Nie tylko premier Beata Szydło, ale żaden poseł nie powinien zabierać głosu po Stefanie Niesiołowskim

PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Stefan Niesiołowski wystąpił w Sejmie. Nie tylko podczas obrad komisji obrony narodowej, ale także na sali plenarnej. Uzasadniał wniosek posłów PO o odwołanie ministra obrony Antoniego Macierewicza. I na tym można by zakończyć opis tego wydarzenia.

Gdyby posłowie wszelkich opcji (może poza klubem PO, bo w jego wypadku to chyba niemożliwe) szanowali siebie, Sejm, a przede wszystkim wyborców, na wystąpieniu Niesiołowskiego sejmowa debata powinna się zakończyć. Odnoszenie się do jego wywodów jest po prostu poniżej wszelkiego poziomu i godności posłów Rzeczypospolitej. A to dlatego, że to wystąpienie było poniżej wszelkiego poziomu. Co jeszcze dobitniej potwierdziło kilka zdań w ramach sprostowania, gdy Stefan Niesiołowski snuł rozważania semantyczne o „wariacie” i „chyba wariacie”.

Sejmowe przemówienie Stefana Niesiołowskiego powinno zostać skwitowane solidarnym milczeniem posłów, żeby dać sygnał opinii publicznej, że drastyczne ośmieszanie Sejmu Rzeczypospolitej nie jest jednak możliwe, a jeśli do tego doszło, to posłowie potrafią adekwatnie zareagować. Nie jest nawet ważne, jakie problemy ma Stefan Niesiołowski z samym sobą, bo ma je od dość dawna. Ważniejsze jest to, że Platforma Obywatelska właśnie jego wyznaczyła do uzasadniania wniosku, co gwarantowało dokładnie to, co się wydarzyło. Co oznacza, że od początku chodziło o parodię. Nie sądzę, żeby w ten sposób posłowie PO chcieli ośmieszyć własny wniosek o dymisję, choć tak się właśnie stało. Ale być może przewodniczący Grzegorz Schetyna i szef klubu Sławomir Neumann są niezwykle przebiegli. Zakładam, że jednak chodziło o dokopanie Antoniemu Macierewiczowi, a nawet Schetyna i Neumann nie spodziewali się, iż wystąpienie Niesiołowskiego będzie tak kuriozalne.

Szkoda mi premier Beaty Szydło, że jednak zmusiła się do polemizowania ze Stefanem Niesiołowskim dla dobra sprawy i z lojalności wobec własnego ministra. Tym bardziej że sama zauważyła, iż występować po wyznaczeniu Stefana Niesiołowskiego nie powinna. Uważam, że lepiej byłoby, gdyby po wysłuchaniu posła Niesiołowskiego jednak zrezygnowała. Sejm nie ma najlepszych notowań, ale pewnych rzeczy nie powinno się w nim bezwzględnie robić. A jedną z takich rzeczy jest polemizowanie z czymś tak kuriozalnym, jak gawęda Stefana Niesiołowskiego. Został wybrany posłem i trzeba to uszanować, jednocześnie minimalizując skutki jego zasiadania w sejmowych ławach. Premier rządu, mająca na głowie naprawdę poważne sprawy, nie musi dowartościowywać Stefana Niesiołowskiego. Nawet wtedy, gdy klub PO wybrał go jako swego reprezentanta do uzasadnienia wniosku o dymisję ministra Macierewicza. Samo odnoszenie się do słów Niesiołowskiego dla każdego szefa rządu, niezależnie od politycznej opcji, byłoby poniżające. Nawet posłowie PO powinni mieć świadomość, że wiele stracili wystawiając Stefana Niesiołowskiego, więc także ich milczenie byłoby złotem.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.