Dr Jabłoński o sojuszu opozycji: „Jaka koalicja?! Do wyborów Platforma przestanie istnieć, a Nowoczesna będzie miała poparcie na granicy progu”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Koalicja opozycji może być formalnie zawiązana, bo będą takie kroki w stronę stworzenia na wybory Frontu Jedności Narodu. Ale pytam: w jakich wyborach?! Do parlamentarnych zostało jeszcze 3,5 roku. Do tego czasu Platforma prawdopodobnie przestanie istnieć, a Nowoczesna będzie miała poparcie na granicy progu wyborczego. Plany opozycyjnej koalicji są więc dzieleniem skóry na niedźwiedziu

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Wojciech Jabłoński, politolog.

CZYTAJ WIĘCEJ: Waszczykowski o marszu opozycji: „Te protesty są oderwane od rzeczywistości. Hucpa i hipokryzja. Pozostaje tylko ignorować je”. NASZ WYWIAD

wPolityce.pl: Czy siły, które przeprowadziły sobotni marsz opozycji będą w stanie stworzyć spójną koalicję wyborczą, aby pozbawić PiS władzy?

Dr Wojciech Jabłoński: Nie. To bardzo wątły sojusz politycznych konkurentów, żeby nie powiedzieć wrogów. Środowisko KOD idzie teraz drogą środowiska politycznie już nieistniejącego: Palikot-SLD. Deklarowane są chęci koalicji i współpracy, a tak naprawdę jest wbijanie sobie noża w plecy. Tak stało się w przypadku Nowoczesnej, która próbowała przejąć na prowincji część członków Platformy, a zapłaciła za to odejściem części własnych członków. Z kolei Platforma wysyłała dramatyczne SMS-y, do swoich członków, żeby wystawić jak największą pulę platformersów na marsz opozycji.

Może to naturalne tarcia, które - jak pokazał marsz - są na opozycji do przezwyciężenia?

Nie sądzę. Z rywalizacji zasadniczo sojuszu nie będzie. Zwłaszcza, że jest to rywalizacja na bardzo prymitywnym poziomie. Moglibyśmy mówić o triumwiracie KOD-PO-Nowoczesna, ale to nie jest ta liga. Starożytni rzymscy politycy byli znani w świecie, czego nie można powiedzieć o Mateuszu Kijowskim, Grzegorzu Schetynie i Ryszardzie Petru.

Boleśnie ich pan ubódł, bo to przecież – przynajmniej we własnym przekazie – wielcy Europejczycy.

Mit. Oni są w Europie zupełnie nieznani. Schetyna był ministrem spraw zagranicznych, ale zupełnie niekompetentnym. Nawet nie potrafi mówić w obcych językach. Podobnie Petru, z którym przeprowadza się wywiady, ale generalnie jest dla Brukseli egzotycznym człowiekiem Wschodu. Nie wspomnę już o Kijowskim, który na tamtejszych salonach jest postacią kompletnie anonimową. Środowiska te nie mają więc oparcia, ani wewnątrz, w sobie nawzajem, ani na zewnątrz. To je politycznie załatwi.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych