Senator Jackowski o audycie rządów PO-PSL: „Rzeczpospolita była traktowana jak prywatny folwark skolesiowanych środowisk”. NASZ WYWIAD

fot. profil J.M. Jackowskiego na Facebooku
fot. profil J.M. Jackowskiego na Facebooku

Zdarzenie z ambasady polskiej w Moskwie, które opisał minister Kamiński, wpisuje się w ciąg innych działań. To skandal, żeby źródło osobowe, które mogło wnieść wiele do sprawy smoleńskiej, denuncjować władzom rosyjskim

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Maria Jackowski, senator PiS.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jarosław Gowin: „Audyt potwierdza moją krytyczną diagnozę, która sprawiła, że odszedłem z Platformy”. NASZ WYWIAD

wPolityce.pl: Co pana najbardziej poruszyło w audycie rządów PO-PSL, przedstawionym przez poszczególnych ministrów gabinetu Beaty Szydło?

Jan Maria Jackowski: Przede wszystkim to, że Rzeczpospolita była traktowana jak prywatny folwark jednego środowiska, czy iluś tam skolesiowanych ze sobą środowisk politycznych. Traktowana była jak indywidualna własność, dana raz na wieczną pamiątkę i tak miało trwać. Reakcja na ten audyt pokazuje najlepiej, że nie ma odniesień merytorycznych do konkretnych wniosków, które były w nim zawarte. Jest tylko gigantyczne oburzenie, z powodu tego, jak w ogóle śmiano rozliczać tę ekipę, której dano Rzeczpospolitą raz na wiecznej rzeczy pamiątkę. To pokazuje też, że budowano Rzeczpospolitą na zasadzie podziału, żeby byli równi i równiejsi.

Czyli?

Budowano państwo dla tych, którzy byli beneficjentami przemian Okrągłego Stołu oraz układów wytworzonych w praktyce działania III RP. To państwo nie było natomiast przyjazne dla zwykłych ludzi. Zmiana, która obecnie w Polsce się dokonuje jest więc śmiertelnym zagrożeniem dla tego środowiska, które obawia się, że straci swój antydemokratyczny monopol zawłaszczenia państwa polskiego.

Czy informacje zawarte w audycie - zwłaszcza te podane przez ministrów Mariusza Kamińskiego i Antoniego Macierewicza o inwigilacji dziennikarzy, uczestników manifestacji z czasów rządów PO-PSL, księdza Stanisława Małkowskiego, obrońców krzyża, a także niektórych polityków – odbierają obecnej opozycji moralne prawo do tego, żeby chodziła w marszach w obronie demokracji?

Widzimy skrajną obłudę tych środowisk, ponieważ powołują się dziś na demokrację, a sami traktowali ją instrumentalnie. Przejawiało się to choćby pogardą dla 7 mln podpisów pod projektami inicjatywy obywatelskich, takich jak referenda w sprawie sześciolatków, emerytur, czy Lasów Państwowych. Przypomnę, że na samym początków rządów ekipy PO-PSL zmielono 750 tys. podpisów w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. Z drugiej strony prowadzono bezprecedensową inwigilację, o czym świadczy ponad milion śladów tego, że obywatele mieli sprawdzane billingi, albo byli kontrolowani w inny sposób. To największa skala tego rodzaju działalności w Unii Europejskiej.

Czytaj dalej na następnej stronie===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.