Przez ostatnie lata obowiązywała w tym resorcie poprawność polityczna. Nie liczyła się wiedza, nie liczyły się fakty. Chciano się przypodobać Komisji Europejskiej, zamiast ją kształcić i przekonywać, że żyjemy w całkowicie innych warunkach i mamy całkowicie inne dziedzictwo kulturowo-przyrodnicze
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Minister Środowiska prof. Jan Szyszko.
wPolityce.pl: Jak wyglądają kontakty resortu z Komisją Europejską w sprawie Puszczy Białowieskiej?
Prof. Jan Szyszko: Po pierwsze doszło do wielkiego nieporozumienia, a to nieporozumienie wynika z faktu, że Puszcza Białowieska posiada obszary regulowane programem „Natura 2000”, które to wymagają ochrony czynnej, czyli pewnych działań, a z drugiej strony puszczę wpisano w roku 2014 na światową listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. Odbyło się to bez konsultacji z lokalną społecznością. Nie znalazłem również informacji, jakoby polski rząd był o tym poinformowany. Dokonał tego były wiceminister środowiska. Wpisanie puszczy na listę UNESCO zakłada całkowity brak ingerencji człowieka, czyli jedynie bierną obserwację puszczy. Nawet jednak tych działań nie można przeprowadzać w pełnym zakresie, bo jak przeczytałem w jednym z punktów: „nie wolno stresować owadów w czasie snu”. Mamy więc do czynienia z poważnym sporem, ale trzeba wyraźnie powiedzieć, że wyjaśniliśmy to w Stambule (polska delegacja z Ministerstwa Środowiska z przedstawicielami Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) wypracowała kompromisowy projekt decyzji Komitetu Światowego Dziedzictwa (UNESCO) dotyczący Puszczy Białowieskiej - przyp. red.), a w tej chwili z Komisją Europejską trwa spór właśnie dlatego. Wynika on z masowego ginięcia siedlisk, głównie na skutek błędnych decyzji gospodarczych naszych poprzedników. KE jest zaniepokojona i wystosowała do nas pytania, na które udzieliliśmy odpowiedzi. Drzewostany dojrzały, to znaczy że doszły do swojego wieku fizycznego i jeśli się ich nie utrzymuje, to masowo zamierają. Uruchamia się pewien proces chorób, w tym także choroby owadzie, epidemie, które dobijają drzewostany. Zamiera świerk, bo masowo zaczął występować kornik drukarz. Zamierają też jesion i dęby. Z Komisją Europejską jesteśmy w stałym kontakcie. Myślę, że wszystko zakończy się jednak pomyślnie.
Czy krytyka poczynań resortu kierowana przez niektóre środowiska ekologiczne i media wynika z rzeczywistej troski o ekologię, a na ile wybrzmiewa w tym bieżąca walka polityczna?
Ja myślę, że z jednego i drugiego. Dlatego, że są ludzie, którzy chcą na tym zbić kapitał polityczny i być może wynika to z ich przekonań i światopoglądu. Są też ludzie, którzy są szczerze oddani ochronie przyrody i takie hasło, jak: „nie wycinaj, czy „nie zabijaj” jest dla nich niezwykle nośne. Bardzo często są to ludzie wielkiego serca, którzy chcą chronić, ale niestety nie mają odpowiedniej wiedzy.
Są też podatni na manipulację?
Tak, to nie ulega wątpliwości.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przez ostatnie lata obowiązywała w tym resorcie poprawność polityczna. Nie liczyła się wiedza, nie liczyły się fakty. Chciano się przypodobać Komisji Europejskiej, zamiast ją kształcić i przekonywać, że żyjemy w całkowicie innych warunkach i mamy całkowicie inne dziedzictwo kulturowo-przyrodnicze
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Minister Środowiska prof. Jan Szyszko.
wPolityce.pl: Jak wyglądają kontakty resortu z Komisją Europejską w sprawie Puszczy Białowieskiej?
Prof. Jan Szyszko: Po pierwsze doszło do wielkiego nieporozumienia, a to nieporozumienie wynika z faktu, że Puszcza Białowieska posiada obszary regulowane programem „Natura 2000”, które to wymagają ochrony czynnej, czyli pewnych działań, a z drugiej strony puszczę wpisano w roku 2014 na światową listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. Odbyło się to bez konsultacji z lokalną społecznością. Nie znalazłem również informacji, jakoby polski rząd był o tym poinformowany. Dokonał tego były wiceminister środowiska. Wpisanie puszczy na listę UNESCO zakłada całkowity brak ingerencji człowieka, czyli jedynie bierną obserwację puszczy. Nawet jednak tych działań nie można przeprowadzać w pełnym zakresie, bo jak przeczytałem w jednym z punktów: „nie wolno stresować owadów w czasie snu”. Mamy więc do czynienia z poważnym sporem, ale trzeba wyraźnie powiedzieć, że wyjaśniliśmy to w Stambule (polska delegacja z Ministerstwa Środowiska z przedstawicielami Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) wypracowała kompromisowy projekt decyzji Komitetu Światowego Dziedzictwa (UNESCO) dotyczący Puszczy Białowieskiej - przyp. red.), a w tej chwili z Komisją Europejską trwa spór właśnie dlatego. Wynika on z masowego ginięcia siedlisk, głównie na skutek błędnych decyzji gospodarczych naszych poprzedników. KE jest zaniepokojona i wystosowała do nas pytania, na które udzieliliśmy odpowiedzi. Drzewostany dojrzały, to znaczy że doszły do swojego wieku fizycznego i jeśli się ich nie utrzymuje, to masowo zamierają. Uruchamia się pewien proces chorób, w tym także choroby owadzie, epidemie, które dobijają drzewostany. Zamiera świerk, bo masowo zaczął występować kornik drukarz. Zamierają też jesion i dęby. Z Komisją Europejską jesteśmy w stałym kontakcie. Myślę, że wszystko zakończy się jednak pomyślnie.
Czy krytyka poczynań resortu kierowana przez niektóre środowiska ekologiczne i media wynika z rzeczywistej troski o ekologię, a na ile wybrzmiewa w tym bieżąca walka polityczna?
Ja myślę, że z jednego i drugiego. Dlatego, że są ludzie, którzy chcą na tym zbić kapitał polityczny i być może wynika to z ich przekonań i światopoglądu. Są też ludzie, którzy są szczerze oddani ochronie przyrody i takie hasło, jak: „nie wycinaj, czy „nie zabijaj” jest dla nich niezwykle nośne. Bardzo często są to ludzie wielkiego serca, którzy chcą chronić, ale niestety nie mają odpowiedniej wiedzy.
Są też podatni na manipulację?
Tak, to nie ulega wątpliwości.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/301654-minister-szyszko-o-puszczy-bialowieskiej-przez-zaniechania-moich-poprzednikow-stracilismy-juz-800-milionow-zlotych-nasz-wywiad