Do polityków europejskich dotarł jeden fakt: że oprócz odpowiedzialności humanitarnej jest odpowiedzialność za granicę zewnętrzną, pokój społeczny i bezpieczeństwo
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ.
wPolityce.pl: „Dni nielegalnej imigracji do Europy dobiegły końca!” - oznajmił Donald Tusk, komentując porozumienie między Unią Europejską a Turcją w sprawie powstrzymania fali migracji. To myślenie życzeniowe czy rzeczywiście możemy wnioskować tak optymistycznie?
Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ: Wolałbym powiedzieć, że mamy największą do tej pory szansę, by przy pomocy uzgodnień z Turcją, ale także ustaleń związanych z pomocą dla Grecji, zahamować falę migracyjną z Południa. Wymaga to jednak wdrożenia rozwiązań i wyegzekwowania wynegocjowanych zobowiązań – zwłaszcza po stronie tureckiej – dotyczących kontroli granicy z Syrią i granicy na Morzu Egejskim. Dotyczy to także skutecznej readmisji i polityki powrotowej.
Główne wnioski porozumienia dotyczą odsyłania nielegalnych migrantów, a także skierowaniu do Turcji i Grecji pomocy finansowej. Diabeł jednak tkwi w szczegółach…
Zobowiązanie po stronie tureckiej jest kluczowe. Turcja musi się wywiązać z zatrzymania fali migracji, co UE musi zauważyć w kolejnych dniach i tygodniach. Inaczej całe porozumienie nie zadziała. Musimy wyraźnie odczuć, że presja migracyjna, która narusza dziś integralność strefy Schengen i powoduje dla Europy ciężar nie do udźwignięcia, że ta presja jest zahamowana. To warunek powodzenia całego tego planu.
Od początku zwracaliśmy uwagi na to, że kluczem do rozwiązania presji migracyjnej jest porozumienie z państwami trzecimi, co jest warunkiem koniecznym, by zatrzymać presję migracyjną i zachować integralność strefy Schengen. To nasze cele strategiczne i porozumienie z Turcją – jeśli będzie wykonane – może przybliżyć nas do tego celu.
Nie ma pan wrażenia, że Unia Europejska w sprawie imigrantów coraz wyraźniej mówi językiem Polski, Węgier, Grupy Wyszehradzkiej? Że postulaty, które jeszcze rok temu były traktowane jako nie do przyjęcia, dziś stają się oficjalnym stanowiskiem UE?
Tak jest. Dobrze pamiętam czasy, gdy niezwykle ostro krytykowano postulaty Europy Środkowej, by położyć kluczowy nacisk na ochronę granicy zewnętrznej UE, a z drugiej strony na powstrzymanie fali migrantów, ale poza granicami Unii. Dzisiaj taki punkt widzenia staje się głównym nurtem w UE – to dobry rozwój wypadków i Polska odegrała w tym ważną rolę. Musimy za wszelką cenę uniknąć powtórki z relokacji uchodźców. Temu służy zmiana logiki w tej sprawie. Ale ta sprawa nie jest zamknięta.
Turcy poradzą sobie sami z zatrzymaniem tej fali?
Z pewnością mają większe szanse niż kraje członkowskie UE. Grecja nie tylko z powodów własnych zaniedbań, ale i obiektywnych trudności, takich jak kształt granicy, nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem. Dlatego i w tym wypadku ustaliliśmy program pomocy humanitarnej na wypadek, gdyby dochodziło do nagłego wzrostu liczby przybywających migrantów, a z drugiej strony zaoferowaliśmy pomoc techniczną na rzecz ochrony granicy zewnętrznej w tamtym miejscu. Z trzeciej wreszcie strony jasno sformułowaliśmy oczekiwanie, że Grecy w najbliższych miesiącach muszą przywrócić reguły strefy Schengen na swojej granicy. Wszystko to razem daje realistyczną perspektywę, że strefa Schengen zostanie przywrócona do normalnego stanu. Dziś ryzyko dezintegracji i rozpadu Strefy Schengen jest bowiem realne, a to wiązałoby się z poważnymi stratami dla polskiej gospodarki.
W optymistycznym scenariuszu fala migrantów zostaje powstrzymana przez Turcję, a do Unii Europejskiej – przynajmniej w tym względzie – wraca jako taka normalność.
Takie warunki postawiono Turcji i Grecji, oczywiście ze wsparciem UE. Każdy ma swoją rolę do odegrania i pracę do wykonania. Jakiekolwiek pieniądze kierowane w kierunku Turcji są uwarunkowane wydajnością tego porozumienia. Wszystko to będzie poddane komitetowi sterującemu, na który UE będzie miała kluczowy wpływ. Musimy odczuć, że fala słabnie, co przed zbliżającym się okresem wiosennym jest kluczowe – potrzebne są działania. I to szybkie działania.
Jaki będzie wkład Polski w tę pomoc?
Obciążenia finansowe są związane z budżetem UE i składkami państw członkowskich – rozkładają się w sposób proporcjonalny. Wbrew niektórym doniesieniom, nie obiecano podwojenia środków. Dla wielu krajów warstwa polityczna odnosząca się do ruchu bezwizowego i przygotowania kolejnych rozdziałów akcesyjnych może być bardziej kontrowersyjna niż dla Polski. Dla nas w obliczu problemu masowej migracji uważamy, że to nie jest przeszkoda. To oczywiście nie przesądza niczego w zakresie akcesji Turcji do UE.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Do polityków europejskich dotarł jeden fakt: że oprócz odpowiedzialności humanitarnej jest odpowiedzialność za granicę zewnętrzną, pokój społeczny i bezpieczeństwo
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ.
wPolityce.pl: „Dni nielegalnej imigracji do Europy dobiegły końca!” - oznajmił Donald Tusk, komentując porozumienie między Unią Europejską a Turcją w sprawie powstrzymania fali migracji. To myślenie życzeniowe czy rzeczywiście możemy wnioskować tak optymistycznie?
Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ: Wolałbym powiedzieć, że mamy największą do tej pory szansę, by przy pomocy uzgodnień z Turcją, ale także ustaleń związanych z pomocą dla Grecji, zahamować falę migracyjną z Południa. Wymaga to jednak wdrożenia rozwiązań i wyegzekwowania wynegocjowanych zobowiązań – zwłaszcza po stronie tureckiej – dotyczących kontroli granicy z Syrią i granicy na Morzu Egejskim. Dotyczy to także skutecznej readmisji i polityki powrotowej.
Główne wnioski porozumienia dotyczą odsyłania nielegalnych migrantów, a także skierowaniu do Turcji i Grecji pomocy finansowej. Diabeł jednak tkwi w szczegółach…
Zobowiązanie po stronie tureckiej jest kluczowe. Turcja musi się wywiązać z zatrzymania fali migracji, co UE musi zauważyć w kolejnych dniach i tygodniach. Inaczej całe porozumienie nie zadziała. Musimy wyraźnie odczuć, że presja migracyjna, która narusza dziś integralność strefy Schengen i powoduje dla Europy ciężar nie do udźwignięcia, że ta presja jest zahamowana. To warunek powodzenia całego tego planu.
Od początku zwracaliśmy uwagi na to, że kluczem do rozwiązania presji migracyjnej jest porozumienie z państwami trzecimi, co jest warunkiem koniecznym, by zatrzymać presję migracyjną i zachować integralność strefy Schengen. To nasze cele strategiczne i porozumienie z Turcją – jeśli będzie wykonane – może przybliżyć nas do tego celu.
Nie ma pan wrażenia, że Unia Europejska w sprawie imigrantów coraz wyraźniej mówi językiem Polski, Węgier, Grupy Wyszehradzkiej? Że postulaty, które jeszcze rok temu były traktowane jako nie do przyjęcia, dziś stają się oficjalnym stanowiskiem UE?
Tak jest. Dobrze pamiętam czasy, gdy niezwykle ostro krytykowano postulaty Europy Środkowej, by położyć kluczowy nacisk na ochronę granicy zewnętrznej UE, a z drugiej strony na powstrzymanie fali migrantów, ale poza granicami Unii. Dzisiaj taki punkt widzenia staje się głównym nurtem w UE – to dobry rozwój wypadków i Polska odegrała w tym ważną rolę. Musimy za wszelką cenę uniknąć powtórki z relokacji uchodźców. Temu służy zmiana logiki w tej sprawie. Ale ta sprawa nie jest zamknięta.
Turcy poradzą sobie sami z zatrzymaniem tej fali?
Z pewnością mają większe szanse niż kraje członkowskie UE. Grecja nie tylko z powodów własnych zaniedbań, ale i obiektywnych trudności, takich jak kształt granicy, nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem. Dlatego i w tym wypadku ustaliliśmy program pomocy humanitarnej na wypadek, gdyby dochodziło do nagłego wzrostu liczby przybywających migrantów, a z drugiej strony zaoferowaliśmy pomoc techniczną na rzecz ochrony granicy zewnętrznej w tamtym miejscu. Z trzeciej wreszcie strony jasno sformułowaliśmy oczekiwanie, że Grecy w najbliższych miesiącach muszą przywrócić reguły strefy Schengen na swojej granicy. Wszystko to razem daje realistyczną perspektywę, że strefa Schengen zostanie przywrócona do normalnego stanu. Dziś ryzyko dezintegracji i rozpadu Strefy Schengen jest bowiem realne, a to wiązałoby się z poważnymi stratami dla polskiej gospodarki.
W optymistycznym scenariuszu fala migrantów zostaje powstrzymana przez Turcję, a do Unii Europejskiej – przynajmniej w tym względzie – wraca jako taka normalność.
Takie warunki postawiono Turcji i Grecji, oczywiście ze wsparciem UE. Każdy ma swoją rolę do odegrania i pracę do wykonania. Jakiekolwiek pieniądze kierowane w kierunku Turcji są uwarunkowane wydajnością tego porozumienia. Wszystko to będzie poddane komitetowi sterującemu, na który UE będzie miała kluczowy wpływ. Musimy odczuć, że fala słabnie, co przed zbliżającym się okresem wiosennym jest kluczowe – potrzebne są działania. I to szybkie działania.
Jaki będzie wkład Polski w tę pomoc?
Obciążenia finansowe są związane z budżetem UE i składkami państw członkowskich – rozkładają się w sposób proporcjonalny. Wbrew niektórym doniesieniom, nie obiecano podwojenia środków. Dla wielu krajów warstwa polityczna odnosząca się do ruchu bezwizowego i przygotowania kolejnych rozdziałów akcesyjnych może być bardziej kontrowersyjna niż dla Polski. Dla nas w obliczu problemu masowej migracji uważamy, że to nie jest przeszkoda. To oczywiście nie przesądza niczego w zakresie akcesji Turcji do UE.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/284328-nasz-wywiad-konrad-szymanski-o-kulisach-i-ustaleniach-szczytu-ue-turcja-jezeli-fali-migrantow-nie-uda-sie-powstrzymac-przy-tak-skrojonej-wspolpracy-z-turcja-to-znaczy-ze-w-ogole-nie-uda-sie-jej-pokonac