Były ambasador Słowacji w USA: „Amerykanie wracają do Europy i pokazują, że wciąż obowiązuje zasada: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. globsec.org
Fot. globsec.org

Amerykanie najwyraźniej zrozumieli, że tu, w Europie, a szczególnie na jej wschodniej flance, gra muzyka. Mamy więc do czynienia ze strategicznym przesunięciem

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Rastislav Káčer, szef Globalnego Forum Bezpieczeństwa w Bratysławie (GLOBESEC), były ambasador Słowacji w USA, były przewodniczący słowackiej Komisji Atlantyckiej.*

Czytaj także: Ważna deklaracja Obamy po spotkaniu z Dudą. Nad Wisłą będzie batalion tysiąca żołnierzy USA i dowództwo brygady

wPolityce.pl: Sojusz przygotowuje się do wysuniętej obecności w Europie Wschodniej. Stany Zjednoczone będą odgrywać rolę wiodącą, jeśli chodzi o obecność sił NATO w Polsce. To przełom? Spełnienie obietnic Waszyngtonu?

Rastislav Káčer: To ogromny przełom! Nie bez powodu szczyt NATO odbywa się w Polsce, najważniejszym państwie na wschodniej flance. Jako Słowak mogę z dumą powiedzieć, że dla nas Polska to niekwestionowany lider regionu w kwestiach bezpieczeństwa. Nie mogłoby być lepszego miejsca na ten szczyt niż Warszawa. Nie mogłoby być także lepszego momentu. Mamy wojnę na wschodniej Ukrainie, wrogie przejęcie Krymu, terroryzm. Jeśli miałbym wybrać tylko jedną rzecz, która powinna determinować politykę NATO w najbliższym czasie, to wybrałbym Rosję. Kreml przekroczył wszystkie czerwone linie. Jak powiedział dziś sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg: To nie Zachód, to nie Sojusz, szuka konfrontacji. My ciągle wyciągamy rękę do Moskwy. To Putin jest konfrontacyjny. Nie możemy tego akceptować. To nie jest business as usual.

Amerykanie robią co mogą, by zapewnić nas o swojej lojalności. Nie da się jednak ukryć, że wycofali się nieco z Europy w ostatnich latach, dokonali zwrotu na Pacyfik, musieli też gasić pożary na Bliskim Wschodzie. Czy to oznacza, że USA powracają na stary kontynent?

Jestem jednym z tych, którzy bardzo krytycznie odnoszą się do zwrotu USA na Pacyfik. Nie mam nic przeciwko Azji, ale moim zdaniem Amerykanie powinni koncentrować się na więzi transatlantyckiej, zamiast ją osłabiać. Zresztą są tacy, którzy twierdzą, że tzw. „pacific pivot” pozostał głownie na papierze, i w zamian za coś, czego de facto nie ma, Waszyngton wycofał się z Europy, co pozwoliło Putinowi zaatakować Ukrainę. To dość wysoka cena do zapłacenia za strategiczne mrzonki. Amerykanie uznali, że Europa jest bezpieczna i stabilna. To było trochę naiwne. Tak jak wtedy, gdy Bush powiedział, że spojrzał Putinowi w oczy i uznał, że jest on szczery. Teraz Amerykanie jednak najwyraźniej zrozumieli, że tu, w Europie, a szczególnie na jej wschodniej flance, gra muzyka. Mamy więc do czynienia ze strategicznym przesunięciem – z Azji bardziej na Europę. Widzimy tzw. „cichy pivot” na Europę.

Rotacyjna obecność to maksimum tego, co możemy osiągnąć? Czy jest szansa, że kiedyś powstaną w Polsce stałe bazy NATO?

Szczerze, potrzebujemy wiarygodnych metod odstraszania, a rotacyjna obecność, szczególnie wojsk USA, spełnia ten warunek. Nie szukamy konfrontacji z Kremlem, a stałe bazy Sojuszu na wschodniej flance zapewne zostałyby tak odebrane przez Moskwę. Rotacyjna obecność to kompromis na wielu poziomach: chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa państwom na wschodniej flance, nie będąc jednocześnie zbyt konfrontacyjnym. Nie jesteśmy już w latach 50-tych, to nie jest nowa zimna wojna. Jednocześnie pokazujemy Rosji: zasada muszkieterów wciąż obowiązuje. Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich.

Na szczycie NATO rozmawiała Aleksandra Rybińska

Historyczny szczyt NATO w Warszawie. Szef MON: „To najważniejszy szczyt o przełomowym znaczeniu dla bezpieczeństwa Polski, Europy i świata”. RELACJA

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych