TYLKO U NAS. Jak mordowała komuna? Czy istniało „komando śmierci”? Kto prywatyzował akta SB? Komu i do czego służyły? Prof. Pleskot o tajemnicach PRL i III RP

Jaki cel mogłyby mieć morderstwa z okresu transformacji? Chodziło o likwidację jakichś świadków, czy zastraszanie?

Znów możemy mówić o pewnych hipotezach, na które nie ma twardych dowodów. W sprawie Piotra Jaroszewicza zapewne mogło chodzić o uciszenie osoby, która za dużo wiedziała. Być może ktoś się przestraszył, niekoniecznie w Polsce, że Jaroszewicz może wiedzieć za dużo. On sam to sugerował. Znamienny jest także sposób śmierci Jaroszewicza. On był poddawany wielogodzinnym torturom, ale jednocześnie miał skrępowaną tylko jedną rękę. Jakby miał coś wskazać… To sugeruje, że mogło tu chodzić o sprawę wiedzy czy materiałów trzymanych przez Jaroszewicza. On był bardzo skonfliktowany z Kiszczakiem i Jaruzelskim. On był internowany, mógł więc mieć jakieś interesy, by się mścić. Komuniści mogli czuć obawy.

Trudno poszukiwać takich samych motywów w przypadku śmierci księży Suchowolca, Niedzielaka i Zycha.

Komuniści mogli się chcieć mścić na księdzu Zychu czy Suchowolcu. W mojej ocenie decyzje o tych zabójstwach podjęto nie na najwyższych szczeblach, ale na niższych poziomach. Pamiętajmy, że obaj duchowni traktowani byli jako osobiści wrogowie esbecji. Ks. Zych za to, że – jak sądziła SB – był współodpowiedzialny za śmierć sierżanta MO w 1982 roku. Duchownemu grożono śmiercią od dawna. Jego mord był kumulacją szykan, jakich doznawał od lat. Podobnie było z ks. Suchowolcem, który sam siebie uważał za następcę ks. Jerzego Popiełuszki. On był też podobnie traktowany przez SB. Jego śmierć to również była kulminacja represji wobec niego. W tych dwóch przypadkach możemy mówić o osobistej zemście na wrogu. Kolejnym przykładem nieprzypadkowej śmierci jest sprawa mordu Anieli Piesiewicz. Ona została uduszona, a wcześniej skrępowana w ten sam sposób co ks. Popiełuszko. To było ewidentne nawiązanie do tej sprawy.

Co z ks. Niedzielakiem?*

Tu mamy mniej jasne motywacje. Duchowny nie był mocno zaangażowany w opozycje, miał przejść na emeryturę. Jednak był zaangażowany w walkę o prawdę dot. Katynia, a poza tym był wieloletnim proboszczem parafii przy warszawskich Powązkach. Być może widział wiele z rzeczy, które się na tym cmentarzu działy.

Mógł wiedzieć, co działo się np. na Łączce?

Wiemy dziś, że na Powązkach działy się rzeczy, które władze PRL-owskie mogły chcieć ukryć. Mamy mordy polityczne, w których pojawiają się podobne zeznania. To nakazuje się zastanawiać nad istnieniem grupy czy grup, która mściła się i uciszała ludzi niewygodnych dla władzy. Często jednak jesteśmy zdani na domysły. Możemy łatwiej dziś wskazać, jak ktoś został zamordowany, możemy odtworzyć każdy ruch, ale nie możemy znaleźć zabójców. Jest wiele znaków zapytania, dlatego pisząc swoją książkę często nie mogłem stawiać „kropki nad i”.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych