Skandaliczny atak prof. Friszke na IPN i rząd: „To nie Niemcy zabijali Żydów w Jedwabnem. Politycy PiS próbują wyprzeć winę określonej grupy Polaków”

fot. YouTube/Polskie Radio
fot. YouTube/Polskie Radio

„Polityka historyczna przegra, bo to ideologia, a nie historia. To, co robi obecna władza, jest dowartościowywaniem moralnym polskiego ludu. To jest dowartościowywanie nie państwa, nie kultury, ale zwykłych, przeciętnych ludzi. Nie oficerów, tylko zwykłych żołnierzy, nie liderów „Solidarności”, tylko zwykłych działaczy”– mówi były członek Rady IPN, historyk PAN, prof. Andrzej Friszke w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”.

Według niego potrzebne jest powiedzenie tym zwykłym ludziom, że byli po właściwej stronie, że coś od nich zależało.

Tylko bardzo niebezpiecznie jest budowanie opozycji: przywódcy i elity kontra szarzy żołnierze. Jednak dzieje wojen, a także tak skomplikowanych rewolucji jak nasza zależały w dużej mierze od decyzji przywódców. To, co się obecnie tworzy, jest historią ahistoryczną

—przekonuje historyk i dodaje, że Lech Kaczyński ma swoje miejsce w historii opozycji i „Solidarności”. Jarosław Kaczyński również, ale „nie miał wpływu na zachowania większej grupy ludzi”, bo był „zwykłym działaczem”.

Nie trzeba fałszować historii, żeby zaznaczyć jego (Lecha Kaczyńskiego-red.) rolę. Nie rolę przywódczą, ale był ważną postacią w tym ruchu. Od początku był jednym ze znanych działaczy regionu gdańskiego. […] Jarosław Kaczyński był współpracownikiem opozycji od 1976 roku. Jednym z wielu. W swojej książce przypisuje sobie role przywódcze, kiedy tak naprawdę był zwykłym działaczem. Nie miał żadnego kręgu zwolenników, był jedną z osób z kręgu Macierewicza

—zaznacza prof. Friszke. Jak podkreśla nowy szef IPN dr Jarosław Szarek kłamie, gdy mówi, że w Jedwabnem Niemcy zabili Żydów.

On się teraz wycofuje, próbuje niuansować. Ale zachwiał poczuciem prawdy, wprowadził dysonans. Wcześniej podobnie mówiła Anna Zalewska, szefowa MEN. To, co zrobiła pani Zalewska, było co najmniej ucieczką od powiedzenia prawdy. W mojej ocenie ta pani nie ma odwagi cywilnej, skompromitowała się.[….] Nawet jeśli ekshumację się dokończy, będą podobne wyniki. Politycy próbują wyprzeć winę określonej grupy Polaków za zbrodnię w Jedwabnem

—uważa historyk. Jego zdaniem minister edukacji narodowej po takich słowach powinna podać się do dymisji.

U każdego uczciwego nauczyciela dostałaby ocenę niedostateczną. Pani Zalewska wysłała komunikat do nauczycieli, że nie należy mówić prawdy, jeśli może być dla jakichś sił politycznych niewygodna. W moich oczach, i dla wielu środowisk, ta pani straciła autorytet. Podważył swą wiarygodność również szef IPN, który z mocy ustawy odpowiada za prawdę historyczną, mówiąc, że za zbrodnię w Jedwabnem odpowiadali Niemcy

—dodaje prof. Friszke. Według niego prezes IPN porusza się w dwóch obszarach: opinii publicznej w Polsce i opinii publicznej na świecie.

I wiele środowisk, różnych instytucji, zajmującymi się zbrodniami niemieckimi, zagładą Żydów, które są partnerem IPN, odebrało wypowiedź nowego szefa instytutu źle. Szef IPN musi być wiarygodny. Sam nie może mówić nieprawdy i podważać miarodajnych ustaleń śledztwa, bo szkodzi wizerunkowi Polski. Jeśli rządzącym zależy na prostowaniu nieprawdy o Polsce na świecie, to sami nie możemy zakłamywać historii

—przekonuje i dodaje, że powrót IPN do tradycji Kurtyki nie wróży dobrze.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.