O każdym innym prezydencie można by powiedzieć, że mógł coś przeoczyć czy nie przewidzieć, ale Hanna Gronkiewicz-Waltz nie miała prawa tego zrobić.
W dyskusji o złodziejskiej reprywatyzacji niektórych gruntów i nieruchomości w Warszawie umyka jeden drobiazg. Hanna Gronkiewicz-Waltz, z urzędu odpowiadająca także za reprywatyzację, bo jest prezydentem miasta, to profesor prawa („belwederski”). Mało tego, jest ona szefową Zakładu Administracyjnego Prawa Gospodarczego i Bankowego w Instytucie Nauk Prawno-Administracyjnych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest profesorem i szefową specjalistycznej jednostki na uczelni ocenianej w wielu rankingach jako najlepsza w Polsce. Piszę o tym dlatego, że od kogoś takiego powinno się oczekiwać znacznie więcej niż od innych, także w zakresie nadzoru nad warszawską reprywatyzacją. I możliwości są następujące: albo Hanna Gronkiewicz-Waltz jest kiepskim profesorem i marną specjalistką w swojej dziedzinie, albo nie radzi sobie z zarządzaniem, albo jedno i drugie, bądź zna się na rzeczy, a mimo to dochodziło do niebywałych patologii. Ostatnia wersja jest najgorsza dla pani profesor prezydent, choć chyba najbardziej prawdopodobna.
Formalnie nikt w ratuszu nie ma większych niż prof. Hanna Gronkiewicz-Waltz kompetencji i wiedzy, by nie dopuszczać do przypadków złodziejskiej reprywatyzacji, handlu roszczeniami, procederu z lipnymi testamentami, czyli patologicznego, a często otwarcie przestępczego przejmowania działek, kamienic czy całych zespołów budynków.
Dlatego od Hanny Gronkiewicz-Waltz należy wymagać więcej i wnikliwiej oraz surowiej ją rozliczać. Dlatego patologiczne praktyki w Biurze Gospodarki Nieruchomościami nie powinny się zdarzyć przy prezydent miasta, która jest jednocześnie szefową Zakładu Administracyjnego Prawa Gospodarczego i Bankowego na Uniwersytecie Warszawskim. O każdym innym prezydencie można by powiedzieć, że mógł coś przeoczyć czy nie przewidzieć konsekwencji, natomiast Hanna Gronkiewicz-Waltz nie miała prawa tego zrobić. Dlatego jej odpowiedzialność jest pierwszorzędna i nie da się jej zrzucić na pracowników niższego szczebla czy biurokratyczny Babilon wielkiego miasta.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
O każdym innym prezydencie można by powiedzieć, że mógł coś przeoczyć czy nie przewidzieć, ale Hanna Gronkiewicz-Waltz nie miała prawa tego zrobić.
W dyskusji o złodziejskiej reprywatyzacji niektórych gruntów i nieruchomości w Warszawie umyka jeden drobiazg. Hanna Gronkiewicz-Waltz, z urzędu odpowiadająca także za reprywatyzację, bo jest prezydentem miasta, to profesor prawa („belwederski”). Mało tego, jest ona szefową Zakładu Administracyjnego Prawa Gospodarczego i Bankowego w Instytucie Nauk Prawno-Administracyjnych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest profesorem i szefową specjalistycznej jednostki na uczelni ocenianej w wielu rankingach jako najlepsza w Polsce. Piszę o tym dlatego, że od kogoś takiego powinno się oczekiwać znacznie więcej niż od innych, także w zakresie nadzoru nad warszawską reprywatyzacją. I możliwości są następujące: albo Hanna Gronkiewicz-Waltz jest kiepskim profesorem i marną specjalistką w swojej dziedzinie, albo nie radzi sobie z zarządzaniem, albo jedno i drugie, bądź zna się na rzeczy, a mimo to dochodziło do niebywałych patologii. Ostatnia wersja jest najgorsza dla pani profesor prezydent, choć chyba najbardziej prawdopodobna.
Formalnie nikt w ratuszu nie ma większych niż prof. Hanna Gronkiewicz-Waltz kompetencji i wiedzy, by nie dopuszczać do przypadków złodziejskiej reprywatyzacji, handlu roszczeniami, procederu z lipnymi testamentami, czyli patologicznego, a często otwarcie przestępczego przejmowania działek, kamienic czy całych zespołów budynków.
Dlatego od Hanny Gronkiewicz-Waltz należy wymagać więcej i wnikliwiej oraz surowiej ją rozliczać. Dlatego patologiczne praktyki w Biurze Gospodarki Nieruchomościami nie powinny się zdarzyć przy prezydent miasta, która jest jednocześnie szefową Zakładu Administracyjnego Prawa Gospodarczego i Bankowego na Uniwersytecie Warszawskim. O każdym innym prezydencie można by powiedzieć, że mógł coś przeoczyć czy nie przewidzieć konsekwencji, natomiast Hanna Gronkiewicz-Waltz nie miała prawa tego zrobić. Dlatego jej odpowiedzialność jest pierwszorzędna i nie da się jej zrzucić na pracowników niższego szczebla czy biurokratyczny Babilon wielkiego miasta.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/305940-odpowiedzialnosc-hanny-gronkiewicz-waltz-jest-wieksza-niz-kogokolwiek-bo-jest-profesorem-prawa-gospodarczego