Polska opozycja parlamentarna skompromitowała się nie tylko w kraju, ale i za granicą. Dowodem na tę kompromitację jest brak wsparcia czołowych polityków Unii Europejskiej dla awantury o budżet, poza enigmatycznymi uwagami ze strony kandydatów na fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego po ustępującym Martinie Schulzu.
Są to głównie politycy lewicy, lewactwa oraz „liberalizmu demokratycznego”. Odezwał się i owszem przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, sugerując, że budżet został „uchwalony dwuznacznie” i jak ktoś będzie chciał w tej Brukseli się do niego przyczepić, to się przyczepi. Taki jest wydźwięk tej wypowiedzi i pewnie Tusk chciałby, żeby się przyczepił, bo nic go tak nie ucieszy, jak załamanie się polskiej gospodarki pod rządami PiS, a zwłaszcza fiasko reform, które mają na celu poprawę bytu społeczeństwa, a przede wszystkim warstw najuboższych. Wszystko dlatego, że ta polskość bardzo Tuskowi doskwiera, bo jest to nienormalność. Boli go klęska Platformy Obywatelskiej, która liczyła, że okupowaniem sali plenarnej Sejmu doprowadzi większość parlamentarną do rozpaczy i nieodpowiedzialnych decyzji, np. do wyprowadzenia posłów siłą „pod osłoną nocy”.
No więc, znowu w życiu im nie wyszło, nie wyszło do tego stopnia, że zatracili sens istnienia w polskiej i międzynarodowej polityce, także sens swego protestu skoro ukuli nową strategię działania, polegającą na opowiadaniu ludziom w terenie o swoich przeżyciach w sali sejmowej. Jakby biedacy nie wiedzieli, że dzięki mediom, a zwłaszcza internetowi ludzie w terenie wyrobili sobie opinię na temat tej grandy, a liczni obywatele domagają się wysokich kar finansowych za blokowanie parlamentu przez blisko miesiąc. Z doraźnych działań należy wymienić zamiar „grillowania” marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w celu odebrania mu stanowiska, na które się ponoć nie nadaje, bo jest nerwowy. I wystąpią z wnioskiem o jego odwołanie. A póki co będą go gnębić. Niezłe filuty są z tego Schetyny, Nitrasa i Muchy.
Na tym się kończy twórcza wena totalnej opozycji. Czyżby zabrakło pomysłów na obalenie rządu PiS - u w czołowych gremiach UE? Jakichś podpowiedzi od Guy Verofstadta, szefa euroliberałów, albo Fransa Tmmermansa, wiceszefa KE? Brak też entuzjastycznego poparcia dla blokady Sejmu ze strony mediów europejskich, które zazwyczaj waliły w PiS bez opamiętania. Jest gorzej, bo gazeta „Die Welt”, organ partii kanclerz Merkel, CDU, nieoczekiwanie zmienił front i chwali Jarosława Kaczyńskiego i reformy rządu. Nieprawdą jest, pisze korespondent gazety Gerhard Gnauck, że Jarosław Kaczyński nie ma koncepcji, a żelazna konsekwencja prezesa PiS robi wrażenie na ludziach. Również na Gerhardzie Gnaucku, który przez cały niemal rok wyżywał się na rządzącej w Polsce partii, nie stroniąc od inwektyw pod jej i jej przywódców adresem. Co się stało?
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Polska opozycja parlamentarna skompromitowała się nie tylko w kraju, ale i za granicą. Dowodem na tę kompromitację jest brak wsparcia czołowych polityków Unii Europejskiej dla awantury o budżet, poza enigmatycznymi uwagami ze strony kandydatów na fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego po ustępującym Martinie Schulzu.
Są to głównie politycy lewicy, lewactwa oraz „liberalizmu demokratycznego”. Odezwał się i owszem przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, sugerując, że budżet został „uchwalony dwuznacznie” i jak ktoś będzie chciał w tej Brukseli się do niego przyczepić, to się przyczepi. Taki jest wydźwięk tej wypowiedzi i pewnie Tusk chciałby, żeby się przyczepił, bo nic go tak nie ucieszy, jak załamanie się polskiej gospodarki pod rządami PiS, a zwłaszcza fiasko reform, które mają na celu poprawę bytu społeczeństwa, a przede wszystkim warstw najuboższych. Wszystko dlatego, że ta polskość bardzo Tuskowi doskwiera, bo jest to nienormalność. Boli go klęska Platformy Obywatelskiej, która liczyła, że okupowaniem sali plenarnej Sejmu doprowadzi większość parlamentarną do rozpaczy i nieodpowiedzialnych decyzji, np. do wyprowadzenia posłów siłą „pod osłoną nocy”.
No więc, znowu w życiu im nie wyszło, nie wyszło do tego stopnia, że zatracili sens istnienia w polskiej i międzynarodowej polityce, także sens swego protestu skoro ukuli nową strategię działania, polegającą na opowiadaniu ludziom w terenie o swoich przeżyciach w sali sejmowej. Jakby biedacy nie wiedzieli, że dzięki mediom, a zwłaszcza internetowi ludzie w terenie wyrobili sobie opinię na temat tej grandy, a liczni obywatele domagają się wysokich kar finansowych za blokowanie parlamentu przez blisko miesiąc. Z doraźnych działań należy wymienić zamiar „grillowania” marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w celu odebrania mu stanowiska, na które się ponoć nie nadaje, bo jest nerwowy. I wystąpią z wnioskiem o jego odwołanie. A póki co będą go gnębić. Niezłe filuty są z tego Schetyny, Nitrasa i Muchy.
Na tym się kończy twórcza wena totalnej opozycji. Czyżby zabrakło pomysłów na obalenie rządu PiS - u w czołowych gremiach UE? Jakichś podpowiedzi od Guy Verofstadta, szefa euroliberałów, albo Fransa Tmmermansa, wiceszefa KE? Brak też entuzjastycznego poparcia dla blokady Sejmu ze strony mediów europejskich, które zazwyczaj waliły w PiS bez opamiętania. Jest gorzej, bo gazeta „Die Welt”, organ partii kanclerz Merkel, CDU, nieoczekiwanie zmienił front i chwali Jarosława Kaczyńskiego i reformy rządu. Nieprawdą jest, pisze korespondent gazety Gerhard Gnauck, że Jarosław Kaczyński nie ma koncepcji, a żelazna konsekwencja prezesa PiS robi wrażenie na ludziach. Również na Gerhardzie Gnaucku, który przez cały niemal rok wyżywał się na rządzącej w Polsce partii, nie stroniąc od inwektyw pod jej i jej przywódców adresem. Co się stało?
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323302-opozycja-zgrilluje-sie-sama-pozostanie-po-niej-nieprzyjemny-swad-i-troche-dymu