Leszek Żebrowski: Weteranów Powstania Styczniowego nie opluwano tak jak Wyklętych. Ale wtedy nie było "Wyborczej". Dzisiaj niestety jest. NASZ WYWIAD

fot. blogpress
fot. blogpress

Nie ma tam żadnych argumentów merytorycznych. Są same inwektywy. Tak u nich jest, było i prawdopodobnie będzie. Ale środowisko, które wychowało się w kręgach stalinowskich i w stalinowskich rodzinach, jest tego nauczone i uważa, że jest to jedyna skuteczna metoda i ją stosuje

— mówi Leszek Żebrowski w rozmowie z wPolityce.pl, komentując atak na niego ze strony „Gazety Wyborczej”.

wPolityce.pl: „Antysemita Leszek Żebrowski” tak określiła Pana „Gazeta Wyborcza”. Podobno nie powinno się pozwolić Panu na prowadzenie wykładów na terenie instytucji publicznych. Jak Pan to skomentuje?

Leszek Żebrowski, historyk: Przede wszystkim muszę docenić, że zaistniałem w „Gazecie Wyborczej” po raz pierwszy od wydania książki „Paszkwil Wyborczej” w 1995 roku. Czyli po ponad 20 latach. Ubolewam tylko nad tym, że przez ten czas, prawie całe pokolenie, ta gazeta niczego się nie nauczyła. Nie ma tam żadnych argumentów merytorycznych. Są same inwektywy. Tak u nich jest, było i prawdopodobnie będzie. Ale środowisko, które wychowało się w kręgach stalinowskich i w stalinowskich rodzinach, jest tego nauczone i uważa, że jest to jedyna skuteczna metoda i ją stosuje. Ja ich oczywiście zapraszam na spotkanie. Niech przyjdą, niech posłuchają i zrobią z tego rzeczowe sprawozdanie. Jeżeli chcą, niech podejmą dyskusję. Ale do tej pory, pomimo wielokrotnego namawiania z mojej strony, tego nie było.

To nie koniec przygód z „Gazetą Wyborczą”. Dziś organizują debatę pt. „Wyklęci - pogubieni bohaterowie. Męczennicy wolnej Polski czy zdemoralizowane wyrzutki?”. Z czego się bierze ta nienawiść do Wyklętych?

Gdyby to był wykład pod tym tytułem, który przedstawił by sprawę jednostronnie, to byłoby to po prostu ich stanowisko. Ale to ma być debata, czyli prezentacja różnych stanowisk, a w tytule tego co ma się wydarzyć jest znak zapytania. Charakterystyczne jest to, że w tej rzekomej debacie udział brać mają cztery osoby. Trzech osobników płci męskiej, jedna płci żeńskiej. Równie dobrze moglibyśmy zamienić te imiona na Jerzego, Stefana i Adama Michnika i dodać Helenę Michnik. Wtedy byłaby to dyskusja na tym samym poziomie i tak samo prowadzona, czyli we własnym gronie. Tam się nie dopuszcza ludzi z drugiej strony. To nie jest debata, to nie jest dyskusja, to jednostronna propaganda. Widać, że ta strona dostaje czegoś w rodzaju szału, jest zaczadzona tym co chciałaby osiągnąć, a co się nie udało. Nie wyobrażają sobie, że w młodym pokoleniu są zupełnie inne odczucia, że ludzie szukają zupełnie innych wartości. To nie ci, którzy mają po dwadzieścia kilka lat idą w marszach organizowanych przez Komitet Obrony Debila. Tylko idą ich zwolennicy, ich czytelnicy - już zasiedziali, wiekowi, tak naprawdę odchodzący z tego świata. To formacja umysłowa, która z pracą umysłu nie ma nic wspólnego.

Obchodzimy dziś Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Czy to święto ma w ogóle jakieś znaczenie?

Ma znaczenie przede wszystkim dla dwóch środowisk. Po pierwsze, dla tych których zostało już bardzo niewielu, może kilkuset. To ci autentyczni Żołnierze Wyklęci, którzy byli w podziemiu antykomunistycznym, którzy przeszli potworne represje. Ci ludzie wciąż żyją, ale są to na ogół ludzie po 90-tym roku życia lub do tego wieku się zbliżający. To jest dowartościowanie całej tej formacji, tych wszystkich, którzy odeszli, zostali zabici, zapomniani, pogrzebani nie wiadomo gdzie. To jest oddanie hołdu tym, którzy zostali skazani na zagładę też w sferze propagandowej.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.