Dr Jabłoński: „Na tej wydumanej, udawanej chadecji, PO zyska całe 1 -2 proc., a Schetyny może już jutro nie być”. NASZ WYWIAD

Fot. Fratria
Fot. Fratria

To są ludzie tak rozchwiani emocjonalnie, że nie są w stanie stworzyć żadnej nowej jakości. Trzeba byłoby poczekać, aż cała opozycyjna hucpa umrze śmiercią naturalną. Dopiero wtedy coś się wykluje, ale nie sądzę, że będziemy mieli z tym do czynienia do upływu końca obecnej kadencji Sejmu. Nowej partii, nowej jakości politycznej już prawie na pewno nie stworzy ta, rozbita na różne odpryski i skłócona, opozycja.

– mówi dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego komentuje rozpaczliwe próby Grzegorza Schetyny i innych liderów opozycji, na zmianę układu sił w polskiej polityce.

wPolityce.pl: Jakim „chadekiem” jest dzisiaj Grzegorz Schetyna?

Dr Wojciech Jabłoński: Jest „chadekiem taktycznym”. Skoro te wszystkie wolty w stronę lewicy, jakie czyniła w trakcie swoich rządów PO nie wyszły, to on stwierdził, że nagle jest chadekiem. Chadekiem taktycznym. Jutro może już nim nie być, choć jutro jego może nie być, Na tej wydumanej, udawanej chadecji, to ugrupowanie zyska całe 1-2 proc. i to będzie całość jego poparcia.

CZYTAJWNIEŻ:Schetyna zapowiada skręt w prawo: „Jestem zwolennikiem utrzymania przez PO konserwatywnej kotwicy. Chcę też, by była w swoim przekazie chadecka”

A nie ma pan wrażenia, że część tego elektoratu, który zawierzył przed laty PO, iż jest ona partią otwartą, liberalną i wolnościową, dziś poczuje się zdradzony i odwróci się od PO?

Taka zmiana kierunku, jest luksusem, na który może sobie pozwolić partia, która sprawuje władze i najbliższe lata ma u władzy zagwarantowane. A tu mamy do czynienia ze słabiutką partią opozycyjna, która zamiast grupować wokół siebie elektorat, jeszcze bardziej ten elektorat dzieli. To sytuacja skrajnie niekorzystna dla Grzegorza Schetyny. Taką partią otwartą, partią typu „catch-all party” („łap każdego, „zadowolisz każdego”), była Platforma Obywatelska w trakcie swoich rządów. Mogła sobie wtedy pozwolić (powtórzmy raz jeszcze)na luksus pewnego balansu. Raz była bardziej lewicowa, raz bardziej prawicowa, ale generalnie była taka opinia, że PO, grupowała środowiska od odprysków postkomunistycznych, po takich ludzi jak Ludwik Dorn. Sytuacja się zmieniła. Partią typu „catch-all party” jest dziś PiS, który realizuje postulaty lewicowe typu 500 plus i prawicowe, bo stoi twardo na straży prawicowego światopoglądu. To Prawo i Sprawiedliwość jest wieloskrzydłowe, a PO na to odpowiada: „nie będziemy budować szerokiego frontu, tylko będziemy zawężać się do marginesu”. Tylko, że ten chadecki margines i tak już przejął Pis.

CZYTAJ TAKŻE:Grzegorz Schetyna, liberalny konserwator układów rozproszonych

A sygnał, że Grzegorz Schetyna buduje „chadecję” to dobra wiadomość dla Ryszarda Petru?

Trudno powiedzieć, ponieważ w tym szaleństwie Schetyny może być metoda. Petru od jakiegoś czasu zaostrza swój profil światopoglądowy. Jego stosunek do ustawy aborcyjnej, świadczy o tym, że cała partia Petru schodzi na pozycje prawicowe. Partia, która miała być partią liberalną, dzisiaj okazuje się partią, która przesuwa się w kierunku PiS-u i być może w tym wyścigu Schetyna chciał Petru wyprzedzić. Na mecie będzie jednak sromotna klęska tych małych partii: PO i Nowoczesnej.

W całej tej sytuacji punktuje Mateusz Kijowski, który w ostatnich dniach ostro atakuje Grzegorza Schetynę. To napięcie między PO i KOD jest coraz bardziej konfrontacyjne.

Ja myślę, że jakikolwiek błędu nie popełniłby Grzegorz Schetyna, to będzie przez Kijowskiego atakowany. Tak dzieje się od sławetnej wizyty Mateusza Kijowskiego u Donalda Tuska w Brukseli. Te pierwsze strzały padły ze strony Kijowskiego w stronę „schetynowatej” PO. Spór będzie więc trwał, ale myślę, że wyborcy od takiego sporu uciekają. Chcą lokować swoje głosy bezpiecznie. To co się dzieje po stronie tzw. opozycji, to jest powielanie starego błędu na prawicy - dokąd nie wyłoniła się z niej taka partia jak PiS, która takie odpryski albo wyniszczyła, albo zjednoczyła. W dzisiejszej opozycji mamy mnogość liderów, ale każdy z tych liderów panuje nad zaledwie kilkoma procentami poparcia społecznego i nie chce ich oddać.

CZYTAJWNIEŻ:Kijowski wrócił z urlopu i kpi ze Schetyny. Zapowiada też międzynarodową ofensywę KOD w Europie!

A nie wynika to głównie z kwestii ambicjonalnych, które są ważniejsze dla tzw. liderów opozycji, niż tych politycznych?

Jak najbardziej. Wchodzą w grę takie kwestie jak wysokie mniemanie o sobie, emocje i chęć zniszczenia ewentualnych pretendentów. Mamy też do czynienia z fałszywym pojmowaniem rzeczywistości. Po stronie opozycji cały czas istnieje przekonanie: albo my, albo PiS. To nieprawda, nawet analizując poparcie procentowe. Można raczej układać rzeczywistość w oparciu o stwierdzenie: albo PiS, albo jakaś inna partia. Tylko, że tej nowej partii, nowej jakości politycznej już prawie na pewno nie stworzy ta, rozbita na różne odpryski i skłócona, opozycja.

Czytaj na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.