Zdaje się, że niepotrzebnie martwimy się przyszłością Donalda Tuska w Europie. Nasz były premier ma całkiem inne plany. Zrodziły się one w związku z pewną niezwykle atrakcyjną propozycją, która łączy wartości polityczne z walorami turystycznymi o niewątpliwie egzotycznych atrakcjach, wymagających jednakże stalowych nerwów, sokolego oka i niezawodnej ręki. Jak to na safari bywa. Ale nie uprzedzajmy tych wspaniałych perspektyw.
Od wielu już tygodni wszystkie polskie środowiska polityczne, a także media żyją kwestią najbliższej przyszłości Donalda Tuska. Czy po pierwszej kadencji na stanowisku szefa Rady Europy wróci latem tego roku do Polski, czy uda mu się pozostać dalej w Brukseli na drugą kadencję. W największej opozycji pozostają dwa obozy polityczne Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. Ci pierwsi robią wszystko, aby Tuska nadal piastował swoją dotychczasową funkcję, głównie ze względu na dość prosty rachunek polityczny. Pozostanie na drugi „sezon” podniosłoby prestiż Tuska, a koniec drugiej kadencji zbiegłby się w terminie z początkiem kampanii wyborczej na prezydenta. I w takiej sytuacji PO zakłada, iż Donald Tusk byłby najbardziej naturalnym kandydatem dzisiejszej opozycji w tym wyścigu. I To być może z dużymi szansami na zwycięstwo. Obecny obóz rządowy z pewnością nie udzieli Tuskowi poparcia, co już jednoznacznie wyszło podczas niedawnej wizyty Angeli Merkel w Warszawie. Rząd PiS uważa nawet, że Tusk po pierwszej kadencji powinien znaleźć się w Polsce, aby miał szanse wyjaśnić kilka niewygodnych dla niego spraw, choćby zatrudnienie jego syna Michała w spółce lotniczej OLT, należącej do właściciela Amber Gold, Marcina P.
Wkrótce może się jednak okazać, że obecne spory i napięcia zgasną za jednym podmuchem, jeśli Donald Tusk przyjmie propozycję złożoną mu kilka dni temu, na razie nieoficjalnie, ale przez reprezentatywne dla kontynentu afrykańskiego grono tamtejszych polityków. Delegacja kilku krajów Afryki, m.in. tych, które w latach 2013 oraz 2014 odwiedzał ówczesny premier wraz z małżonką Małgorzatą - Nigerii, Republiki Południowej Afryki, Zambii - udała się w specjalnej misji do Brukseli, by przedłożyć swój pomysł. Część krajów afrykańskich chce, aby na ich kontynencie powstała UA czyli Unia Afrykańska, zbudowana na fundamentach zbliżonych kształtami do dobrze znanej nam Unii Europejskiej. Głównym pomysłodawcą tego niecodziennego rozwiązania jest dawny poseł Platformy, z urodzenia Nigeryjczyk - John Godson.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zdaje się, że niepotrzebnie martwimy się przyszłością Donalda Tuska w Europie. Nasz były premier ma całkiem inne plany. Zrodziły się one w związku z pewną niezwykle atrakcyjną propozycją, która łączy wartości polityczne z walorami turystycznymi o niewątpliwie egzotycznych atrakcjach, wymagających jednakże stalowych nerwów, sokolego oka i niezawodnej ręki. Jak to na safari bywa. Ale nie uprzedzajmy tych wspaniałych perspektyw.
Od wielu już tygodni wszystkie polskie środowiska polityczne, a także media żyją kwestią najbliższej przyszłości Donalda Tuska. Czy po pierwszej kadencji na stanowisku szefa Rady Europy wróci latem tego roku do Polski, czy uda mu się pozostać dalej w Brukseli na drugą kadencję. W największej opozycji pozostają dwa obozy polityczne Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. Ci pierwsi robią wszystko, aby Tuska nadal piastował swoją dotychczasową funkcję, głównie ze względu na dość prosty rachunek polityczny. Pozostanie na drugi „sezon” podniosłoby prestiż Tuska, a koniec drugiej kadencji zbiegłby się w terminie z początkiem kampanii wyborczej na prezydenta. I w takiej sytuacji PO zakłada, iż Donald Tusk byłby najbardziej naturalnym kandydatem dzisiejszej opozycji w tym wyścigu. I To być może z dużymi szansami na zwycięstwo. Obecny obóz rządowy z pewnością nie udzieli Tuskowi poparcia, co już jednoznacznie wyszło podczas niedawnej wizyty Angeli Merkel w Warszawie. Rząd PiS uważa nawet, że Tusk po pierwszej kadencji powinien znaleźć się w Polsce, aby miał szanse wyjaśnić kilka niewygodnych dla niego spraw, choćby zatrudnienie jego syna Michała w spółce lotniczej OLT, należącej do właściciela Amber Gold, Marcina P.
Wkrótce może się jednak okazać, że obecne spory i napięcia zgasną za jednym podmuchem, jeśli Donald Tusk przyjmie propozycję złożoną mu kilka dni temu, na razie nieoficjalnie, ale przez reprezentatywne dla kontynentu afrykańskiego grono tamtejszych polityków. Delegacja kilku krajów Afryki, m.in. tych, które w latach 2013 oraz 2014 odwiedzał ówczesny premier wraz z małżonką Małgorzatą - Nigerii, Republiki Południowej Afryki, Zambii - udała się w specjalnej misji do Brukseli, by przedłożyć swój pomysł. Część krajów afrykańskich chce, aby na ich kontynencie powstała UA czyli Unia Afrykańska, zbudowana na fundamentach zbliżonych kształtami do dobrze znanej nam Unii Europejskiej. Głównym pomysłodawcą tego niecodziennego rozwiązania jest dawny poseł Platformy, z urodzenia Nigeryjczyk - John Godson.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/329512-tusk-spadochroniarzem-w-afryce-niepotrzebnie-martwimy-sie-jego-przyszloscia-w-europie-nasz-b-premier-ma-calkiem-inne-plany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.