Kariery Mateusza Kijowskiego i Ryszarda Petru wyglądają na modelowo wykreowane. Kto jest ich kreatorem?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Mamy do czynienia z próbą zagospodarowania ludzi młodych i średniego pokolenia, lepiej sytuowanych i nastawionych na karierę. To grupy w zasadzie bezideowe, funkcjonujące pod szyldem szeroko rozumianej nowoczesności i europejskości. Gdyby analizować karierę Petru pod kątem kreacji, to znowu mamy do czynienia wręcz z modelem idealnym z punktu widzenia ewentualnych kreatorów oraz z perspektywy tego, że doskonale się on mija i uzupełnia z Mateuszem Kijowskim.

Kreowanie różnych postaci i nadawanie im rangi nie jest niczym nowym, a mówienie o tym nie musi wcale wynikać z wyznawania teorii spiskowych. Można w żaden sposób nie być zwolennikiem koncepcji istnienia rządu światowego, masońskich spisków czy wszechwładzy takich ciał jak Komisja Trójstronna bądź Grupa Bilderberg, a zauważać, że różne postacie są kreowane i nie wynika to ze spontanicznego wyłaniania liderów w konkretnych okolicznościach historycznych czy politycznych.

Najczęściej kreowanie było i jest dziełem tajnych służb, ale szerzej chodzi o grupy interesów czy różne doraźne koalicje. Szczególnie chodzi o te ostatnie współcześnie, gdy przeróżne interesy i wpływy się krzyżują.

Zbyt dobrze opisane są kreacyjne działania tajnych służb, na czele z ewidentnymi osiągnięciami w tej dziedzinie najpierw carskiej Ochrany, a potem KGBFSB, z osiągnięciami CIA, służ brytyjskich, niemieckich czy Mosadu, żeby nie uważać tego za klasyczne teorie spiskowe.

Współcześnie znacznie częściej chodzi o kreacje mające wielu ojców i generalnie „miękkie”, czyli takie, gdzie trudno wskazać jedną siłę kreującą, jeden czynnik sprawczy czy jednego „prowadzącego”. Najczęściej dzieje się to dyskretnie, to znaczy przez kreowanymi osobami odsłania się znacznie więcej możliwości (kariery, awansu, wysokiego statusu, społecznej czy politycznej rangi etc.) niż przed ludźmi zwyczajnie nieprzeciętnymi. Tym bardziej, że „kreowane” osoby nie są zwykle żadnymi geniuszami, a bywa, że wręcz przeciwnie.

Od lat toczą się poważne debaty na temat wykreowania takich bardzo znaczących postaci jak Lenin czy w polskich warunkach Lech Wałęsa. Przez obie kadencje prezydenckie Baracka Obamy toczyła się w USA, i to nie tylko wśród wyznawców teorii spiskowych i „prawicowych oszołomów” dyskusja na temat ewentualnego wykreowania postaci obecnego prezydenta USA.

Taka debata toczy się też w Niemczech wokół Angeli Merkel, i znowu nie dotyczy to tylko ludzi jakoś „odjechanych”, ale też poważnych dziennikarzy i autorów książek, w tym autorów biografii pani kanclerz. Obecnie nie tylko w USA mamy do czynienia z dyskusją na temat ewentualnego wykreowania prezydenckiego kandydata Donalda Trumpa.

Problemem jest zawsze wskazanie ośrodka kreacji, bo to sprawa skomplikowana i nie wynikająca wcale z tego, że kwestia kreacji jest czymś kompletnie wydumanym i „odjechanym”. Zresztą sprawa kreacji jest trudna właśnie dlatego, że publicznie można ją wyśmiać, odwołując się do „psychicznych odchyłów”, jakiejś manii czy spisków ciemnych sił.

I kreatorzy takie nastawienie opinii publicznej oraz środowisk opiniotwórczych wykorzystują, wyśmiewając zarówno to, co jest kompletnym urojeniem, jak i to, co całkiem racjonalne i realne. W takiej atmosferze łatwiej jest realizować swoje cele, czyli łatwiej jest kreować różne postacie.

Czytaj dalej na następnej stronie

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.