Panie Ministrze, Prawo i Sprawiedliwość obiecywało, że do końca roku zostanie przyjęty projekt ustawy emerytalnej. W tzw. międzyczasie pojawiło się jednak sporo plotek i sugestii - czy ten termin zostanie utrzymany?
Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów: Tak. Myślę, że do końca roku ta ustawa zostanie przyjęta przez parlament. W tej chwili trwają prace, ustawa jest w komisjach sejmowych. Natomiast przyznam, że zastanawiamy się nad formami zachęty - tak, by nie wszyscy skorzystali z przejścia na emeryturę w pierwszym możliwym terminie. Zastrzegam jednak, nie będą to żadne zakazy czy urzędnicze nakazy, ale zachęty. Pozostanie dobrowolność.
Jak mają w praktyce wyglądać takie zachęty?
Na przykład zastanawiamy się nad rozwiązaniem, które stwarzałoby takie realia: przechodzimy na emeryturę raz, a dalsza praca nie powoduje wzrostu emerytury, pracującym po przejściu na emeryturę po prostu nie rosłaby kwota emerytury. Takie rozwiązanie pozwoliłby na to, że każdy przed podjęciem decyzji widziałby kalkulacje i szacunki co do wysokości emerytury. I przykładowy Kowalski pomyśli: popracuję jeszcze 3 lata, by mieć dużo wyższą emeryturę lub zdecyduję się pozostać na niższym świadczeniu, ale od razu. Dziś nie ma tego typu zachęty - często po przejściu na emeryturę dalej się pracuje, a świadczenie rośnie.
Jak rozumiem, zysk dla budżetu z takich przepisów byłby zależny od tego, jak wielu Polaków zdecydowałoby się pozostać w pracy.
No właśnie. Podkreślam, że dajemy Polakom dobrowolność w tej kwestii, więc praktyka zweryfikuje rzeczywiste efekty. W swoim czasie przeprowadzane były badania, czy Polacy chcieliby dłużej pracować, jeśli od tego byłaby zależna wysokość emerytury - podobno odsetek Polaków, który chciał pracować dłużej to nawet 40%. Ale tak jak Pan mówi - to Polacy zdecydują.
W scenariuszu, który Pan kreśli do końca roku ustawa jest przyjęta, a najdalej 1 października wchodzi w życie, bo te 9 miesięcy potrzebuje ZUS na dostosowanie się do nowego-starego systemu. To będzie twarde przeskoczenie czy tak jak wiek emerytalny wzrastał stopniowo, tak będzie stopniowo malał?
To będzie jednorazowy zeskok na poprzedni poziom. Takie są zapisy w ustawie prezydenckiej, trudno byśmy przy tym manipulowali.
Nie ma dyskusji o wieku emerytalnym bez tradycyjnego pytania, czy zepnie się budżet? O ile 2017 rok to stosunkowo niewielka kwota, o tyle kolejne lata to powiększające się wydatki dla budżetu właśnie z powodu wcześniejszego wieku emerytalnego.
To jest problem, który będzie nas kosztował ok. 10-13 miliardów w kolejnych latach, i to w założeniu, że wszyscy przejdą na wcześniejszą emeryturę i nie skorzystają z zachęt, o których mówiliśmy wcześniej. Te kilkanaście miliardów to poziom, który powinniśmy spokojnie udźwignąć. Zakładamy bowiem, że uda się uszczelnić system podatkowy - już teraz widać, że idzie dobrze, a nie ma elektrycznego systemu rozliczania faktur VAT.
Jest Pan zadowolony z dotychczasowego wzrostu ściągalności podatków. O jakich kwotach mówimy?
Jest naprawdę nieźle, jeśli spojrzeć na ten etap wdrożeń legislacyjnych, które udało się już zrobić: a to przede wszystkim klauzula unikania opodatkowania, obrót paliwowy… Efekty są nadspodziewanie dobre. Bo dopiero mechanizmy zaczynają funkcjonować, a już jest przypływ podatkowy znacznie większy niż w poprzednich latach. Za sierpień to było to 9 mld złotych wzrostu w stosunku do poprzedniego roku - a plan był na 6 mld. Idzie więc nadspodziewanie dobrze.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Panie Ministrze, Prawo i Sprawiedliwość obiecywało, że do końca roku zostanie przyjęty projekt ustawy emerytalnej. W tzw. międzyczasie pojawiło się jednak sporo plotek i sugestii - czy ten termin zostanie utrzymany?
Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów: Tak. Myślę, że do końca roku ta ustawa zostanie przyjęta przez parlament. W tej chwili trwają prace, ustawa jest w komisjach sejmowych. Natomiast przyznam, że zastanawiamy się nad formami zachęty - tak, by nie wszyscy skorzystali z przejścia na emeryturę w pierwszym możliwym terminie. Zastrzegam jednak, nie będą to żadne zakazy czy urzędnicze nakazy, ale zachęty. Pozostanie dobrowolność.
Jak mają w praktyce wyglądać takie zachęty?
Na przykład zastanawiamy się nad rozwiązaniem, które stwarzałoby takie realia: przechodzimy na emeryturę raz, a dalsza praca nie powoduje wzrostu emerytury, pracującym po przejściu na emeryturę po prostu nie rosłaby kwota emerytury. Takie rozwiązanie pozwoliłby na to, że każdy przed podjęciem decyzji widziałby kalkulacje i szacunki co do wysokości emerytury. I przykładowy Kowalski pomyśli: popracuję jeszcze 3 lata, by mieć dużo wyższą emeryturę lub zdecyduję się pozostać na niższym świadczeniu, ale od razu. Dziś nie ma tego typu zachęty - często po przejściu na emeryturę dalej się pracuje, a świadczenie rośnie.
Jak rozumiem, zysk dla budżetu z takich przepisów byłby zależny od tego, jak wielu Polaków zdecydowałoby się pozostać w pracy.
No właśnie. Podkreślam, że dajemy Polakom dobrowolność w tej kwestii, więc praktyka zweryfikuje rzeczywiste efekty. W swoim czasie przeprowadzane były badania, czy Polacy chcieliby dłużej pracować, jeśli od tego byłaby zależna wysokość emerytury - podobno odsetek Polaków, który chciał pracować dłużej to nawet 40%. Ale tak jak Pan mówi - to Polacy zdecydują.
W scenariuszu, który Pan kreśli do końca roku ustawa jest przyjęta, a najdalej 1 października wchodzi w życie, bo te 9 miesięcy potrzebuje ZUS na dostosowanie się do nowego-starego systemu. To będzie twarde przeskoczenie czy tak jak wiek emerytalny wzrastał stopniowo, tak będzie stopniowo malał?
To będzie jednorazowy zeskok na poprzedni poziom. Takie są zapisy w ustawie prezydenckiej, trudno byśmy przy tym manipulowali.
Nie ma dyskusji o wieku emerytalnym bez tradycyjnego pytania, czy zepnie się budżet? O ile 2017 rok to stosunkowo niewielka kwota, o tyle kolejne lata to powiększające się wydatki dla budżetu właśnie z powodu wcześniejszego wieku emerytalnego.
To jest problem, który będzie nas kosztował ok. 10-13 miliardów w kolejnych latach, i to w założeniu, że wszyscy przejdą na wcześniejszą emeryturę i nie skorzystają z zachęt, o których mówiliśmy wcześniej. Te kilkanaście miliardów to poziom, który powinniśmy spokojnie udźwignąć. Zakładamy bowiem, że uda się uszczelnić system podatkowy - już teraz widać, że idzie dobrze, a nie ma elektrycznego systemu rozliczania faktur VAT.
Jest Pan zadowolony z dotychczasowego wzrostu ściągalności podatków. O jakich kwotach mówimy?
Jest naprawdę nieźle, jeśli spojrzeć na ten etap wdrożeń legislacyjnych, które udało się już zrobić: a to przede wszystkim klauzula unikania opodatkowania, obrót paliwowy… Efekty są nadspodziewanie dobre. Bo dopiero mechanizmy zaczynają funkcjonować, a już jest przypływ podatkowy znacznie większy niż w poprzednich latach. Za sierpień to było to 9 mld złotych wzrostu w stosunku do poprzedniego roku - a plan był na 6 mld. Idzie więc nadspodziewanie dobrze.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310442-nasz-wywiad-minister-kowalczyk-o-wieku-emerytalnym-500-i-nadzorze-nad-ssp-efekty-uszczelniania-systemu-podatkowego-sa-nadspodziewanie-dobre