Dziś wiceprezydent Warszawy z opozycyjnej PO ogłosił, że warszawski ratusz walczy z patologiami reprywatyzacyjnymi, a wcześniej takich działać ludzi Hanny Gronkiewicz-Waltz nie zauważyliśmy. To bardzo symptomatyczne dla opozycji, że dopiero teraz, gdy ujawniono nieprawidłowości, zaczyna ona na nie reagować. Nie ma jednak żadnego pomysłu na zmiany w kraju. Może tylko komentować lub negować stwierdzenia i działania partii rządzącej.
Opozycja znalazła się w pułapce, którą zastawił jeszcze Bronisław Komorowski, próbując przeistoczyć wybory prezydenckie w plebiscyt poparcia całej transformacji od 1989 roku. Brano na serio sondaże, dotyczące zadowolenia Polaków i wiele innych okoliczności. Tymczasem młode pokolenie transformacji nie doświadczyło. Opozycja ma też problem związany z tym, że uczestniczyła w grze interesów społecznych i ekonomicznych. Próba przyłączenia się do nurtu zmian, czy wykreowanie własnego pomysłu, mogłaby ją oderwać od swojego zaplecza. Elektorat PO w ostatnich wyborach był nieco innym elektoratem niż ten, do którego przywykliśmy. Byli to ludzie często w wieku 50+, często z wielkich miast, którzy byli beneficjentami tego co, się w Polsce przez ostatnie 25 lat zmieniło. To była ta mityczna klasa średnia, która miała stabilizować rządy i dlatego PO chciała się przeistoczyć w partię władzy. W przypadku .Nowoczesnej, sytuacja jest o tyle złożona, że partia Ryszarda Petru przejęła młodszą część elektoratu PO, ale ta część uwiązana jest często kredytami i która boi się zmian politycznych i ekonomicznych. Na tym polega pułapka opozycji. Trwanie w dotychczasowym stanie gwarantuje drugie, czy trzecie miejsce na politycznym podium, ale o zwycięstwie wyborczym nie może być mowy. Zmiana tej sytuacji wywołuje negatywną reakcję elektoratu oraz jego zaplecza. Rządzący, nawet jeśli popełniają dziś błędy, mogą spać spokojnie, gdyż opozycja żadnej alternatywy nie proponuje.
Czy lekarstwem dla opozycji może być powrót do kraju Donalda Tuska, który niczym generał na białym koniu skonsoliduje środowiska opozycyjne? Pytam dlatego, że w ostatnich dniach, tak Jarosław Kaczyński, jak i przedstawiciele rządu, sygnalizują brak poparcia dla niego w walce o reelekcję. Czy to próba uderzenia w nadzieję PO? A może to trzeźwa ocena jego działań w strukturach europejskich?
Nie znamy kulis całej sprawy, bo wypowiedzi w kontekście międzynarodowym powinny być oparte na głębszych analizach. Nie wiemy, jaka będzie przyszłość obecnego układu sił w Parlamencie Europejskim. Szczególnie istotne będzie to, co stanie się z Angelą Merkel. Czy zdoła ona utrzymać przywództwo w CDU i czy CDU zdoła utrzymać władzę w Niemczech. Prawdopodobieństwo tego jest w granicach 50 proc. Zwłaszcza po kryzysie emigranckim. Pamiętajmy także o tym, że pozycja Donalda Tuska i Europejskiej Partii Ludowej była pochodną mocnej pozycji PO, która dwukrotnie wygrała w Polsce wybory do PE, a niekoniecznie stanie się tak w kolejnych wyborach. Być może wypowiedzi PiS w sprawie Tuska, związane są z przeświadczeniem, że Tusk nawet bez negatywnego lub pozytywnego stanowiska polskiego rządu i tak miałby problem na arenie międzynarodowej. Spekulacje o przywództwie Donalda Tuska w opozycji i o tym, czy uratuje opozycję są dalece przedwczesne. Dziś w opozycji toczy się walka o władzę. Nawet w PO, mimo niewątpliwych „sukcesów” Schetyny w walce z tymi, którzy kiedyś tej partii przewodzili, wyraźnie widać, że większość liberalnych elit stawia na kogoś innego niż obecny szef partii. Stawiają na dawną frakcję Donalda Tuska wewnątrz PO, której symbolem jest Ewa Kopacz. Z kolei pozycja społeczna Tuska, w perspektywie wyborów prezydenckich, jest dzisiaj bardzo trudna do określenia. Czeka nas jeszcze bardzo dużo wydarzeń w Polsce i na świecie przed tą elekcją, które mogą uczynić Donalda Tuska niewybieralnym. Nie sądzę jednak, by Donald Tusk ryzykował powtórkę z wyborów w roku 2005.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dziś wiceprezydent Warszawy z opozycyjnej PO ogłosił, że warszawski ratusz walczy z patologiami reprywatyzacyjnymi, a wcześniej takich działać ludzi Hanny Gronkiewicz-Waltz nie zauważyliśmy. To bardzo symptomatyczne dla opozycji, że dopiero teraz, gdy ujawniono nieprawidłowości, zaczyna ona na nie reagować. Nie ma jednak żadnego pomysłu na zmiany w kraju. Może tylko komentować lub negować stwierdzenia i działania partii rządzącej.
Opozycja znalazła się w pułapce, którą zastawił jeszcze Bronisław Komorowski, próbując przeistoczyć wybory prezydenckie w plebiscyt poparcia całej transformacji od 1989 roku. Brano na serio sondaże, dotyczące zadowolenia Polaków i wiele innych okoliczności. Tymczasem młode pokolenie transformacji nie doświadczyło. Opozycja ma też problem związany z tym, że uczestniczyła w grze interesów społecznych i ekonomicznych. Próba przyłączenia się do nurtu zmian, czy wykreowanie własnego pomysłu, mogłaby ją oderwać od swojego zaplecza. Elektorat PO w ostatnich wyborach był nieco innym elektoratem niż ten, do którego przywykliśmy. Byli to ludzie często w wieku 50+, często z wielkich miast, którzy byli beneficjentami tego co, się w Polsce przez ostatnie 25 lat zmieniło. To była ta mityczna klasa średnia, która miała stabilizować rządy i dlatego PO chciała się przeistoczyć w partię władzy. W przypadku .Nowoczesnej, sytuacja jest o tyle złożona, że partia Ryszarda Petru przejęła młodszą część elektoratu PO, ale ta część uwiązana jest często kredytami i która boi się zmian politycznych i ekonomicznych. Na tym polega pułapka opozycji. Trwanie w dotychczasowym stanie gwarantuje drugie, czy trzecie miejsce na politycznym podium, ale o zwycięstwie wyborczym nie może być mowy. Zmiana tej sytuacji wywołuje negatywną reakcję elektoratu oraz jego zaplecza. Rządzący, nawet jeśli popełniają dziś błędy, mogą spać spokojnie, gdyż opozycja żadnej alternatywy nie proponuje.
Czy lekarstwem dla opozycji może być powrót do kraju Donalda Tuska, który niczym generał na białym koniu skonsoliduje środowiska opozycyjne? Pytam dlatego, że w ostatnich dniach, tak Jarosław Kaczyński, jak i przedstawiciele rządu, sygnalizują brak poparcia dla niego w walce o reelekcję. Czy to próba uderzenia w nadzieję PO? A może to trzeźwa ocena jego działań w strukturach europejskich?
Nie znamy kulis całej sprawy, bo wypowiedzi w kontekście międzynarodowym powinny być oparte na głębszych analizach. Nie wiemy, jaka będzie przyszłość obecnego układu sił w Parlamencie Europejskim. Szczególnie istotne będzie to, co stanie się z Angelą Merkel. Czy zdoła ona utrzymać przywództwo w CDU i czy CDU zdoła utrzymać władzę w Niemczech. Prawdopodobieństwo tego jest w granicach 50 proc. Zwłaszcza po kryzysie emigranckim. Pamiętajmy także o tym, że pozycja Donalda Tuska i Europejskiej Partii Ludowej była pochodną mocnej pozycji PO, która dwukrotnie wygrała w Polsce wybory do PE, a niekoniecznie stanie się tak w kolejnych wyborach. Być może wypowiedzi PiS w sprawie Tuska, związane są z przeświadczeniem, że Tusk nawet bez negatywnego lub pozytywnego stanowiska polskiego rządu i tak miałby problem na arenie międzynarodowej. Spekulacje o przywództwie Donalda Tuska w opozycji i o tym, czy uratuje opozycję są dalece przedwczesne. Dziś w opozycji toczy się walka o władzę. Nawet w PO, mimo niewątpliwych „sukcesów” Schetyny w walce z tymi, którzy kiedyś tej partii przewodzili, wyraźnie widać, że większość liberalnych elit stawia na kogoś innego niż obecny szef partii. Stawiają na dawną frakcję Donalda Tuska wewnątrz PO, której symbolem jest Ewa Kopacz. Z kolei pozycja społeczna Tuska, w perspektywie wyborów prezydenckich, jest dzisiaj bardzo trudna do określenia. Czeka nas jeszcze bardzo dużo wydarzeń w Polsce i na świecie przed tą elekcją, które mogą uczynić Donalda Tuska niewybieralnym. Nie sądzę jednak, by Donald Tusk ryzykował powtórkę z wyborów w roku 2005.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311845-nasz-wywiad-dr-hab-rafal-chwedoruk-w-polsce-doszlo-do-prywatyzacji-panstwa-a-polski-liberalizm-doszedl-do-sciany?strona=3