Ryszard Petru byłby pierwszą ofiarą rewolucji, o której roi, sądząc, że da mu władzę

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Dwie bodaj najgłośniejsze postacie rewolucji francuskiej, czyli Georges Danton i Maximilien de Robespierre, były bez porównania od Ryszarda Petru mądrzejsze, bardziej przewidujące i politycznie doświadczone, a jednak rewolucja je pożarła (konkretnie skróciła o głowy). W 1794 r., w odstępie niecałych czterech miesięcy, przy czym 34-letni wtedy Danton był pierwszy. Szczególnie Georges Danton przypomina Ryszarda Petru, jeśli chodzi o styl bycia i zachowanie. I od zemsty sił wyzwolonych podczas rewolucji nie obroniło go nawet to, że był świetnym mówcą, potrafiącym grać tłumami i wpływać na ich emocje, a przez to także na ich czyny. Przy Dantonie oratorskie umiejętności Petru, a tym bardziej jego charyzma są poniżej jakiejkolwiek skali. Dantonowi dano przynajmniej szansę, żeby się wytłumaczył, w wypadku Petru jest to bardzo mało prawdopodobne, bo kto chciałby go słuchać podczas rewolucyjnej gorączki.

Gdy Ryszard Petru roi o rewolucji, powinien się dziesięć razy zastanowić. Bo może nie być takiej dziupli, w której zdoła się schować, gdyby do jakiejś rewolucji doszło.

Oczywiście nie życzę mu niczego złego, tym bardziej że nie przewiduję żadnej rewolucji. Zachęcam tylko do większego wysiłku intelektualnego, bo to się czasem przekłada na to, że lepiej się wie, co jest naprawdę niebezpieczne. A dla Ryszarda Petru nie ma rzeczy bardziej niebezpiecznej niż rewolucja, o której tak lekkomyślnie się wypowiada.

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.