Jak dowiaduje się portal wPolityce.pl, projekt kolejnej opinii Komisji Weneckiej w sprawie sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego, jest jeszcze bardziej jednostronny i zaangażowany po stronie TK niż poprzednie dokumenty tego ciała.
W dokumencie datowanym na 30 września Komisja de facto żąda pełnej kapitulacji prezydenta, parlamentu oraz rządu, i jednocześnie podejmuje każdy argument podnoszony przez Trybunał. Nawet z tych jednoznacznie wojennych!
Można nawet odnieść wrażenie, że Komisja po prostu podpisuje się pod żądaniami prezesa Rzeplińskiego i jego kręgu z TK.
Komisja krytykuje ustawę z 22 lipca, bo choć zawiera ona „kilka ulepszeń” (np. wyjątki do kolejki, obniżenie liczby sędziów stanowiących pełny skład itp.), to jednocześnie rzekomo kilka jej rozwiązań ma wpływać na opóźnianie i utrudnianie pracy Trybunału, czyniąc to ciało nieefektywnym. Ustawa ma też podminowywać niezależność TK oraz umożliwiać władzy parlamentarnej i wykonawczej sprawowanie kontroli nad TK.
Komisja - i to jest prawdziwe kuriozum - krytykuje system wyboru przyszłego prezesa TK spośród 3 kandydatów zaproponowanych przez Zgromadzenie Ogólne. Zdaniem Komisji, prawo wyboru prezesa przez prezydenta (zapisane w konstytucji! i stosowane, w odniesieniu do dwóch kandydatów, od zawsze) daje głowie państwa nadmierne „przełożenie” na Trybunał.
Komisja Wenecka - żadnego zaskoczenia - popiera więc propozycję prezesa Rzeplińskiego, by prezydent nie mógł wskazać kandydata „z niewielkim poparciem w Trybunale”. To samo zapowiedział niedawno, na łamach „GW”, prezes Rzepliński!
Wygląda na to, że prezes dyktuje, a Komisja pisze…
Komisja nadal wspiera trójkę sędziów, których wybór, zgodnie z prawem, unieważnił Sejm, określając ich jako „wybranych zgodnie z zasadami prawa”. O tyle ciekawe, że sędziowie TK wybierani są za pomocą uchwały, a TK uchwał oceniać nie może.
Komisja krytykuje Kancelarię Premiera Rady Ministrów za „przejmowanie władzy kontrolowania ważności orzeczeń TK”. Przy okazji z troską stwierdza, że odmowa opublikowania kilku orzeczeń przez Kancelarię została zakomunikowana sędziom „poprzez media” , a Trybunał nie dostał stosownego wyjaśnienia.
Tak jakby prezes Rzepliński wyjaśniał na piśmie swoje całkowicie woluntarystyczne, czysto polityczne działania!
Czyli kolejny żal prezesa Rzeplińskiego przelany na papier.
W sumie, zdaniem komisji, parlament i rząd, zamiast dążyć do odblokowania TK, wciąż podważają jego pozycję jako ostatecznego arbitra kwestii konstytucyjnych. W rezultacie Trybunał nie może odgrywać swojej konstytucyjnej roli „strażnika demokracji, rządów prawa, i praw człowieka”. Ani słowa o eskalacji konfliktu przez prezesa Rzeplińskiego, choćby zapowiedziami, że Zgromadzenie Sędziów nie wykona ustawy o konieczności wskazania trzech kandydatów na swojego następcę. Ani słowa o jasno zapisanym w konstytucji prawie parlamentu do regulowania trybu prac Trybunału.
Komisja podkreśla, że pozostaje do dyspozycji polskich władz, i nadal może pomagać w sprawie naszego konfliktu. Ale to już raczej bez sensu. Skoro raporty Komisji Weneckiej jednoznacznie dyktowane są z Warszawy, to naprawdę, szkoda czasu.
I naszego, i ich.
Kleb
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310792-tylko-u-nas-znamy-najnowsza-opinie-komisji-weneckiej-to-juz-wprost-przedruk-wywiadow-prezesa-rzeplinskiego-czas-konczyc-te-zabawe