Wywiad, którego bały się niemieckie media. Adam Bujak: „Wrażenie, że nasz kraj został nam ukradziony, miałem w ciągu poprzednich ośmiu lat!”

Sosnowski: Mimo to jest w kraju grupa osób, które najwyraźniej czują się w Polsce zagrożone i protestują. Widać to na filmach i zdjęciach pokazywanych w telewizji i internecie.

Bujak: Założony w Polsce przed kilkoma miesiącami Komitet Obrony Demokracji (KOD) stanowi farsę w moich oczach. Zwolennicy KOD-u zbierają się co tydzień i organizują marsze na ulicach polskich miast. Media – również publiczne – obszernie je relacjonują. Policja ochrania uczestników tych protestów, na które stosowne urzędy wyrażają zgodę, co odbywa się zgodnie z ustalonym porządkiem. Niech Pan spróbuje zorganizować taki marsz w putinowskiej Rosji… Doprawdy dziwi mnie, i to bardzo, jak niemiecki przewodniczący Parlamentu Europejskiego może nazywać nasz kraj „sterowaną putinowską demokracją”. Taką opinię uważam za niezwykle krzywdzącą, wprost haniebną. KOD działa w Polsce bez problemu i to chyba najlepszy dowód, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona. Proszę mi powiedzieć, gdzie dokładnie miałaby być ona niby zagrożona?

Sosnowski: Krytycy zarzucają, że Trybunał Konstytucyjny został zupełnie obezwładniony, a media publiczne całkowicie poddane rządowej kontroli.

Bujak: Tych argumentów zupełnie nie potrafię zrozumieć. Ten cały teatr wokół Trybunału Konstytucyjnego jest po prostu medialnym spektaklem. Poprzednia ekipa rządowa skróciła kadencję pięciu sędziom, by móc jeszcze za swego panowania powołać ich następców; już samo to było niezgodne z Konstytucją, a będący tego konsekwencją spór prawny stał się tylko logiczną konsekwencją tego nadużycia władzy. Poza tym zaprzysiężenia pozostałych dziesięciu sędziów dokonał również jeszcze poprzedni układ, tak więc Trybunał Konstytucyjny nadal kontrolowany jest przez przeciwników obecnego rządu.

Sosnowski: To prawda, eksperci od prawa rzeczywiście są w Polsce podzieleni i absolutnie nie ma jasności co do sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. Zaistniały pat najlepiej można byłoby rozwiązać, zawierając ponadpartyjny kompromis. Drugim wielkim zarzutem wobec partii PiS (Prawo i Sprawiedliwość) jest to, że sprawuje kontrolę nad mediami publicznymi.

Bujak: To prawda, że często się o tym mówi, jednak należałoby tu wyjaśnić dwie kwestie. Po pierwsze, poprzedni rząd sprawował nad mediami publicznymi pełną kontrolę. Formalnie zarządzane one były przez osobne, pięcioosobowe gremium, jednak faktycznie członkowie tego gremium powoływani byli przez prezydenta, rząd i senat. Poprzednia partia rządząca – PO (Platforma Obywatelska) – wszędzie tam dysponowała większością, mogła więc bez problemów ściśle kontrolować media publiczne.

Sosnowski: A po drugie?

Bujak: Również w innych krajach polityka ma największy i decydujący wpływ na media publiczne. Rada zarządzająca w austriackiej telewizji publicznej (ORF) liczy 35 członków, z których większość powoływana jest przez austriacki rząd, tudzież przez samego kanclerza. A przecież nikt nie twierdzi, że demokracja w Austrii jest zagrożona. Poza tym media te nie bez powodu nazywane są państwowymi. Kto ma reprezentować państwo? Jego wrogowie?

Sosnowski: Bezpośrednim powodem naszej rozmowy stał się wywiad, jakiego polski pisarz Adam Zagajewski udzielił niemieckiej gazecie „Tagesspiegel“. Można w nim przeczytać między innymi, że Polakom został ukradziony ich kraj – to słowa Zagajewskiego. Czy Pan się z tym zgadza?

Bujak: Wręcz przeciwnie. Wrażenie, że nasz kraj został nam ukradziony, miałem w ciągu poprzednich ośmiu lat, kiedy u władzy była liberalna partia PO. Przez cały tamten czas nie byłem zapraszany do programów publicznej telewizji, a moje książki i albumy przestały być dostrzegane. Milczano na ich temat jak grób. Ale ponieważ PO została wówczas wybrana, należało ten demokratyczny wybór respektować, nie zapisałem się do żadnego KOD-u, czekałem na kolejne wybory, by w nich zwyciężyć. Jednak teraz PO wybory dotkliwie przegrała i musiała przejść do opozycji. Zmiana władzy jest w demokracji nie tylko czymś normalnym, ale także czymś zdrowym. Jeśli ktoś określa ją mianem kradzieży, to używa niewłaściwych słów i musi samego siebie zapytać, czy w ogóle rozumie istotę demokracji. Demokratycznie jest nie tylko wtedy, gdy się wygrywa, ale również, kiedy ponosi się porażkę.

Sosnowski: We wspomnianym wywiadzie Adam Zagajewski powiedział także, że żaden uznany artysta „nie staje po stronie PiS-u”. Opublikował Pan wiele książek, jest Pan laureatem licznych nagród w Wielkiej Brytanii, Izraelu, Szwajcarii i USA, nie mówiąc o Polsce, miał Pan niezliczone wystawy na trzech kontynentach, a jednocześnie nie ukrywa Pan swej sympatii i wsparcia wobec PiS-u. Czy w związku z tym nie jest Pan wystarczająco uznanym twórcą?

Bujak: To wcale nie o to chodzi. Znam dobrze Adama Zagajewskiego, jesteśmy per „ty”, a gdy w 1981 r. ogłoszony został w Polsce stan wojenny, rozdzielałem wraz z nim pakiety pomocowe potrzebującym. Szanuję jego dorobek twórczy, ale jego opinia nie jest głosem wszystkich polskich artystów i intelektualistów. To prawda, że z wszystkich ugrupowań partyjnych PiS jest mi ideowo najbliższy. Wielu jest artystów, którzy myślą podobnie. Naprawdę wielu można byłoby wymienić z nazwiska, podam choćby kilka – Jarosław Marek Rymkiewicz, jeden z najbardziej znanych polskich pisarzy współczesnych; aktorzy Jerzy Zelnik, Halina Łabonarska i Katarzyna Łaniewska; pisarz Andrzej Pilipiuk; reżyserzy filmowi Antoni Krauze i Mariusz Pilis; artysta kabaretowy Jan Pietrzak. To wszystko są znani i bardzo dobrzy artyści. Wiele innych uznanych nazwisk można byłoby tu przywołać, dlatego opinię Adama Zagajewskiego uważam doprawdy za arogancką. Myślę poza wszystkim, że żaden niemiecki twórca nie poszedłby do polskich mediów, żeby krytykować Niemcy. Taka droga jest błędna.

Sosnowski: Zagajewski zapytany został także w tym wywiadzie, dlaczego Polska obstaje przy tym, że nie będzie przyjmować uchodźców z Bliskiego Wschodu. Jako powody tego podawane są zawoalowany polski antysemityzm i polski prowincjonalizm. Według Zagajewskiego na polskiej wsi wszystko wygląda tak jak w XIX w.

Bujak: Widocznie bardzo dawno nie był na polskiej wsi. W miejscowości na południu Polski liczącej paręset mieszkańców mam letniskowy dom, a w nim bieżącą wodę, prąd, telefon i internet! Tamtejsi ludzie mogą wszystko czytać, wiedzą, co dzieje się w świecie, mają samochody. Widocznie tam panuje najnowocześniejszy XIX wiek na świecie… Czy wie Pan, dlaczego większość niemieckich obozów koncentracyjnych po 1939 r. zbudowanych zostało w okupowanej Polsce? Po prostu dlatego, że tu mieszkała większość Żydów europejskich. W wyniku wielowiekowej, pełnej tolerancji postawy Polski osiedlało się tu szczególnie dużo Żydów. Gdy w innych krajach trwały pogromy, w Polsce Żydzi robili kariery w administracji i na uniwersytetach. Antysemityzm nie narodził się w Polsce.

(…)

Rozmawiał: Adam Sosnowski

Całość rozmowy ukazała się w aktualnym numerze miesięcznika „Wpis”. Więcej na www.bialykruk.pl


Antypolonizm. Rozmowy o nienawiści wobec Polaków” - Stanisław Michalkiewicz, Tomasz Sommer. Książkę można kupić „wSklepiku.pl”.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.