Uważamy, że cała umowa CETA powinna zostać poddana debacie i decyzjom państw narodowych. Inną kwestią jest, że zarówno polski parlament jak i rząd, nie był wstanie zorganizować porządnej debaty publicznej
— mówił portalowi wPolityce.pl Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
wPolityce.pl: Po dwóch latach od publikacji Kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej (CETA) pomiędzy Unią Europejską a Kanadą, polski rząd nadal nie ma jasnego stanowiska w tej sprawie. Premier Szydło poinformowała, że rozpoczęły się konsultacje. Pytanie, czy nie za późno?
Rafał Górski: Zastanawia mnie, dlaczego rząd przez dziesięć miesięcy nie poddał umowy CETA ani refleksji, ani debacie sejmowej, ani konsultacji z obywatelami. Robi się to w ostatnim momencie, a przecież CETA w zasadniczy sposób wpływa na polską politykę zagraniczną, gospodarkę, w końcu także na plan Morawieckiego. W moim przekonaniu nie tak wygląda demokracja uczestnicząca. Pamiętam jak podczas kampanii wyborczej pani premier miała duże bilbordy, na których widniało hasło: „To obywatele decydują jakiej chcą Polski”. Na tym przykładzie delikatnie mówiąc tego nie widać. Jest to zastanawiające.
Byliśmy świadkami kompromitujących sytuacji, kiedy np. na antenie TVP Info dziennikarka zapytała wiceministra rozwoju Radosława Domagalskiego-Łabędzkiego o polską wersję umowy, na co wiceminister odpowiedział, że taka nie istnieje, co jest kłamstwem. Polska wersja CETA jest dostępna od lipca. Inną kwestią jest, że na stronie Ministerstwa Rozwoju nie znalazłem żadnej analizy dotyczącej umowy, która byłaby przygotowana przez polskich specjalistów z pozycji polskiej racji stanu. Znam posłów, którzy jeszcze w styczniu czy lutym nie wiedzieli co to jest CETA i TTiP, co pokazuje jacy ludzie sterują statkiem, którym wszyscy płyniemy. To zatrważające. Obecna sytuacja przypomina mi trochę sytuację z ACTA, z OFE czy z dziką prywatyzacją w latach 90. Zależy mi na tym, żeby obecny rząd realizował polskie interesy. Uważam, że ma o wiele większy potencjał niż poprzedni.
Komisja Europejska dąży do tzw. tymczasowego wprowadzenia CETA. Gdzie jest haczyk?
Od wielu miesięcy organizacje obywatelskie zarówno w Polsce jak i w Europie alarmują, że CETA wprowadzana jest w życie bez udziału parlamentów narodowych, co jest nie dopuszczalne. Komisja Europejska, która chciała przeforsować całą umowę, teraz dzięki organizacjom obywatelskim zdecydowała się na mieszaną wersję umowy. Część inwestycyjna zostanie poddana ratyfikacji przez parlamenty narodowe, co będzie trwało prawdopodobnie przez 2-3 lata. Z kolei część handlowa ma wejść w życie natychmiast. Jest to próba zmylenia opinii publicznej, którą próbuje się przekonać, że parlamenty narodowe moją wpływ na ostateczny kształt umowy. Mimo tych zmian nie jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani. Uważamy, że cała umowa powinna zostać poddana debacie i decyzjom państw narodowych. Inną kwestią jest, że zarówno polski parlament jak i rząd, nie był wstanie zorganizować porządnej debaty publicznej.
Wydaje się, że najbardziej zagrożone jest polskie rolnictwo…
Polską racją stanu jest obrona naszego rolnictwa za wszelką cenę. Polska w porównaniu z Kanadą czy USA jest zasobna w żywność wysokiej jakości. Zamiast ratyfikować umowę CETA, powinniśmy zwrócić się w kierunku rynków azjatyckich. Naszą żywnością wysokiej jakości są zainteresowani m.in. Chińczycy. Jednak kiedy masowo zaleją nasz rynek produkty przemysłowej produkcji rolniczej zza oceanu, to trudno będzie naszym rolnikom wytrzymać taką konkurencję. Jesteśmy zapewniani, że nic takiego się niestanie i że jesteśmy odpowiednio chronieni. Trudno jednak w to wierzyć. Słyszeliśmy już o tym, że dzięki OFE każdy z Polaków na emeryturze będzie odpoczywał na „zielonej wyspie”. Opowiadano nam wiele takich bajek. Podobnie było kiedy wmawiano nam, że wielkie korporacje zmienią nasz kraj w raj na ziemi. Identyczna sytuacja była z hipermarketami, które zostały wpuszczone do Polski bez żadnej refleksji. W efekcie zakończyło się to wykończeniem drobnych przedsiębiorców. Jeszcze wcześniej była dzika prywatyzacja. Na kwestię CETA patrzę wiec przez pryzmat ostatnich 26 lat. Powinniśmy zacząć uczyć się na błędach.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uważamy, że cała umowa CETA powinna zostać poddana debacie i decyzjom państw narodowych. Inną kwestią jest, że zarówno polski parlament jak i rząd, nie był wstanie zorganizować porządnej debaty publicznej
— mówił portalowi wPolityce.pl Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
wPolityce.pl: Po dwóch latach od publikacji Kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej (CETA) pomiędzy Unią Europejską a Kanadą, polski rząd nadal nie ma jasnego stanowiska w tej sprawie. Premier Szydło poinformowała, że rozpoczęły się konsultacje. Pytanie, czy nie za późno?
Rafał Górski: Zastanawia mnie, dlaczego rząd przez dziesięć miesięcy nie poddał umowy CETA ani refleksji, ani debacie sejmowej, ani konsultacji z obywatelami. Robi się to w ostatnim momencie, a przecież CETA w zasadniczy sposób wpływa na polską politykę zagraniczną, gospodarkę, w końcu także na plan Morawieckiego. W moim przekonaniu nie tak wygląda demokracja uczestnicząca. Pamiętam jak podczas kampanii wyborczej pani premier miała duże bilbordy, na których widniało hasło: „To obywatele decydują jakiej chcą Polski”. Na tym przykładzie delikatnie mówiąc tego nie widać. Jest to zastanawiające.
Byliśmy świadkami kompromitujących sytuacji, kiedy np. na antenie TVP Info dziennikarka zapytała wiceministra rozwoju Radosława Domagalskiego-Łabędzkiego o polską wersję umowy, na co wiceminister odpowiedział, że taka nie istnieje, co jest kłamstwem. Polska wersja CETA jest dostępna od lipca. Inną kwestią jest, że na stronie Ministerstwa Rozwoju nie znalazłem żadnej analizy dotyczącej umowy, która byłaby przygotowana przez polskich specjalistów z pozycji polskiej racji stanu. Znam posłów, którzy jeszcze w styczniu czy lutym nie wiedzieli co to jest CETA i TTiP, co pokazuje jacy ludzie sterują statkiem, którym wszyscy płyniemy. To zatrważające. Obecna sytuacja przypomina mi trochę sytuację z ACTA, z OFE czy z dziką prywatyzacją w latach 90. Zależy mi na tym, żeby obecny rząd realizował polskie interesy. Uważam, że ma o wiele większy potencjał niż poprzedni.
Komisja Europejska dąży do tzw. tymczasowego wprowadzenia CETA. Gdzie jest haczyk?
Od wielu miesięcy organizacje obywatelskie zarówno w Polsce jak i w Europie alarmują, że CETA wprowadzana jest w życie bez udziału parlamentów narodowych, co jest nie dopuszczalne. Komisja Europejska, która chciała przeforsować całą umowę, teraz dzięki organizacjom obywatelskim zdecydowała się na mieszaną wersję umowy. Część inwestycyjna zostanie poddana ratyfikacji przez parlamenty narodowe, co będzie trwało prawdopodobnie przez 2-3 lata. Z kolei część handlowa ma wejść w życie natychmiast. Jest to próba zmylenia opinii publicznej, którą próbuje się przekonać, że parlamenty narodowe moją wpływ na ostateczny kształt umowy. Mimo tych zmian nie jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani. Uważamy, że cała umowa powinna zostać poddana debacie i decyzjom państw narodowych. Inną kwestią jest, że zarówno polski parlament jak i rząd, nie był wstanie zorganizować porządnej debaty publicznej.
Wydaje się, że najbardziej zagrożone jest polskie rolnictwo…
Polską racją stanu jest obrona naszego rolnictwa za wszelką cenę. Polska w porównaniu z Kanadą czy USA jest zasobna w żywność wysokiej jakości. Zamiast ratyfikować umowę CETA, powinniśmy zwrócić się w kierunku rynków azjatyckich. Naszą żywnością wysokiej jakości są zainteresowani m.in. Chińczycy. Jednak kiedy masowo zaleją nasz rynek produkty przemysłowej produkcji rolniczej zza oceanu, to trudno będzie naszym rolnikom wytrzymać taką konkurencję. Jesteśmy zapewniani, że nic takiego się niestanie i że jesteśmy odpowiednio chronieni. Trudno jednak w to wierzyć. Słyszeliśmy już o tym, że dzięki OFE każdy z Polaków na emeryturze będzie odpoczywał na „zielonej wyspie”. Opowiadano nam wiele takich bajek. Podobnie było kiedy wmawiano nam, że wielkie korporacje zmienią nasz kraj w raj na ziemi. Identyczna sytuacja była z hipermarketami, które zostały wpuszczone do Polski bez żadnej refleksji. W efekcie zakończyło się to wykończeniem drobnych przedsiębiorców. Jeszcze wcześniej była dzika prywatyzacja. Na kwestię CETA patrzę wiec przez pryzmat ostatnich 26 lat. Powinniśmy zacząć uczyć się na błędach.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310193-nasz-wywiad-rafal-gorski-znam-poslow-ktorzy-jeszcze-w-styczniu-czy-lutym-nie-wiedzieli-co-to-jest-ceta-i-ttip-to-zatrwazajace