Trybunał ogłosił stanowisko ws. nowej ustawy o TK. Niektóre artykuły uznano za niekonstytucyjne. Część sędziów zgłosiła zdanie odrębne

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/TVP.info
fot. wPolityce.pl/TVP.info

Trybunał Konstytucyjny na posiedzeniu niejawnym za niekonstytucyjne uznał niektóre artykuły ustawy „naprawczej” autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Stanowisko TK nie jest jednomyślne. Zdanie odrębne zgłosili sędziowie: Julia Przyłębska, Zbigniew Jędrzejewski i Piotr Pszczółkowski.

Wyrok Trybunału przedstawił przewodniczący prof. Andrzej Rzepliński. Za niekonstytucyjne w całości lub w części uznane zostały m.in. następujące artykuły ustawy:

Artykuł 26., 32., 61., 68., 80.

Tym samym Trybunał uznał za niekonstytucyjne następujące zapisy:

  • generalna zasada badania wniosków w kolejności wpływu,

  • możliwość blokowania wyroku pełnego składu przez czterech sędziów,

  • prezes TK „kieruje wniosek” o ogłoszenie wyroku do premiera,

  • wyłączenie wyroku TK z 9 marca br. z obowiązku urzędowej publikacji,

  • uzależnienie wydawania wyroków od obecności lub nieobecności prokuratora generalnego na rozprawie,

  • zobowiązanie prezesa TK, by dopuścił do orzekania trzech sędziów wybranych przez obecny Sejm.

Część sprawy TK umorzył. TK nie uznał całej ustawy za niekonstytucyjną ze względu na wadliwy tryb jej uchwalenia - jak chciała N i PSL oraz RPO.

Zdanie odrębne złożyli następujący sędziowie Trybunału Konstytucyjnego: Julia Przyłębska, Zbigniew Jędrzejewski oraz Piotr Pszczółkowski.

Sędzia Jędrzejewski podkreślał, że rozstrzygnięcie TK „zostało wydane z rażącym naruszeniem przepisu ustawy o TK i konstytucji”. Kwestionował m.in. niewłączenie do składu trzech sędziów wybranych w grudniu 2015 r. Dodał, że TK powinien był badać sprawę w co najmniej 13-osobowym składzie - według noweli z grudnia 2015 r. Argumentował, że wyrok TK z 9 marca ws. tej noweli nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw - wobec czego nadal ona obowiązuje.

Zdaniem Jędrzejewskiego naruszeniem jest też termin rozpatrzenia sprawy, bo powinien być on uzależniony od terminu jej wpływu.

Wnioski wpłynęły 2 sierpnia, termin zbadania sprawy wyznaczono na 11 sierpnia - czyli w tempie błyskawicznym. Tymczasem na rozpoznanie TK czeka ok. 80 wniosków, nie były dotąd ocenione”

— powiedział. Według niego wydając tak szybko orzeczenie, TK ograniczył prawo uczestników postępowania (rządu, Sejmu i Prokuratora Generalnego - PAP) do zajęcia stanowisk w sprawie. Dodał, że powinni oni mieć 2 miesiące na ich przedstawienie, tymczasem prezes TK wyznaczył im termin do 8 sierpnia. Jędrzejewski zakwestionował też badanie sprawy na posiedzeniu niejawnym. Zaznaczył, że TK nie miał podstawy do tego, by uznać, że może zastosować ten tryb (TK uznał że kwestie, które budziły wątpliwości wnioskodawców, były już wcześniej rozpatrywane w TK - co uzasadnia ten tryb). Według sędziego, TK powinien był wyjaśnić, czy rzeczywiście wszystkie zagadnienia były wcześniej wyjaśnione, bo on sam uważa inaczej.

Sędzia Julia Przyłębska złożyła zdanie odrębne co do procedury; nie wypowiedziała się co do meritum. Według niej czwartkowe orzeczenie nie może być honorowane przez organa państwa.

Także jej zdaniem TK nie mógł pominąć grudniowej noweli, a sprawa nie powinna być rozstrzygana na posiedzeniu niejawnym. Zaznaczyła, że rozstrzygnięcie o tym zapadło w składzie 10 sędziów (m.in. bez niej samej - PAP), zaś skład orzekający w czwartek liczył 12 sędziów.

Podobne stanowisko zajął również sędzia Piotr Pszczółkowski. Mówił, że skład TK w sprawie był sprzeczny z prawem, a postępowanie powinno było się toczyć według przepisów noweli z grudnia 2015 r.

TK musi przestrzegać drobiazgowo procedury”

— oświadczył.

Sędzia dodał, że w badanej ustawie są zapisy nigdy wcześniej nie oceniane przez TK (np. prawo sprzeciwu 4 sędziów wobec projektu wyroku w pełnym składzie). Jego zdaniem, nie można zatem mówić, by zachodziła przesłanka do zbadania sprawy na posiedzeniu niejawnym.

Pszczółkowski ocenił, że realnym powodem pośpiechu TK w badaniu tej ustawy był „zamiar wydania orzeczenia przed jej wejściem w życie” (wchodzi ona w życie 16 sierpnia - PAP). Podkreślił, że sprawa o tak „gigantycznym znaczeniu ustrojowym” nie powinna być rozstrzygana w kilka dni.

Wszyscy sędziowie, którzy złożyli zdania odrębne, zostali wybrani do TK przez obecny Sejm: Przyłębska i Pszczółkowski - w grudniu 2015 r., a Jędrzejewski - w kwietniu br.

CZYTAJ TAKŻE: Po „wyroku” TK: Trybunał znalazł się w pułapce, a prezes Rzepliński ma wśród sędziów TK coraz więcej przeciwników

Jarosław Kaczyński zapowiedział wczoraj, że wygłoszone dziś stanowisko TK nie jest wyrokiem i jako takie nie zostanie opublikowany w Dzienniku Ustaw.

TK nie uznaje obowiązującego prawa. W tej chwili sprawa ustawy niedawno uchwalonej, która za kilka dni ma wejść w życie, jest rozpatrywana w trybie, który w żadnym wypadku nie powinien, nie może być zastosowany, w oparciu o ustawę, która nie obowiązuje, bo została uchylona przez Sejm, a to, co uczynił w sprawie tej ustawy Trybunał, nie miało żadnego znaczenia prawnego

— powiedział prezes PiS. W jego ocenie „wszystko dzieje się z bardzo wyraźnym, intensywnym naruszeniem praw stron postępowania, które nie mogły nawet zająć stanowiska”.

Jak podkreślił, „jest kilka przynajmniej przesłanek - przy czym najważniejsze z nich to jest działanie na podstawie ustawy, która nie obowiązuje i działanie w ramach trybu, który nie może być w tej sytuacji zastosowany - które będą powodowały ten sam skutek, z którym mieliśmy do czynienia przy poprzednich działaniach Trybunału: to są akty o charakterze prywatnym, które w żadnym wypadku nie mogą nabrać mocy prawnej poprzez publikację”.

Uzasadnienie „wyroku” TK przedstawił sędzia Andrzej Wróbel. Jak stwierdził, Trybunał miał prawo orzekać ws. ustawy o TK w okresie vacatio legis i na posiedzeniu niejawnym.

Uznał on kilkanaście artykułów ustawy ze niezgodne z konstytucją, podkreślił, że „konstytucja uchwalona przez Zgromadzenie Narodowe i zatwierdzona przez naród w referendum wyznacza organom państwa reguły postępowania, określając ich prawa i obowiązki względem siebie”. Dodał, że „nawet demokratycznie wybrany parlament nie ma prawa ustanawiać regulacji sprzecznych z ustawą zasadniczą”.

Podkreślił, że decyzja o zbadaniu ustawy w okresie vacatio legis wynikała m.in. z tego, że wszystkie wnioski ws. jej niekonstytucyjności wpłynęły do Trybunału tuż po publikacji ustawy, a wnioskodawcy wnosili o rozpatrzenie sprawy w ciągu 14 dni.

Wskazywali, że wejście w życie ustawy może doprowadzić do nieodwracalnych skutków

— uzasadniał.

Odnosząc się do rozpatrzenia ustawy na posiedzeniu niejawnym, podkreślił, że zgodnie z prawem jest to możliwe, jeśli sprawa była już wcześniej badana przez Trybunał i m.in. z tego powodu jest dostatecznie wyjaśniona. Sędzia Wróbel podkreślił, że wnioskodawcy byli o tym poinformowani i żadna ze stron postępowania nie zgłosiła do tego trybu formalnych zastrzeżeń.

Sędzia wyjaśnił, że trzech sędziów TK nie może wnosić o zbadanie danej sprawy w pełnym składzie, bo podważa to m.in. uprawnienia prezesa TK, a ponadto wszystkie sprawy mogłyby być wtedy rozpatrywane w pełnym składzie. Grupy sędziów nie mają uprawnień procesowych, a pełny skład bada najbardziej doniosłe sprawy - podkreślił sędzia.

Jak przypomniał, gwarancją niezależności władzy sądowniczej jest niezależność sądownictwa konstytucyjnego. Dodał, że TK stoi na straży trójpodziału władzy i nie może stracić zdolności funkcjonowania.

Sędzia Wróbel zaznaczył, że badanie spraw w kolejności wpływu jest niekonstytucyjne, gdyż sprawy w TK różnią się pod względem ich skomplikowania. TK podtrzymał swe wcześniejsze orzecznictwo w tym wątku.

Według TK, uznany za niekonstytucyjny zapis dot. obecności na rozprawie w TK Prokuratora Generalnego uzależniałby TK od jego nieobecności. W konsekwencji - wskazał sędzia - rozpatrywanie danej sprawy mogłoby być wtedy wstrzymane bezterminowo.

Możliwość zgłaszania przez czterech sędziów sprzeciwu wobec projektu wyroku w pełnym składzie mogłaby prowadzić do przewlekłości i odraczania spraw

— mówił Andrzej Wróbel, uzasadniając uznanie tego artykułu za niekonstytucyjny. Przypomniał, że skutkiem zgłoszenia sprzeciwu sędziów byłoby najpierw odroczenie sprawy o trzy miesiące, a następnie - po kolejnej naradzie i zgłoszeniu kolejnego sprzeciwu - na następne trzy miesiące.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych