Znów się nie spodoba całej Polsce: 60% ubeków to byli patriotyczni ludzie, tylko byli źle ustawieni!
— oznajmił Lech Wałęsa, prezentując kolejną wersję wydarzeń - tym razem w „Kropce nad i” prowadzonej przez Monikę Olejnik>
Były prezydent przekonywał, że dokumenty, które IPN znalazł w szafie Kiszczaka nie są oryginalne i zostały podrzucone.
Te dokumenty, już wiemy, jak się tam znalazły. Szukam teraz udowodnienia. Wiem, jak to się stało - tych dokumentów nie było w kartonie Kiszczaka. Inaczej doszły do dokumentacji. (…) Kiszczak miał tylko dokumenty na wysokości sądu lustracyjnego. Nie miał prawa i możliwości mieć innych dokumentów!
— irytował się były prezydent.
Dopytywany o ekspertyzy nawet takich przyjaznych mu naukowców jak prof. Friszke, Wałęsa stwierdził, że to absurdalne teorie:
Panie, lubię pana, ale oni przesadzili z tymi dokumentami, z ilością. Ja panu pokażę - już się zgłosili świadkowie, że nie było tam takich dokumentów! Przesadzili z dosypaniem dokumentów! To w 100% sfałszowane!
— denerwował się.
Wałęsa przedstawiał następnie kolejne wersje wydarzeń:
Jeden z ubeków zdobył moje zaufanie. Po przegranym strajku ja 2-3 dni po tym przyjechałem do Gdańska autobusem 115 i wracałem ok. godziny 12:00. Tam wyszedł za mną człowiek i krzyczy: „Nie obracaj się! Dziś będziesz aresztowany - jak masz gdzie, to schowaj się!”. Pojechałem do żony, opowiadam jej, o pierwszej jestem aresztowany… Kto mógł wiedzieć, że ja będę aresztowany? (…) Myślę: „Fajnie, mam tu człowieka, który ze mną sympatyzuje… Siedzę w areszcie 4 dni - wychodzę i kpt. Graczyk daje mi dwa bilety na autobus. Na jednym z biletów jest numer telefonu. Gdzieś po 2 tygodniach, może miesiącu, kierownik mojego wydziału wzywa mnie. Ja idę, a tam siedzi ten facet
— opowiadał w mocno szarpanej relacji.
Nigdy nie byłem agentem! (…) To nie mój odpis. Żaden podpis nie jest mój!
— bulwersował się Wałęsa.
Ten facet przedstawiał się jako kontrwywiad. Najeżdżał na ubeków, kierownictwo. Chciał wyjaśniać, czy Niemcy i Żydzi się nie kręcą, nie kombinują. On chyba był z kontrwywiadu. Po pięciu spotkaniach on został wycofany. Ja se myślę: „Kurczę, wycofali go…” Zamieniono ludzi. Były rozmowy przy świadkach, że żadnej rozmowy nie było i nie będzie
— zapewniał.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Znów się nie spodoba całej Polsce: 60% ubeków to byli patriotyczni ludzie, tylko byli źle ustawieni!
— oznajmił Lech Wałęsa, prezentując kolejną wersję wydarzeń - tym razem w „Kropce nad i” prowadzonej przez Monikę Olejnik>
Były prezydent przekonywał, że dokumenty, które IPN znalazł w szafie Kiszczaka nie są oryginalne i zostały podrzucone.
Te dokumenty, już wiemy, jak się tam znalazły. Szukam teraz udowodnienia. Wiem, jak to się stało - tych dokumentów nie było w kartonie Kiszczaka. Inaczej doszły do dokumentacji. (…) Kiszczak miał tylko dokumenty na wysokości sądu lustracyjnego. Nie miał prawa i możliwości mieć innych dokumentów!
— irytował się były prezydent.
Dopytywany o ekspertyzy nawet takich przyjaznych mu naukowców jak prof. Friszke, Wałęsa stwierdził, że to absurdalne teorie:
Panie, lubię pana, ale oni przesadzili z tymi dokumentami, z ilością. Ja panu pokażę - już się zgłosili świadkowie, że nie było tam takich dokumentów! Przesadzili z dosypaniem dokumentów! To w 100% sfałszowane!
— denerwował się.
Wałęsa przedstawiał następnie kolejne wersje wydarzeń:
Jeden z ubeków zdobył moje zaufanie. Po przegranym strajku ja 2-3 dni po tym przyjechałem do Gdańska autobusem 115 i wracałem ok. godziny 12:00. Tam wyszedł za mną człowiek i krzyczy: „Nie obracaj się! Dziś będziesz aresztowany - jak masz gdzie, to schowaj się!”. Pojechałem do żony, opowiadam jej, o pierwszej jestem aresztowany… Kto mógł wiedzieć, że ja będę aresztowany? (…) Myślę: „Fajnie, mam tu człowieka, który ze mną sympatyzuje… Siedzę w areszcie 4 dni - wychodzę i kpt. Graczyk daje mi dwa bilety na autobus. Na jednym z biletów jest numer telefonu. Gdzieś po 2 tygodniach, może miesiącu, kierownik mojego wydziału wzywa mnie. Ja idę, a tam siedzi ten facet
— opowiadał w mocno szarpanej relacji.
Nigdy nie byłem agentem! (…) To nie mój odpis. Żaden podpis nie jest mój!
— bulwersował się Wałęsa.
Ten facet przedstawiał się jako kontrwywiad. Najeżdżał na ubeków, kierownictwo. Chciał wyjaśniać, czy Niemcy i Żydzi się nie kręcą, nie kombinują. On chyba był z kontrwywiadu. Po pięciu spotkaniach on został wycofany. Ja se myślę: „Kurczę, wycofali go…” Zamieniono ludzi. Były rozmowy przy świadkach, że żadnej rozmowy nie było i nie będzie
— zapewniał.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/283409-kolejne-wersje-walesa-do-olejnik-bezpieka-nie-byla-taka-bezczelna-jak-ci-ludzie-z-ipn-ja-naprawde-mialem-szczescie-i-wygrywalem-w-totolotku-gdy-potrzebowalem