Mamy w Polsce do czynienia z zagrożeniem demokracji ze strony władzy sądowniczej i niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, były senator, członek Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji. .
wPolityce.pl: Nie ma Pan wrażenia, że sędziowie coraz bardziej upodabniają się dziś do polityków?
Piotr Andrzejewski: Oceniam negatywnie aktualne zaangażowanie środowiska sędziowskiego w bieżącą walkę polityczną, która toczy się w Polsce. Angażowanie sędziego w politykę nie jest niedozwolone, ale godzi w istotę wykonywania przez niego funkcji sędziowskich. Trzeba się na coś zdecydować: albo jest się sędzią, który powinien być poza tym, co dotyczy poszczególnych stanowisk jego podsądnych, albo przestaje się być bezstronnym i traci cechy, które sędzia mieć powinien. Nieszczęściem naszego systemu i obowiązującego ustroju jest to, że sędziowie w zakresie swoich funkcji, stanowisk i działań są poza kontrolą zewnętrzną. Istnieje konieczność przyjrzenia się dzisiaj temu, jakie mogą być dyscyplinujące i przywołujące do porządku sędziów działania, które nie godziłyby jednocześnie w niezawisłość sędziowską.
Sędziowie czują się często bezkarni, sami nazywają się kastą.
Tu nie chodzi o bezkarność, ale o interes podsądnych, tych, którzy przychodzą do sali sądowej. Musimy zadbać dzisiaj przede wszystkim o rzetelność i bezstronność samych działań wykonywania wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Chodzi o praworządność funkcjonowania władzy sądowniczej w stosunku do tych, którzy będą ich władzy sądzenia podlegać. Podsądny, jeżeli zdradzi się ze swoimi poglądami politycznymi, a przecież może mieć różne, to będzie narażony na brak bezstronności. Sędzia może być w jakimś zakresie bardziej przychylnym dla tych, którzy reprezentują jego obóz polityczny i jego wizję funkcjonowania państwa. A jeszcze raz podkreślę, sędzia powinien być absolutnie poza jakimkolwiek podejrzeniem. W okresie PRL aż do roku 1990, a okazuje się, że i do dzisiaj mamy do czynienia z głęboką zależnością sędziego od aktualnie obowiązującej poprawności politycznej, albo obozu politycznego, z którego wywodzi swoje poglądy. Zafałszowana świadomość homo sovieticus rodem z PRL dotyka dzisiaj prominentów władzy sądowniczej. Dzisiejsze hasła walki o demokrację i prawa człowieka przypominają propagowaną na cały świat przez ZSRR rzekomą walkę o pokój, maskującą kroki wojenne.
Stąd przez lata blokowane były pewne dobre zmiany w sądownictwie?
Tak. Negowanie dzisiaj uprawnień władzy ustawodawczej czy nadzorczej funkcji prezydenta przy powoływaniu sędziów jest nadużyciem w stosunku do systemu prawnego, który obowiązuje. Jest to w wielu wypadkach nieuzasadniony bunt władzy sędziowskiej przeciwko innym władzom, a nie szukanie równowagi i współdziałania między nimi.
Jak odbiera Pan deklarację prezesa Rzeplińskiego, że nigdy nie zrezygnuje ze swojego stanowiska?
To jest wypowiedź niepoważna, która pokazuje, jak obsuwamy się w pewien infantylizm polityczny i grę udry na udry. Nie jest godne sędziego mówienie rzeczy, które mają charakter publicystyczno- politycznego poklasku w grupie, która dzisiaj ten pucz sędziowski napędza.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mamy w Polsce do czynienia z zagrożeniem demokracji ze strony władzy sądowniczej i niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, były senator, członek Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji. .
wPolityce.pl: Nie ma Pan wrażenia, że sędziowie coraz bardziej upodabniają się dziś do polityków?
Piotr Andrzejewski: Oceniam negatywnie aktualne zaangażowanie środowiska sędziowskiego w bieżącą walkę polityczną, która toczy się w Polsce. Angażowanie sędziego w politykę nie jest niedozwolone, ale godzi w istotę wykonywania przez niego funkcji sędziowskich. Trzeba się na coś zdecydować: albo jest się sędzią, który powinien być poza tym, co dotyczy poszczególnych stanowisk jego podsądnych, albo przestaje się być bezstronnym i traci cechy, które sędzia mieć powinien. Nieszczęściem naszego systemu i obowiązującego ustroju jest to, że sędziowie w zakresie swoich funkcji, stanowisk i działań są poza kontrolą zewnętrzną. Istnieje konieczność przyjrzenia się dzisiaj temu, jakie mogą być dyscyplinujące i przywołujące do porządku sędziów działania, które nie godziłyby jednocześnie w niezawisłość sędziowską.
Sędziowie czują się często bezkarni, sami nazywają się kastą.
Tu nie chodzi o bezkarność, ale o interes podsądnych, tych, którzy przychodzą do sali sądowej. Musimy zadbać dzisiaj przede wszystkim o rzetelność i bezstronność samych działań wykonywania wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Chodzi o praworządność funkcjonowania władzy sądowniczej w stosunku do tych, którzy będą ich władzy sądzenia podlegać. Podsądny, jeżeli zdradzi się ze swoimi poglądami politycznymi, a przecież może mieć różne, to będzie narażony na brak bezstronności. Sędzia może być w jakimś zakresie bardziej przychylnym dla tych, którzy reprezentują jego obóz polityczny i jego wizję funkcjonowania państwa. A jeszcze raz podkreślę, sędzia powinien być absolutnie poza jakimkolwiek podejrzeniem. W okresie PRL aż do roku 1990, a okazuje się, że i do dzisiaj mamy do czynienia z głęboką zależnością sędziego od aktualnie obowiązującej poprawności politycznej, albo obozu politycznego, z którego wywodzi swoje poglądy. Zafałszowana świadomość homo sovieticus rodem z PRL dotyka dzisiaj prominentów władzy sądowniczej. Dzisiejsze hasła walki o demokrację i prawa człowieka przypominają propagowaną na cały świat przez ZSRR rzekomą walkę o pokój, maskującą kroki wojenne.
Stąd przez lata blokowane były pewne dobre zmiany w sądownictwie?
Tak. Negowanie dzisiaj uprawnień władzy ustawodawczej czy nadzorczej funkcji prezydenta przy powoływaniu sędziów jest nadużyciem w stosunku do systemu prawnego, który obowiązuje. Jest to w wielu wypadkach nieuzasadniony bunt władzy sędziowskiej przeciwko innym władzom, a nie szukanie równowagi i współdziałania między nimi.
Jak odbiera Pan deklarację prezesa Rzeplińskiego, że nigdy nie zrezygnuje ze swojego stanowiska?
To jest wypowiedź niepoważna, która pokazuje, jak obsuwamy się w pewien infantylizm polityczny i grę udry na udry. Nie jest godne sędziego mówienie rzeczy, które mają charakter publicystyczno- politycznego poklasku w grupie, która dzisiaj ten pucz sędziowski napędza.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309738-mec-andrzejewski-zafalszowana-swiadomosc-homo-sovieticus-rodem-z-prl-dotyka-dzisiaj-prominentow-wladzy-sadowniczej-nasz-wywiad