Miasto ma reprezentować interes publiczny, nie handlarzy roszczeń - a tak się działo do tej pory
— mówi Jan Śpiewak, przewodniczący klubu Miasto Jest Nasze, komentując w rozmowie z wPolityce.pl sprawę reprywatyzacji działki w centrum Warszawy.
wPolityce.pl: Ministerstwo Finansów ujawniło w środę dokument, z którego wynika, że alarmowało ratusz w Warszawie o tym, by nie reprywatyzować działki (Chmielna 70), ponieważ nie ma ku temu przesłanek prawno-administracyjnych. Mimo to urzędnicy HGW zdecydowali się na ten krok. Czy można stanąć w roli adwokata diabła i uznać, że decyzja z resortu finansów… Zginęła? Zapodziała się w ratuszu?
Jan Śpiewak, Miasto Jest Nasze: Ciężko w to uwierzyć, że dokument mógł się zagubić, że nagle najważniejsza dokumentacja ginie gdzieś w ratuszu. Zresztą nawet gdyby tak się stało, to cała sytuacja każe postawić pytaniem, jak często taka dokumentacja „ginie”. Nie wierzymy, że jest to możliwe, ale nawet jeśli jakimś cudem tak było, to świadczy to o ogromnej niekompetencji i bałaganie, jakie panują w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. A gdy jest chaos i mętna woda, to sprzyja to nieprawidłowościom i łamaniu prawa…
Poza tym nawet gdyby taka dokumentacja zaginęła czy po prostu nie dotarła, to wydaje się, że urzędnicy pani prezydent powinni mieć wiele wątpliwości, czy godzić się na proces reprywatyzacji.
Dokładnie tak! Nawet gdyby tej dokumentacji nie było, to ratusz miał wystarczająco dużo przesłanek, by odmówić takiego zwrotu…
… albo przynajmniej wstrzymać decyzję.
Odmówić. Pan mecenas Nowaczyk mógłby pójść do sądu, jeśli nie spodobała mu się decyzja ratusza o odmowie. A tutaj widzimy ileś tam decyzji poprzedzających ze strony ratusza, które były na rękę Nowaczykowi. Mamy samą decyzję o zwrocie, wcześniej o zmianie planu zagospodarowania…
To bardzo ciekawa historia. Kilkanaście miesięcy przed oddaniem działki zmieniono jest status.
W 2010 roku, gdy ratusz już wiedział, że są roszczenia do tej działki, zmieniono plan zagospodarowania tej części i umożliwiono budowę wieżowców w tym miejscu. A trzeba wiedzieć, że bardzo rzadko zdarza się, by podejmowano decyzje, by zmieniać cały plan, a tutaj tak się stało - nagle jest zmieniany drugi raz, na korzyść handlarzy roszczeń, bowiem wartość działki została podniesiona dziesięciokrotnie…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Miasto ma reprezentować interes publiczny, nie handlarzy roszczeń - a tak się działo do tej pory
— mówi Jan Śpiewak, przewodniczący klubu Miasto Jest Nasze, komentując w rozmowie z wPolityce.pl sprawę reprywatyzacji działki w centrum Warszawy.
wPolityce.pl: Ministerstwo Finansów ujawniło w środę dokument, z którego wynika, że alarmowało ratusz w Warszawie o tym, by nie reprywatyzować działki (Chmielna 70), ponieważ nie ma ku temu przesłanek prawno-administracyjnych. Mimo to urzędnicy HGW zdecydowali się na ten krok. Czy można stanąć w roli adwokata diabła i uznać, że decyzja z resortu finansów… Zginęła? Zapodziała się w ratuszu?
Jan Śpiewak, Miasto Jest Nasze: Ciężko w to uwierzyć, że dokument mógł się zagubić, że nagle najważniejsza dokumentacja ginie gdzieś w ratuszu. Zresztą nawet gdyby tak się stało, to cała sytuacja każe postawić pytaniem, jak często taka dokumentacja „ginie”. Nie wierzymy, że jest to możliwe, ale nawet jeśli jakimś cudem tak było, to świadczy to o ogromnej niekompetencji i bałaganie, jakie panują w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. A gdy jest chaos i mętna woda, to sprzyja to nieprawidłowościom i łamaniu prawa…
Poza tym nawet gdyby taka dokumentacja zaginęła czy po prostu nie dotarła, to wydaje się, że urzędnicy pani prezydent powinni mieć wiele wątpliwości, czy godzić się na proces reprywatyzacji.
Dokładnie tak! Nawet gdyby tej dokumentacji nie było, to ratusz miał wystarczająco dużo przesłanek, by odmówić takiego zwrotu…
… albo przynajmniej wstrzymać decyzję.
Odmówić. Pan mecenas Nowaczyk mógłby pójść do sądu, jeśli nie spodobała mu się decyzja ratusza o odmowie. A tutaj widzimy ileś tam decyzji poprzedzających ze strony ratusza, które były na rękę Nowaczykowi. Mamy samą decyzję o zwrocie, wcześniej o zmianie planu zagospodarowania…
To bardzo ciekawa historia. Kilkanaście miesięcy przed oddaniem działki zmieniono jest status.
W 2010 roku, gdy ratusz już wiedział, że są roszczenia do tej działki, zmieniono plan zagospodarowania tej części i umożliwiono budowę wieżowców w tym miejscu. A trzeba wiedzieć, że bardzo rzadko zdarza się, by podejmowano decyzje, by zmieniać cały plan, a tutaj tak się stało - nagle jest zmieniany drugi raz, na korzyść handlarzy roszczeń, bowiem wartość działki została podniesiona dziesięciokrotnie…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/298899-nasz-wywiad-spiewak-o-reprywatyzacji-w-warszawie-ratusz-hgw-reprezentowal-interesy-handlarzy-roszczen-to-nie-przypadek-ale-celowe-dzialanie