroko pojmowanych praw człowieka, sprawia, że zakłady karne nie izolują skazanych terrorystów i nie przeszkadzają im w planowaniu kolejnych akcji.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niezależnie od tego, kto jest odpowiedzialny za zamach w Manchesterze, ta zbrodnia po raz kolejny zwraca uwagę na bezpieczeństwo Europy. Problem imigrantów, w tym terrorystów dostających się do Europy wraz z kolejnymi imigranckimi falami, to jedna z najważniejszych kwestii bezpieczeństwa. Warto o tym mówić szczególnie dziś, gdy Komisja Europejska chce siłowo rozwiązać problem tzw. relokacji imigrantów, czyli zmusić wszystkie państwa UE do ich przyjmowania. Tyle tylko, że relokacja jest leczeniem objawowym, nie dotyka natomiast istoty choroby. A polega ona na tym, że klasyczny, zbrodniczy terroryzm nie byłby w świecie Zachodu takim zagrożeniem, gdyby nie terror bardzo naiwnie pojmowanego humanitaryzmu. Nie tylko wylewa się on wielkimi strumieniami z ust postępowych polityków i elit oraz z mediów przy okazji sprawy relokacji. Przede wszystkim bardzo „humanitarne” są przepisy imigracyjne, co sprawia, że służby imigracyjne są bezradne wobec osób mających „złe zamiary” bądź celowo fałszujących albo ukrywających swoją tożsamość. A wpuszczanie na teren Unii Europejskiej grup niekontrolowanych wcale bądź bardzo powierzchownie zwykle było uzasadniane względami humanitarnymi, czemu przeważnie towarzyszyła histeria postępowych mediów i tzw. autorytetów.
Często histeria bywa inspirowana ewidentnymi manipulacjami, np. „ustawionymi” fotografiami ofiar, żeby wywołać odpowiednie emocje. Rozpętywanie histerii o podłożu humanitarnym wydaje się wręcz jedną z najczęściej stosowanych w ostatnich latach strategii terrorystów. Strategii bardzo skutecznie maskujących ich rzeczywiste działania i prawdziwe intencje. I terror tak pojmowanego humanitaryzmu czyni kontrolę imigrantów fikcją. System przyjmowania imigrantów, zwanych często zamiennie uchodźcami, ma więc fundamentalną wadę na wejściu. Co oznacza, że nie jest żadnym sitem, a jeśli jest, to wyjątkowo dziurawym, o czym najlepiej świadczą zamachowcy z Belgii bądź Niemiec, nie wychwyceni ani na etapie wstępnej kontroli, ani później, gdy skierowano ich do konkretnych miejscowości czy rodzin zastępczych. Cała strategia Unii Europejskiej wobec przyjmowania imigrantów jest nacechowana prymatem szeroko pojmowanego humanitaryzmu nad względami bezpieczeństwa. Jest to bardzo szczytne i wzniosłe, tylko kompletnie niepraktyczne, gdyż właściwie nie chroni Unii Europejskiej przed przenikaniem niebezpiecznych osób na jej terytorium. A później odpowiednie służby nie potrafią bądź nie są w stanie ich zweryfikować. Nawet jeśli takie osoby zostaną zatrzymane, bardzo trudno je wydalić, gdyż przepisy azylowe są pełne korzystnych dla nich furtek, zaś przepisy ekstradycyjne są stosowane z wyjątkową opieszałością. Przed deportacją chroni nawet podejrzenie, że w kraju, do którego mieliby wrócić, groziłoby im nieludzkie traktowanie. Zdarzało się w ostatnich latach, że osoby unikające deportacji, m.in. na podstawie orzeczeń ETPC, popełniały kolejne przestępstwa terrorystyczne.
Bezpieczeństwo przegrywa z prymatem humanitaryzmu także na poziomie sądów oraz wykonywania ich wyroków. Sądy w państwach Unii Europejskiej są wręcz współodpowiedzialne za to, że terroryzmu nie udaje się zwalczyć. Systemy prawne w większości państw europejskich, na czele z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, orzekają wyjątkowo niskie kary (zwykle kilku lat więzienia) wobec osób oskarżonych o akty terroryzmu, co wynika z wyjątkowo szerokiej interpretacji praw człowieka. Z tym wiążą się również przedterminowe zwolnienia osób skazanych za zbrodnie o charakterze terrorystycznym. To sprawia, że w większości wypadków kara w ogóle nie odstrasza. Mało tego, odbywanie kary w więzieniach zorganizowanych tak, iż chroni się prawa więźnia w ramach bardzo szeroko pojmowanych praw człowieka, sprawia, że zakłady karne nie izolują skazanych terrorystów i nie przeszkadzają im w planowaniu kolejnych akcji.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/340983-lekcja-z-kolejnych-zamachow-z-przymusowych-relokacji-jest-prosta-obecna-polityka-pogrzebie-europe