Prof. Chwedoruk: „Wielki biznes chętnie widziałby Mateusza Morawieckiego na stanowisku premiera”. NASZ WYWIAD

fot. PAP/Jacek Turczyk/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jacek Turczyk/Jakub Kamiński

Waldemara Pawlaka, zarówno w partii, jak w rządzie, zastąpił Janusz Piechociński. Jaka z tego nauczka dla PiS?

To wprowadziło chaos wewnątrz stronnictwa, postawiło pod znakiem zapytania postawy wielu tradycyjnych wyborców PSL. Trudno zrozumieć z dzisiejszej perspektywy czemu to służyło.

Niektórzy komentatorzy, oceniając możliwość dymisji Szydło, dopatrują się raczej analogii z gabinetem Kazimierza Marcinkiewicza. Słusznie?

Sytuacja z Marcinkiewiczem była zupełnie inna. On miał być premierem rządu PO-PiS-u. W sytuacji, kiedy Platforma obrała inną drogę polityczną niż wielką koalicję, Marcinkiewicz, pozbawiony poważniejszej pozycji wewnątrz PiS, stracił rację bytu jako premier. Teraz jest zupełnie inaczej, choć pamiętajmy, że rządzi nami koalicja.

Mówi pan o porozumieniu wyborczym Kaczyński-Ziobro-Gowin?

Tak. Wszyscy utożsamiamy formację rządzącą w prosty sposób z PiS-em, ale tam są również odrębne podmioty. Dla nich szczególnie może być ważne to, aby ktoś kto stoi na czele rządu niekoniecznie był liderem PiS.

Twierdzi pan, że pozycja Beaty Szydło jest pewna i jej dymisja byłaby nieracjonalna. Skąd w takim razie biorą się pogłoski, że na stanowisku premiera miałby ją zastąpić Mateusz Morawiecki?

Pamiętajmy, że polityka nie sprowadza się tylko do marketingu, ale jest także grą twardych interesów. Nie mam tu na myśli interesów wewnątrz PiS i prawicowego porozumienia, lecz nade wszystko świat wielkiego biznesu. Jego wpływy na politykę demokratycznie wybranych polityków są wielopoziomowe i stanowią chyba główne wyzwanie demokracji w skali globalnej. To dotyczy nie tylko Polski. Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że wielki biznes chętnie widziałby na stanowisku premiera kogoś, kto - używając liberalnego slangu - „lepiej rozumie rynki”. To znaczy kogoś, kto będzie mniej pryncypialnie starał się realizować prospołeczne obietnice wyborcze. Za to będzie podkreślał odpowiedzialność budżetową, konieczność utrzymywania różnych przywilejów sektora finansowego, itd. To jest coś, co w europejskiej polityce zdarza się bardzo często.

Przykłady?

W Polsce trochę przeszliśmy do porządku dziennego nad na pozór zupełnie niezrozumiałymi wydarzeniami, szczególnie we Włoszech, gdzie poprzedniego lewicowego premiera Enrico Lettę zastąpił Matteo Renzi – też lewicowy, z tej samej partii. We Francji też tak się stało, że tradycyjną ekipę partii socjalistycznej zastąpił gabinet Manuela Vallsa, zdecydowanego liberała. W obu przypadkach te zmiany sprawiały wrażenie wymuszonych naciskiem rynków, które mają mnóstwo instrumentów dających olbrzymi wpływ.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.