Degrengolada wymiaru sprawiedliwości trwa od ćwierćwiecza. Im dalej od Warszawy, tym kryzys sądów bardziej okazały

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Tekst ukazał się w serwisie sdp.pl.

Bez niezależnych mediów lokalnych, życie w społecznościach lokalnych w sposób nieuchronny ulega degeneracji. Zwykle w środowiskach takich powstają kliki, posiadające wspólne interesy. Walka o realizację własnych finansowych celów, często w kostiumie politycznych sojuszy jako taktyczną drogę umożliwiającą ich spełnienie, powoduje powstawanie nowych sieci między dotychczas istniejącymi. Także powstawanie nowych, konkurencyjnych wobec jednych już istniejących bądź wspierających nowe koterie. Łamane są zasady rzeczywistej demokracji. Wąskie grupy interesów, będące często stopem peerelowskiej nomenklatury, nowego biznesu, dawnych służb specjalnych i jej agentury oraz nowych, w tym solidarnościowych elit, decydują o całokształcie życia społecznego, ekonomicznego i politycznego. Każda istotna dziedzina życia na szczeblu lokalnym niepostrzeżenie może przerodzić się w swoją zwyrodniałą postać.

Są jednak obszary szczególnie wrażliwe, co ważne, mające fundamentalny wpływ na pogłębianie się kryzysu w innych dziedzinach. Do nich należy wymiar sprawiedliwości. Jest on naturalnym najskuteczniejszym regulatorem życia społecznego.

Jeśli idzie o polski wymiar sprawiedliwości, jego degrengolada trwa w najlepsze od ćwierćwiecza. Charakterystyczne też, że im dalej od Warszawy, tym kryzys sądów jest coraz bardziej okazały. Przy czym często absurdalne decyzje będące przeciwieństwem sprawiedliwości, podejmowane na najniższych szczeblach, znajdują poparcie na kolejnych wyższych stopniach wymiaru sprawiedliwości, włącznie z Sądem Najwyższym. Nie chcę przesądzać co o tym decyduję, ale na pewno w grę wchodzą takie rzeczy jak: niechlujstwo, lenistwo, brak profesjonalizmu, a pewnie także fałszywie rozumiana branżowa solidarność. Jedną z takich bolesnych spraw zajmuję się od trzech lat. Skrajna bezmyślność sądów w Rzeszowie, przemieszana z niewiedzą, przeżarta fałszywymi przekonaniami zaszczepianymi od 25 lat przez Gazetę Wyborczą, krzywdzi boleśnie człowieka, który w istocie działał dla dobra ogólnego.

Znany rzeszowski poeta i pisarz Wiesław Zieliński, w swojej książce „Bagno” opisał agenturalne powiązania miejscowego środowiska literackiego z SB. Ujawnił kilku tajnych współpracowników, w tym jednego ze swych młodszych kolegów po piórze, o agenturalnym pseudonimie „Literat”. Ten jako jedyny spośród wskazanych w książce tajnych współpracowników SB, wniósł przeciwko autorowi „Bagna” sprawę do sądu.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.