Proszę, nie zmieniajmy się w zbiorowego Kalego. Standardy nie są pustym dźwiękiem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Telewizyjnym Wiadomościom relacjonującym to co zdarzyło się w Sejmie przy okazji wyboru sędziego Trybunały Konstytucyjnego, udało się przynajmniej dziś w ogóle pominąć fakt podwójnego głosowania posłanki Ruchu Kukiza za Kornela Morawieckiego. Ale pojawiły się też głosy, że to jakaś błahostka.

Jestem dziennikarzem, który zeznawał w sądzie w sprawie podwójnego głosowania posła PSL Zbigniewa Mierzwy w roku 1992, co wtedy wszyscy ma czele z prawicą uznawali za wyraz demoralizacji obozu postpeerelowskiego. Skazano go. Można tak jak Łukasz Warzecha dowodzić, że glosowanie z czyjegoś upoważnienia powinno być dopuszczalne – choć sam tak nie uważam. Ale tak czy inaczej w tej chwili jest ono zakazane przez prawo.

A jednak słyszę, że nie ma problemu. Zdaje się, że podobnie uważa marszałek Kuchciński, bo zdarzyło się to ludziom ciążącym ku obozowi rządowemu. Skądinąd podejrzewam, że ani Morawiecki ani posłanka Zwiercan, debiutanci w parlamentarnej polityce, nie mieli świadomości, że to coś nagannego prawnie, dlatego na początku tak otwarcie o tym mówili. Ale powiedzenie: nic się nie stało, nie jest dobrą odpowiedzią.

Zwłaszcza w zestawieniu z moralnym wzmożeniem, które zawsze następuje wtedy, gdy można zaatakować „nie naszych”. Czytam na portalu u czołowej komentatorki, że opozycja powinna być ukarana za próbę zerwania kworum.

W roku 1994 kworum próbowała rwać opozycja, kiedy SLD głosowało ustawę dopuszczającą aborcję z przyczyn społecznych. Nie udało się, tak jak i teraz. Czy Marzena Nykiel też chciałaby tamtą opozycję karać. Nie stawiam znaku równości między tymi sytuacjami, ale rzecz w tym, że uchylenie się od głosowania jest prawem każdego posła. Po to większość jest większością żeby mogła uchwalić wszystko sama. Glosowanie dwiema kartami prawem posła nie jest.

Czytam też u wielu autorów, że Paweł Kukiz popełnił straszną zbrodnię, bo jako lider partii opozycyjnej współdziałał z innymi partiami opozycyjnymi, a nie z większością rządową. Teza wydaje mi się naciągana.

Oczywiście cicha umowa z PO i Nowoczesną czyni Kukiza cokolwiek mało wiarygodnym, zwłaszcza z perspektywy jego antypartyjnych tyrad. Nigdy nie miałem przesadnie wysokiego wyobrażenia o jego wyczuciu strategii i taktyki. Ale oburzać mnie to nie oburza.

Zgadzam się też z Piotrem Skwiecińskim, a do podobnych konkluzji, tylko z ostro antykukizowym przekazem doszedł też Stanisław Janecki, że kryzys tej formacji wcale nie jest dobrą wiadomością. Jak się rozsypie, jej wyborcy pójdą w różne strony i PiS, dziś mający większość samodzielną, nie będzie miał potencjalnej rezerwy. PiS zresztą akurat za to też nie obwiniam, bo nawet dawało Kukizowi rozmaite prezenty, z posadami w mediach publicznych włącznie. Możliwe, że muzyk uległ politycznemu ADHD.

Natomiast komentatorów przestrzegam przed kalizmem. Pojawia się on zresztą przy różnych okazjach. Choćby przy namiętnym oskarżaniu PO i PSL o swoistą zdradę związaną z rezolucją Parlamentu Europejskiego krytykującą polskie władze za rzekomy deficyt demokracji.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych