Pamiętajmy, że 13 grudnia 1981 r. władza wypowiedziała wojnę narodowi, tym był stan wojenny. Dziś ludzie zapomnieli już o tym. Chciałem przypomnieć, że po 1989 roku na pierwszym posiedzeniu już nowego Sejmu, najmłodszy wówczas poseł opozycyjny pan Rokita naliczył 100 ofiar stanu wojennego. Nie wiem czy to były wszystkie, ale to naprawdę nie była zabawa. Niech ci ludzie uświadomią sobie, jak było naprawdę i dlaczego wybierają właśnie 13 grudnia
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Antoni Krauze, scenarzysta i reżyser m.in. filmu „Czarny czwartek”.
wPolityce.pl: Opozycja nawołuje do buntu 13 grudnia i przeciwstawienia się rządom Prawa i Sprawiedliwości również przez wojsko. Co Pan sądzi o tej akcji?
Antoni Krauze: Prawdę mówiąc jestem bezradny, nie rozumiem tego, co się dzieje już od dość dawna. Rosjanie mają przysłowie: „Iz żara-biesitsa”. Jak jest dobrze, w ludzi wstępuje diabeł. Wygląda na to, że opozycji marzy się powtórka z historii. Nie wiem tylko, czy chodzi o stan wojenny, czy o Berezę Kartuską. Sytuacja przypomina mi bowiem dokładnie to, co zrobił kiedyś marszałek Piłsudski. On po prostu wziął i powsadzał takich ludzi, nie wiem oczywiście czy to jest dobry sposób. Ale rzeczywiście tylko dostaniem małpiego rozumu mogę traktować nawoływanie do buntu 13 grudnia. Myślę, że większość tych ludzi chyba w ogólnie zdaje sobie sprawy czym był początek stanu wojennego.
To tylko ignorancja historyczna u opozycji?
Ci ludzie przede wszystkim pokazują, że nie nadają się do rządzenia. Nawoływanie do nieposłuszeństwa organów, które mają zapewniać społeczeństwu bezpieczeństwo, jest czymś niepojętym. To ich zupełnie dyskwalifikuje. Mam nadzieję, że wyborcy widzą, iż - nie obrażając nikogo – mamy do czynienia z jakąś bandą pomyleńców.
Wśród nich wyróżnia się niejaki płk. Mazguła, który twierdzi, że stan wojenny był „kulturalnym zdarzeniem”. Zresztą sam, jak ujawnił wczoraj rzecznik MON, był za jego wprowadzeniem.
To człowiek, jak rozumiem, który brał w tym udział, bo był czynnym wojskowym w tym czasie. Pewnie gdzieś siedział w cieple i wydawał rozkazy dla tych chłopaków, którzy stali przy koksownikach. Jak dziś pamiętam tych chłopców przy transporterze na rogu Chełmskiej i Belwederskiej na początku 1982 roku. Pamiętam też biednych ludzi, którzy pamiętali okupację niemiecką i cały czas mówili: „jak za Niemca”. Czegoś równie ohydnego i okrutnego jak stan wojenny, w swym życiu nie przeżyłem, a urodziłem się w czasie okupacji niemieckiej. Tam przynajmniej nikt nic nie udawał. Jeżeli nasza opozycja marzy o okupacji, to naprawdę niech ci ludzie gdzieś się wyniosą. Przecież już raz obiecywali, że wyjadą do lepszych krajów.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pamiętajmy, że 13 grudnia 1981 r. władza wypowiedziała wojnę narodowi, tym był stan wojenny. Dziś ludzie zapomnieli już o tym. Chciałem przypomnieć, że po 1989 roku na pierwszym posiedzeniu już nowego Sejmu, najmłodszy wówczas poseł opozycyjny pan Rokita naliczył 100 ofiar stanu wojennego. Nie wiem czy to były wszystkie, ale to naprawdę nie była zabawa. Niech ci ludzie uświadomią sobie, jak było naprawdę i dlaczego wybierają właśnie 13 grudnia
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Antoni Krauze, scenarzysta i reżyser m.in. filmu „Czarny czwartek”.
wPolityce.pl: Opozycja nawołuje do buntu 13 grudnia i przeciwstawienia się rządom Prawa i Sprawiedliwości również przez wojsko. Co Pan sądzi o tej akcji?
Antoni Krauze: Prawdę mówiąc jestem bezradny, nie rozumiem tego, co się dzieje już od dość dawna. Rosjanie mają przysłowie: „Iz żara-biesitsa”. Jak jest dobrze, w ludzi wstępuje diabeł. Wygląda na to, że opozycji marzy się powtórka z historii. Nie wiem tylko, czy chodzi o stan wojenny, czy o Berezę Kartuską. Sytuacja przypomina mi bowiem dokładnie to, co zrobił kiedyś marszałek Piłsudski. On po prostu wziął i powsadzał takich ludzi, nie wiem oczywiście czy to jest dobry sposób. Ale rzeczywiście tylko dostaniem małpiego rozumu mogę traktować nawoływanie do buntu 13 grudnia. Myślę, że większość tych ludzi chyba w ogólnie zdaje sobie sprawy czym był początek stanu wojennego.
To tylko ignorancja historyczna u opozycji?
Ci ludzie przede wszystkim pokazują, że nie nadają się do rządzenia. Nawoływanie do nieposłuszeństwa organów, które mają zapewniać społeczeństwu bezpieczeństwo, jest czymś niepojętym. To ich zupełnie dyskwalifikuje. Mam nadzieję, że wyborcy widzą, iż - nie obrażając nikogo – mamy do czynienia z jakąś bandą pomyleńców.
Wśród nich wyróżnia się niejaki płk. Mazguła, który twierdzi, że stan wojenny był „kulturalnym zdarzeniem”. Zresztą sam, jak ujawnił wczoraj rzecznik MON, był za jego wprowadzeniem.
To człowiek, jak rozumiem, który brał w tym udział, bo był czynnym wojskowym w tym czasie. Pewnie gdzieś siedział w cieple i wydawał rozkazy dla tych chłopaków, którzy stali przy koksownikach. Jak dziś pamiętam tych chłopców przy transporterze na rogu Chełmskiej i Belwederskiej na początku 1982 roku. Pamiętam też biednych ludzi, którzy pamiętali okupację niemiecką i cały czas mówili: „jak za Niemca”. Czegoś równie ohydnego i okrutnego jak stan wojenny, w swym życiu nie przeżyłem, a urodziłem się w czasie okupacji niemieckiej. Tam przynajmniej nikt nic nie udawał. Jeżeli nasza opozycja marzy o okupacji, to naprawdę niech ci ludzie gdzieś się wyniosą. Przecież już raz obiecywali, że wyjadą do lepszych krajów.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318280-nasz-wywiad-antoni-krauze-o-opozycji-podzegajacej-do-buntu-13-grudnia-to-ich-dyskwalifikuje-mamy-do-czynienia-z-jakas-banda-pomylencow